Rozdział 30 Śmierć

30.3K 1.6K 180
                                    

  [PL] NIGHTCORE - Sabotaż HD  

— Melody —

Moje serce biło z nadnaturalną szybkością, a z moich oczu poleciało parę łez. Pod moimi stopami leżało martwe ciało. Ciało należące niegdyś do mojego przeznaczonego. Upadłam obok niego na kolan. Chwyciłam za jego głowę i położyłam ją  na swoich kolanach. Załkałam. Dlaczego... Dlaczego on nie żyję? Z moich oczu spływały potoki łez i mimo tego, że chciałam krzyczeć z mojego gardła nie wydobył się jakikolwiek dźwięk. On mnie opuścił... Zostawił mnie samą... Jak on mógł?! Szturchnęłam jego ramię, dalej nie dowierzając, że Nevra nie żyję. Mimo, mojej czynności mężczyzna nie budził się. Cały czas leżał na ziemi nieruchomo.

— Ty idioto! — krzyknęłam, przytulając się do jego piersi. — Jak mogłeś... Jak mogłeś zginąć? Obiecałeś mi, że zostaniesz ze mną na zawsze, a mimo to... — wyszeptałam z łzami spływającymi po policzku.

Przytuliłam się do martwego ciała mężczyzny i usłyszałam ciche bicie serca. Pojawiła się we mnie nadzieja. Może on żyję, może da radę przeżyć!

— Pomocy! Wasz Alfa jest ranny, sprowadźcie pomoc! — krzyczałam, lecz otaczała mnie jedynie głucha cisza.

Wydawało się jakby w budynku nie było ani jednej żywej duszy. Tak, jakby wszyscy zniknęli. Nagły huk, sprawił, że podeszłam do okna. Widok jaki tam zastałam sprawił, że krzyknęłam. Na tym samym placu, na którym przeprowadzono egzekucje jedenastu osób, klęczały osoby, które widziałam wraz Alfą. Jego Beta i chłopacy z drużyny. Wszyscy klęczeli przez Kero. Twarz mojego kolegi z szkoły promieniowała triumfem. Ubrany był z czarne spodnie i czerwoną koszulę, a w jego prawej ręce był bat. Czekaj, co on chcę z nim zrobić... Jego ręka wykonały szybki ruch, a zakończenie bata stykneło się z skórą Nataniela. Cisze przerwał ryk, przesiąknięty bólem. Złapałam się za głowę, po czym zakryłam uszy dłońmi. Nie chciałam tego słuchać. Nevra jest okrutny i zabija bez powodu, lecz nigdy nie robił tego — na moich oczach — tak brutalnie! Usta Kero były wykrzywione z złośliwym uśmiechu, a oczy lśniły czerwienią. Niespodziewanie podszedł do pierwszego lepszego dziecka i wbił swoje kły w jego szyję. Mały chłopczyk zaczął się, szarpać, lecz dorosły wampir był o wiele silniejszy od niego. W chwili kiedy dziecko nie miało siły już samodzielnie stać, Kero wyrwał mu serce, po czym je polizał. Opadłam na kolana, czując, że zbiera mi się na wymioty. Spojrzałam na mężczyznę lezącego obok. On miał rację... Wampiry są potworami, które zabijają  nawet siebie nawzajem. Jednak, to nie zmienia faktu, że i jego żądza krwi jest przerażająca. A może lepiej powiedzieć była? Dalej do mnie nie docierało, że on nie żyję. Nie chciałam wierzyć w to, że odszedł, zostawiając mnie samą. Nagle do pomieszczenia, w którym się znajdowaliśmy wtargnęła dwójka mężczyzn. Po kolorze ich oczu zrozumiałam, że są wampirami.

— Wstawaj suko! — rozkazał straszy z nich. — Nasz pan cię oczekuję.

Mimo wyraźnego rozkazu nie poruszyłam się. Nie mogłam. Byłam sparaliżowana strachem. Młodszy żołnierz podszedł do mnie, po czym kopnął mnie w twarz. Ból jaki poczułam sprawił, że z moich oczu — ponownie — pociekły łzy.

— Nie słyszysz, co się do ciebie mówi?! — zapytał wściekły. Nie odezwałam się.

Nie chciałam z nimi rozmawiać. Ponownie nie kopnęli, lecz tym razem w brzuch. Ból jaki czułam wskazywał na to, że połamali mi żebra. Mimo, że ich błagałam by przestali oni dalej mnie kopali. W ustach poczułam krew, a moje powieki zaczęły opadać. Wiedziałam co się dzieję. Umieram... Uśmiechnęłam się słabo. Będę tam gdzie mój ukochany. Szkoda, że właśnie w momencie swojej śmierci zrozumiałam, że go kocham mimo tych straszliwych upodobań.

— Żegnaj świecie... — wychrypiałam, oddając się w objęcia śmierci.

Otworzyłam oczy spanikowana i rozejrzałam się po otoczeniu. Byłam w pokoju, w którym kłóciłam się wraz z Nevrą, a na niebie dalej świecił księżyc. Spojrzałam na swoje dłonie. Czy to oznacza, że to wszystko było snem? W kącikach moich oczu pojawiły się łzy. On żyję. Alfa żyję! Choć... A jeśli coś się mu stało w czasie walki? Nie czekając dłużej wstałam z łóżka i rozczesałam szybko włosy palcami. Zasnęłam w ubraniach, więc nie ma potrzeby bym się przebierała. W bardzo szybkim czasie podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Przed pokojem zauważyłam, spotkaną wcześniej dziewczynę z szkoły.

— Sabina! — krzyknęłam zdziwiona.

Zielonooka uniosła wzrok, po czym posłała mi delikatny uśmiech.

— Hej Melody! — pomachała do mnie delikatnie, a ja podeszłam do niej.

— Powiedź mi, Alfa już wrócił? — zapytałam nie owijając w bawełnę.

Chciałam dostać wszelkie dowody, na to, że temu dupkowi nic nie jest. Chciałam mieć pewność, że nic mu się nie stało. Teraz nie liczyła się nasza kłótnia, w obecnej chwili liczył się ten straszny sen. Brązowowłosa pokręciłam przecząco głową.

— Nie jeszcze nie, ale z tego co mi doniesiono Alfie nic nie jest, a wampiry przegrywają — oznajmiła z cwanym uśmiechem. Nagle dotarł do mnie pewien fakt. Co ona robiła przed moim pokojem?!

— Ale... — zawahałam się — co ty tu robisz?

Jej uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej, a w oczach zatańczyły radosne iskierki.

— Mieszkam głuptasie! Zastępca Alfy jest moim parterem, więc będę tu mieszkać. Będziemy mogły razem spędzać czas, to super co nie? — zapytała radośnie, a ja tylko skinęłam głową.

To takie dziwne... Nataniel i Sabina? Przecież oni są swoimi całkowitymi przeciwieństwami, ciekawe mnie co z tego wyniknie...

CDN

Co sądzicie? Kto się nabrał, że Melody i Nevra tak naprawdę zginęli?

(Data opublikowania rozdziału: 21.11.16r)

Jesteś moja kwiatuszkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz