Rozdział 37 Witaj, kwiatuszku...

28.4K 1.5K 63
                                    

Nightcore - Życie jak poemat [Life Like a Poem]

Dedykuję ten rozdział wszystkim, którzy czytają tę opowieść i wyczekują kolejnych rozdziałów z niecierpliwością.

— Nevra —

Trzymałem w stalowym uścisku jej nieprzytomne ciało. Straciłem kontrole i zatraciłem się w swojej wściekłości. W chwili, kiedy dowiedziałem się o śmierci kilkudziesięciu swoich ludzi wpadłem w szał. Oddałem władze nad sobą demonowi wewnątrz mnie. Mimo, że mogłem walczyć o odzyskanie kontroli, nie zrobiłem tego. Mogłem go powstrzymać przed skrzywdzeniem Melody, lecz nie chciałem. W chwili, kiedy płakała i krzyczała z bólu czułem przyjemność, lecz nie trwała ona długo. Widząc ją w takim stanie chciałem przestać, lecz za bardzo zatraciłem się w swoim gniewie. Melody jest moją miłością i powinienem ją chronić przed wszystkim, lecz nie dałem rady ochronić jej przed samym sobą. Uśmiechnąłem się, bez cienia humoru. Kiepski ze mnie parter. Pogładziłem dwie małe rany na jej wargach. Zapewne cierpiała... Wtuliłem twarz w jej włosy i zaciągnąłem się ich zapachem. Ta mała istotka dokonała czegoś, czego ja sam nie mogłem — zwróciła mi kontrole nad samym sobą. Mimo to, nie wiem, co zrobi, kiedy dowie się o tym wszystkim. Jestem przeklęty, a jej wyznanie miłości nie wystarczy by złamać klątwę.

— Jesteś głupi — oznajmił, mój wewnętrzny wilk. — Mówiłem ci byś nie walczył z władcą wampirów sam? — zapytał, nie oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi. — Ostrzegałem cię, że jeśli pójdziesz tam sam, stanie się coś, co przyniesie w przyszłości przykre konsekwencje. No i proszę, popatrz. Nasza bratnia dusza zemdlała z utraty krwi, bo jakiś nieokiełznany potwór wewnątrz ciebie przejął nad tobą kontrole, którą zresztą sam mu oddałeś. Nie uważasz, że to wystarczający powód by cię zostawiła?! — Warknąłem, przytulając się mocniej do jej ciała. Nie pozwolę jej odejść. Ona należy do mnie.

— Zamknij się! — syknąłem, nieuprzejmie. — Ona nas kocha, zrozumie to wszystko. — Wilk prychnął, jakby rozbawiony.

— Zrozumie? Cały czas coś przed nią ukrywasz, zatajasz bardzo istotne informacje i ona ma ci mimo to zaufać?!

Zbulwersowany, położyłem nieprzytomną nastolatkę na materacu i podszedłem do komody stojącej pod ścianą. Otworzyłem jedną z szuflad i wyciągnąłem kwadratowe pudełeczko. Otworzyłem je i bez wahania wyciągnąłem z niego jedną z tabletek, po czym wrzuciłem pudełko z powrotem do szuflady. Zamknąłem ją jednym zdecydowanym ruchem i oparłem się o ścianę. Przez chwilę przyglądałem się leżącym na podłodze drzwiom, lecz nie trwało to długo, mój wzrok prawie, że automatycznie przeniósł się na czarnowłosą leżącą a na łóżku. Z westchnięciem podszedłem do niej i nakryłem ją kocem.

— Może jestem potworem, lecz dla niej jestem gotowy zrobić wszystko, co konieczne — oznajmiłem, spoglądając na nią. — A teraz zapraszam cię do krainy snów. — W chwili, kiedy skończyłem mówić, połknąłem tabletkę.

— Nie! — krzyknął, wilk. — Nie rób tego... — Nie wiem co chciał mi powiedzieć i mało mnie to obchodziło. Teraz najważniejsza jest moja ukochana.

Usiadłem za nią i oparłem jej plecy o swoją klatkę piersiową. Ciepło jej ciała przyniosło mi ukojenie. Czułem spokój. Od chwili, kiedy ją spotkałem wystarczał mi jej widok by sprawić, że poczuję coś na kształt szczęścia. Melody jest pierwszą osobą od bardzo dawna, która potrafi dawać mi tak wiele szczęścia samym widokiem i swoim zapachem. Nadgryzłem swój nadgarstek i przyłożyłem do jej ust. Bardzo uważałem, by się nie udławiła moją krwią. Zapewne się wścieknie, lecz to jedyne wyjście by szybko doszła do siebie. Moja krew ma zdolności lecznicze. Oznaczenie, które jej zrobiłem wzmocniło jej odporność, przez co nie jest aż tak delikatna jak kiedyś, lecz mimo to nadal wystarczy tak mało by ją zranić. Muszę ją chronić. Przed sobą i wszystkim, co może zrobić jej krzywdę. Jak tylko się obudzi będę musiał jej powiedzieć o wszystkim — o klątwie, o wampirach i o jej przyjacielu Kero. Zacisnąłem szczękę. Ten chłopka, jest tym, za kogo go miałem. Jest potomkiem tego, który mnie przeklął. Uśmiechnąłem się głupkowato. Będziesz wspaniałym trofeum nowy królu wampirów. Już od chwili, w której dowiedziałem się, kim jest byłem pewny, wywoła rebelię. Uwolnił część swych ludzi i — zapewne — myśli, że wygrał. Jego pewność siebie go zabiję. Nie, przepraszam. To ja go zabiję. W chwili, w której moja partnerka się poruszyła, zabrałem od jej ust swój ledwo krwawiący nadgarstek. Może uda mi się unikną reprymendy na temat dawanie jej mojej krwi. Jej oczy delikatnie się otworzyły, a ja pogładziłem jej policzek, po czym złożyłem na czole czuły pocałunek.

— Witaj, kwiatuszku... — wyszeptałem, czekając aż się obudzi i zacznie żądać wyjaśnień.

Byłem gotowy wyjawić jej wszystko o sobie, lecz czy ona zniesie to wszystko? Bałem się, że mnie zostawi. Teraz nie wyobrażam sobie życia bez niej. Zaśmiałem się chicho. Wielki i potężny Alfa, co? Jestem potworem, a ukorzyłem się przed ludzką dziewczyną, która stała się posiadaczką mojego serca i duszy. Nie pozwolę jej odejść. Nie mogę na to pozwolić. Ona na zawsze będzie należeć do mnie.

CDN

Z komentarzy wywnioskowałam, że zależy wam na tym rozdziale więc go napisałam. Mam nadzieję, że się wam podoba? Pozdrawiam i do kolejnego! (Następny będzie w poniedziałek.)

(Data opublikowania tego rozdziału: 03.12.16r)

Jesteś moja kwiatuszkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz