Rozdział 55 To ja ustalam zasady gry

19.4K 1.2K 223
                                    

  vampire knight - katy parry E.T.  

Rozdział dodany wcześniej, tak, więc jutro go nie będzie :D Powód? To chyba oczywiste! ;D Dodałam go wcześniej, ponieważ lubię spełniać wasze proźby.

— Melody —

Otworzyłam oczy i zauważyłam — ku swojemu zdziwieniu — kamienny sufit. Zamrugałam kilkakrotnie, chcąc się upewnić czy to, co widzę nie jest jakimś głupim snem. Niestety. Mimo upływającego czasu nic się nie zmieniało. Z trudem usiadłam, dotykając dłonią swojego czoła. Gdzie ja jestem? — zapytałam sama siebie w myślach. Mój oddech przyśpieszył, a ja rozejrzałam się po pokoju. Łóżko, etażerka, biurko i krzesło zostały wykonane z takiego samego ciemnego drewna. Pościel jak i inne dodatki — wazon, dywan, zasłony i mniej potrzebne rzeczy — były w kolorze krwistoczerwonym. Przez moje ciało przeszedł dreszcz. Pomieszczenie było utrzymane w mrocznym klimacie. Wydawało się nawet, że było przeznaczone dla kogoś, kto miał bardzo smutne życie. W chwili, kiedy się odkryłam doszłam do wniosku, że mam na sobie te same ubrania. Odetchnęłam z ulga. Bynajmniej, nikt mnie nie rozbierał. Gdyby jednak stało się inaczej Nevra z pewnością zabiłby tę osobę.

— Widzę, że się obudziłaś.

Speszona odwróciłam się w kierunku, z którego słyszałam głos. W progu zobaczyłam Kero, ubranego w biały garnitur z czerwonym krawatem. Jego blond włosy jak zwykle były ułożone w artystyczny nieład. Przełknęłam z trudem ślinę. Wyglądał jak król... Poprawka, on nim jest. Mężczyzna, którego ostatni raz widziałam na placu przed domem głównym, podszedł do mnie, po czym dotknął kciukiem mojego policzka — gładząc go. Wpatrywałam się w niego, będąc całkiem bezradna. Spojrzałam w jego oczy, które niegdyś zielone, teraz świeciły szkarłatem. Przełknęłam z trudem ślinę. W tym wydaniu wyglądał przerażająco. Kero usiadł obok mnie, po czym ponownie nakrył mnie kołdrą.

— Powinnaś się okryć — oznajmił, wpatrując się w moje oczy. — Dla człowieka jest tu stanowczo zbyt chłodno — wyjaśnił, widząc moją niezrozumiałą minę.

Niespodziewanie jego twarz przybliżyła się do mojej, a ja — przeczuwając, że chcę mnie pocałować — uderzyłam go z liścia. Szkarłat jego oczy został zastąpiony czernią tak przerażającą, że zaczęłam dygotać. Skuliłam się. Dlaczego ja nie posłuchałam Nevry? — zapytałam z żalem. — Gdybym to zrobiła, zapewne żyłabym jeszcze długi czas, a tak? Kero zapewne rozszarpie mi tętnice i tyle będzie z mojego życia. Z moich oczu pociekły łzy. Nie chciałam umierać. Jeszcze nie teraz. Wraz z Nevrą mamy tyle planów... Nie chcę żegnać się z tym światem tak prędko. Poczułam delikatny dotyk na moich plecach. Instynktownie spięłam się.

— Ci... — szepnął z czułością. — Nic ci nie zrobię — obiecał, a ja powoli zaczęłam się rozluźniać.

Nie miałam jednak zamiaru obrócić się w jego stronę. Nie chcę na niego patrzeć. Mimo mojemu oporowi, Kero posadził mnie na swoich kolanach, po czym zmusił mnie bym spojrzała w jego oczy — które nadal były czarne. Wampir dotknął moich skroni, a ja poczułam jak ktoś grzebie mi w umyślę. Spanikowana — faktem, że może odkryć prawdę — zaczęłam odpychać go od siebie, a także próbowałam wypchnąć go z swojego umysłu. Na marne. Kero, wydawał się nawet niedotknięty, a moje ciało stałą się bardzo słabe. Z braku energii oparłam się o jego tors. Chwilę po tym, poczułam na swoim czole czuły pocałunek.

— Widzę, że ten pies jest gotowy cię poświęci, by tylko wygrać — syknął, a ja chciałam zaprzeczyć. Niestety. Byłam zbyt zmęczona. — Nie martw się kochanie — oznajmił, wyczuwając moje zdenerwowanie. — To, co teraz czujesz jest całkowicie normalne. Jako, że jesteś człowiekiem twój organizm jest bardzo słaby, lecz za kilka minut powinnaś odzyskać siły.

Przymknęłam oczy. Dlaczego on mnie jeszcze nie zabił? Przecież, poznał prawdę i wie, że Nevra mnie odbije, więc dlaczego? Po co mu ja? Usłyszałam jego śmiech.

— Twoje myśli są bardzo zabawne, kochanie — oznajmił, a moje źrenice się rozszerzyły. Jak to możliwe, że on wie, o czym myślę? — Spowodowane jest to tym, że połączyłem nasze umysły z sobą, odłączając oczywiście tego głupiego kundla.

W chwili, kiedy sens jego słów do mnie dotarł, zrozumiałam, że cofnął nasze połączenie. Poczułam wściekłość. Jak on mógł...? Nie panując nad sobą — ponownie — uderzyłam go w twarz.

— Jeśli myślisz, że będę z tobą to się grubo przeliczyłeś! — krzyknęłam, odpychając go od siebie.

Kero zaśmiał się, a jego oczy zabłysły czerwienią.

— Kochanie, ty nie masz tu nic do powiedzenia. To ja ustalam zasady tej gry... — wyszeptał, a ja poczułam jak coś ostrego dotknęło mojej szyi.

Przeczuwając, co chcę zrobić, zaczęłam się szarpać.

— Puść mnie! — krzyknęłam, a chwile po tym wampir zanurzył w mej szyi swoje kły.

Czułam ból. Nie był on jakiś straszny, lecz świadomość, co go powoduje sprawiała, że chciało mi się płakać. On mnie ugryzł i odłączył od Nevry. Moje zdanie nic się nie liczy. Sytuacja, w jakiej się znalazłam była przerażająca, lecz ja nie miałam już czasu się nad tym dłużej zastanawiać. Z braku krwi i zmęczenia zemdlałam, będąc tym samym na łasce Kero.

CDN

Co sądzicie o ich pierwszym spotkaniu? Kero zachował się jak kretyn, lecz co zrobić? Powiedźcie, które z mężczyzn wolicie dla naszej Melody? Kolejny już w piątek!

(Data opublikowania tego rozdziału: 03.01.17r)

Jesteś moja kwiatuszkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz