Rozdział 58 Na zawsze

24.3K 1.2K 149
                                    

pandora hearts opening [HD]  

Wbrew temu co napisałam wcześniej książka Pokochaj mnie, jest na moim profilu tak więc serdecznie zapraszam do dodania jej do biblioteki! A teraz zapraszam was na rozdział!

— Nevra —

Moja czarna sierść powiewała na wietrze, a z gardła wydobywało się ciche warczenie. Byłem zirytowany całą tą sytuacją. Ten śmieć ośmielił się porwać mojego małego kwiatuszka! Odebrał mi to, co było dla mnie powodem, dla, którego całkowicie się nie zatraciłem. Ona jest i będzie moim człowieczeństwem, a odebranie mi jej obudziło bestie. Myślałem, że stracę nad sobą kontrolę, lecz nie stało się tak. Byłem całkowicie świadomy tego, co się wokół mnie działo. Możliwe, że Melody naprawdę zdjęła klątwę w całości — pomyślałem, po czym zawyłem przeciągle. Wojownicy stojący za mną rzucili się na niczego nie świadome wampiry. Po kilku sekundach sam dołączyłem do swoich ludzi.

— Cholera! — wrzasnął jeden z nich. — To wilkołaki! Trzeba powiadomić króla!

Wgryzłem się w tętnice kolejnego nieśmiertelnego — tym samym zabijając go. Wyplułem pozostałości krwi i skóry, po czym warknąłem.

— Odciągnijcie ich i postarajcie się by nikt mi nie przeszkadzał — rozkazałem do swoich żołnierzy. Wszyscy potaknęli, po czym ponowie rzucili się w wir walki.

Zabijałem każdego wampira, który stawał mi na drodze. W chwili, kiedy byłem już przy drzwiach, jeden z tej plugawej rasy rzucił mi się na grzbiet — tworząc na nim ranę. Zacząłem się szamotać — chcąc zrzucić swojego przeciwnika. Byłem tak wściekły, że z trudem panowałem nad sobą. Chciałem jego śmierci. Pragnąłem zagłady tych plugawych istot. Nie zważając na konsekwencje rzuciłem się na drzwi. Drewno połamało się, a ja wraz z wampirem — na moich plecach — wpadłem do środka, robiąc przy ty nie mały hałas. Częściowo przemieniłem się w człowieka, przez co wyglądałem jak stojący na dwóch nogach wilk. Uderzyłem plecami o kamienną ścianę, a wampir upadł na ziemie. Nie czekając ani chwili dłużej skręciłem mu kark, po czym zacząłem rozrywać jego ciało na strzępy. Niespodziewanie usłyszałem czyjeś łkanie i śmiech. Obrzydliwy, histeryczny rechot. Zacisnąłem szczękę, odwracając się w kierunku skąd dochodziły odgłosy. Zobaczyłem moją księżniczkę i tego palanta. Twarz Melody była zapłakana, lecz wiedziałem, że powodem jej łez nie jest to, co widzi. Warknąłem. Ta pijawka doprowadziła ją do łez. Nie myśląc dłużej rzuciłem się na niego... i to okazało się moim błędem. Nie zauważyłem nawet jak wampir wyciągnął z pochwy miecz i zrobił mi ranę na brzuchu. Wyplułem krew, lecz nie miałem zamiaru się poddawać. Nie dam się pokonać takiej głupiej, bezużytecznej pijawce. Spojrzałem na Melody, która chciała do mnie podbiec. Niestety przed ruchem powstrzymywała ją niewidzialna bariera.

— Och, Alfo jesteś strasznie słaby... — Wampir obrócił się w kierunku Melody. — Księżniczko naprawdę wolisz go ode mnie? — zapytał, a ja go zaatakowałem.

Zawyłem z bólu w chwili, w której moja pięść spotkała się z jego tarczą. Upadłem kilka metrów dalej, lecz szybko się pozbierałem. Nigdy nie przegram. Usłyszałem jego śmiech.

— Jesteś słaby psie! — wrzasnął, pojawiając się obok mojej przeznaczonej. Spojrzałem w jego oczy, które były przepełnione szaleństwem. — Powiedź mi Melody, kogo wolisz? Mnie czy tego bezużytecznego kundla?

Moja przeznaczona spojrzała na mnie, a ja widziałem w jej oczach determinacje. Uniosła wysoko podbródek, a ja zacząłem okładać pięściami barierę oddzielającą mnie od niej. Czarnowłosa zacisnęła swoje dłonie w pięści.

Jesteś moja kwiatuszkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz