Rozdział 43

6K 196 12
                                    

Rose POV.
Obudziły mnie delikatne pocałunki składane na szyi, mimowolnie się uśmiechnęłam. Byłam szczelnie opatulona przez Harry'ego, który dawał mi taką dawkę ciepła, że czułam się jak kurczak w tortilli.

-Ktoś tu od rana w humorze.- brunet skomentował  mojego banana na twarzy.

-Po prostu myślę o jedzeniu.- wyciągnęłam ręce  do góry, żeby je rozprostować i wpuścić trochę chłodnego powietrza.

-Tak? Myślałem, że o mnie.- spojrzałam na niego unosząc brwi do góry, jego uśmiech odsłaniał śnieżnobiałe zęby, a włosy były ułożone w nieładzie, który i tak wyglądał dobrze. Co ja się oszukuje, on zawsze wyglada dobrze.

-Chciałbyś.- komentuję i przesyłam buziaka w powietrzu.

Kiedy próbuje wstać Harry łapie mnie w pasie i zaczyna łaskotać, na co od razu reaguje piskiem , ale on nie ma litości i jeszcze mocniej zaczyna się znęcać nad moim ciałem.

-Haaarry przestań hahaha...- ledwo łapię oddech, brzuch mnie boli od śmiechu.- Zaraz będę miała sześciopak.

-Ciekawe co Louis sobie myśli jak słyszy twoje krzyki.

-To jak gwałt, tylko zamiast łez jest śmiech.- na te słowa Harry zamiera, a ja mogę spokojnie złapać oddech.

Teraz Harry oddycha ciężko i patrzy na mnie ze zmartwieniem.

-Pamiętasz co się stało przed wypadkiem?- z tym pytaniem mój dobry humor ulatuje.

Mieszkanie z Liamem, jego poszukiwania pracy, kolega z tabletkami, moja głupota. Jak wstyd mi się teraz przyznać, przecież oni wszyscy myślą, że to wina Liama. Oczy Harry'ego skanują moje, wyczekuje odpowiedzi. Przecież nie będę go okłamywać.

-Mieszkałam u Liama, zaczynał stawać na nogi, w tym dniu miał rozmowę o prace.- szczęka Harry'ego jest napięta, a dłonie zaciśnięte. Nie wiem czy jest zły, czy może raczej zazdrosny, albo jedno i drugie.- Do domu przyszedł jego kolega, chyba nazywał się Mike, nie pamietam go dobrze, zapewne to on pomógł Liamowi popaść w nałóg. Zaproponował mi jakaś tabletkę, a ją wzięłam. To wszystko wina mojej głupoty, ja jestem za to odpowiedzialna. Liam nic nie zrobił, prawdopodobnie nawet nie wie co się wydarzyło.- kończę moją opowieść, uciekam wzrokiem na koszule, która leży na fotelu w rogu. Boję się reakcji mężczyzny.

-To takie nie na ciebie Rose, ty i narkotyki? Nie wyobrażam sobie tego, tak samo byłem zdziwiony, kiedy lekarz pokazał, że wykryto je we krwi, byłem pewny, że to przez tego ćpuna.-w jego głosie słyszę smutek. -Skoro był niewinny to czemu uciekł ?- kiedy zadaje to pytanie nasze spojrzenia się spotykają.

-Nie wiem, może się wystraszył?- wzruszam ramionami, już po chwili znajduje się w objęciach bruneta, co trochę mnie zaskakuje, myślałam, że będzie zły.

-Cieszę się, że jesteś.- wyszeptuje mi do ucha, co sprawia, że robi mi się cieplej na serduszku.

-Dziwne, żebym nie była.- próbuje rozluźnić atmosferę, co mi się udaje, po chwili słyszę śpiew aniołów, czyli po prostu śmiech Harry'ego.

-Już zaczynasz?- pyta rozbawiony.

-Tak szybko kończysz, że się nie opłaca.- rzucam mu wyzywające spojrzenie, gdy zaczyna rozumieć o co mi chodziło otwiera szeroko buzie.

-Czy ty właśnie podważyłaś moje kompetencje seksualne?- pyta udając urażenie w głosie.

-Panie Styles ja nawet nie pamietam pana możliwości.- robię smutną minę, jego oczy ciemnieją, a na twarz wkrada się mały uśmiech.

-Panno Colins jest pani taka niegrzeczna, żeby to chcieć robić, kiedy w pokoju obok mamy gościa.- teraz to on rzucił mi wyzywające spojrzenie. Kompletnie zapomniałam, że Louis tu jest. Byłam już nakręcona, a widok gołej klatki piersiowej Harry'ego wcale mi nie ułatwiał racjonalnego myślenia.

-Zaprośmy go,może dołączy.- odbiłam piłeczkę i czekałam na reakcje. Nie mówiłam tego poważnie, ale Harry raczej odebrał to na serio bo na jego twarzy zaczęła malować się złość.

-Teraz to przegięłaś.- kiedy wstaje, zaczynam się bać,że naprawdę się obraził.

To co robi całkowicie mnie zaskakuję, nim zdążę mrugnąć zostaję pozbawiona bluzki. Z mojej buzi wydobywa się pisk. (Jeżeli nie chcecie poczuć się zgorszeni to omińcie fragment 😉)

-To mówisz kochanie, że szukasz nowych doznań.- sam jego głos sprawia, że robi mi się gorąco, do tego niewiedza co zamierza zrobić jeszcze bardziej potęguje u mnie poczucie podniecenia.

Z szokiem patrzę jak rozrywa moją bluzkę na pół. -Przyda się w innym celu.- komentuje i chwyta moją dłoń, żeby po chwili przywiązać ją materiałem do ramy łóżka, z drugą robi to samo. Nie protestuję bo ciało odmawia mi posłuszeństwa i z drugiej strony jestem ciekawa  co ma zamiar zrobić dalej.

-Nagle taka cichutka jesteś?- pyta z delikatnym uśmiechem co sprawia, że się mniej stresuję.

-Mowę mi odebrało panie Grey.- patrzy na mnie rozbawiony po czym składa delikatny pocałunek za uchem.

-Kochanie ufasz mi?- szepcze mi delikatnie do ucha, przytakuję głową. Po chwili czuję jak delikatnie przygryza górną część ucha, po moim ciele rozchodzi się przyjemny dreszcz. Zaczyna schodzić pocałunkami do szyi, jego dłonie obejmują moje piersi, palcami pobudza sutki, uczucie zdenerwowania zostaje całkowicie zastąpione przyjemnością.

Zabiera jedną dłoń i zjeżdża nią na dół, próbuje ściągnąć moje majtki, w czym mu pomagam unosząc się lekko do góry. Gdy udaje mu się osiągać cel, jeździ delikatnie palcami po wewnętrznej stronie uda, co doprowadza mnie do szału.

-Harry proszę cię przestań się bawić.- mruczę podniecona do granic możliwości. To jest dopiero znęcanie się.

-Dopiero zacząłem, a ty już chcesz żebym kończył?- nawiązuje do mojego wcześniejszego zarzutu.

-Jesteś okrutny.- komentuję z obrażeniem w głosie, które skutkuje bo w ułamku sekundy czuję dwa palce w środku, kiedy zaczyna nimi przyspieszać zaczynam cichutko jęczeć.

W momencie gdy dokłada trzeci palec zbliżam się do apogeum przyjemności. W chwili, kiedy moje serce bije z prędkością  speedforce, a usta otwierają się, żeby wykrzyczeć imię mężczyzny dzieje się akcja jak z filmu. Drzwi się otwierają, a do pokoju wchodzi Louis.

-Stary zrobiłem śniad... o kurwa.- komentuje zaskoczony, wstyd całkowicie mnie ogarnia, najgorsze jest to, że chłopak stoi jak słup soli. Harry szybko mnie przykrywa.

-Nie umiesz pukać? Wypierdalaj Louis!- krzyczy Harry mocno zdenerwowany.

-Jaa... idę do... domu, cześć!- jąka się i wychodzi zmieszany.

- Harry odwiąż mnie.- mówię zażenowana.

-Tak cię przepraszam, zabiję tego idiotę.- mówi wkurzony brunet, pospiesznie próbując uwolnić moje ręce.

-Co za przypał.- komentuje zasłaniając oczy.

-Chociaż mamy śniadanie.- nie wiem czy te słowa miały mnie pocieszyć. Po chwili rzucam poduszką w Harry'ego.

-Za co?- pyta zdezorientowany.

-Nie żartuj sobie! Louis załapał się na darmowe porno, widziałeś jak stał ?- gestykuluje pobudzona zdarzeniami.

-Nie patrzę mu na penisa.- komentuje na co mimowolnie wybucham śmiechem.

-Jesteś nie znośny.- kręcę głową z politowaniem.

-Za to mnie kochasz.- mówi i całuje mnie przelotnie w usta. Coś czuję, że to będzie długu dzień.

_____________________________
Miał być dłuższy rozdział, ale maturka się zbliża i nie mam na nic czasu :( mam nadzieję, że was nie zawiodłam i nie wyszłam aż tak z wprawy :/ dajcie znać jak myślicie co się zdarzy podczas wspólnego dnia Rosie i Hazzy :D szykuję coś romantico ❤️

Chance || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz