Nie wiedziałam o co chodzi widząc Margo w drzwiach, była młodszą siostrą Liama, kiedyś miałam z nią dobry kontakt, ale przez sytuacje z jej bratem musiałyśmy go urwać. Stałam i gapiłam się na nią bez słowa.
-Rose ja wiem co mój brat ci zrobił.- powiedziała ze skruchą i spojrzała na czubki butów. Mnie natomiast zalał wstyd i strach, nie wiedziałam co chciała zrobić z tą wiedzą i czemu Liam jej o tym powiedział.
-Tak mi przykro.- wybuchła płaczem i mnie przytuliła. Wpuściłam ją do środka.
-Skąd o tym wiesz?- byłam pod wpływem szoku.
-Liam miał problemy z narkotykami, zrobił ci to , gdy był pod wpływem, teraz trafił do ośrodka odwykowego.- nie sądziłam, że będzie wplatany w takie gówno.
-Jak tam trafił? Z własnej woli?- wątpilam w to, żeby było go na to stać i żeby rozumiał swój błąd.
-Jakis mężczyzna opłacił mu pobyt, policja siłą go tam zaciągnęła, po tygodniu pobytu tam zadzwonił do mnie i wszytko mi opowiedział.
-Tak bardzo Cię przepraszam w jego imieniu. On nie był świadom tego co robi.- dziewczyna naprawdę mi współczuła, jednak nie byłam w stanie mu wybaczyć tego czynu, pokrecilam tylko głową.
-Wiadomo kto zapłacił za odwyk?- spytałam ciekawa, jego rodzina ledwo wiązała koniec z końcem, wiec na pewno to nie był ktoś od nich, zresztą nie wiedzieli o jego problemach.
-Hmm chyba miał na nazwisko Styles, ale imienia nie pamiętam.- niemożliwe, że to był Harry, skąd mógł wiedzieć o sytuacji Liama. Zresztą jaki miałby w tym interes?
Niechętnie ugościłam Margo na kawie, musiałam zadzwonić do Harry'ego, dlatego jej obecność mi przeszkadzała. Cały czas mnie przepraszała, ale w dupie miałam te przeprosiny delikatnie mówiąc. Nie wiedziała przez co przeszłam, nie była świadoma tego co jej brat mi zrobił. Zniszczył mnie psychicznie, przez niego mam problem z kontaktem fizycznym z mężczyznami. Jedyną osobą na którą wmiare normalnie reaguje jest Harry, w jego ramionach czuje się bezpiecznie mimo tego, że zawiódł moje zaufanie. Czy to nie jest głupie ? Powinnam go za to nienawidzić,a mam ochotę ponownie mu zaufać, pokręciłam głową na te myśl.
-Rose wcale mnie nie słuchasz.- Margo westchnęła, na jej usta wkradł się mały uśmieszek. Nie miałam pojęcia o czym myśli.
-Mogłabyś powtórzyć? - spojrzałam na nią, skupiając całą swoją uwagę.
-Pytałam się czy masz kogoś, ale teraz już wiem, że chyba o nim myślisz.- puściła mi oczko, a ja czułam rumience na moich policzkach. Bystra była.
-Nie jestem z nim. Powiedzmy, że jest kimś bliższym.- spojrzałam na swoje dłonie, byłam trochę zazenowana mówiąc o tym.
-Rosie to świetnie, zasługujesz na szczęście i kogoś wyjątkowego, mam nadzieję, że wam się uda.- posłała mi szczery uśmiech. Nie mogłam go nie odwzajemnic, wiec uśmiechnęłam się lekko.
Pogadalyśmy jeszcze z pół godziny i dziewczyna poszła, miała pociąg o 18, wiec musiała się streszczać. Miło było z nią porozmawiać o lekkich sprawach. Poszła na studia prawnicze, stypendium pozwala jej na mieszkanie na stancji, wiec nie musi się męczyć mieszkając z rodzicami.
Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Harry'ego, musiałam wyjaśnić sprawę z tym odwykiem, mam nadzieję, że nie jest w to zamieszany.
Harry POV.
Ćwiczyłem na mini siłowni, która znajdowała się u mnie w domu, akurat biegłem na bieżni, kiedy mój telefon zaczął dzwonić. Zawsze nosiłem go ze sobą. Wkurzyłem się bo byłem pewny, że to ktoś z pracy, teoretycznie się nie pomyliłem, jednak gdy zobaczyłem zdjęcie Rose na ekranie uśmiech wkradł się na moją twarz. Bylem szczęśliwy , że chciała ze mną rozmawiać.-Halo.- odebrałem pełen entuzjazmu.
-Umm Harry, tu Rose.- słyszałem, że była lekko zakłopotana
-Wiem skarbie.- czułem,że się uśmiecha.
-Dzwonie, żeby się dowiedzieć czy masz coś wspólnego z odwykiem Liama.-uśmiech odrazu znikł z mojej twarzy, czułem,że wszytko się zjebie, kiedy powiem jej prawdę, ale nie mogłem jej okłamać, nie teraz , kiedy walczyłem o jej zaufanie.
-Rose ja próbowałem dowiedzieć się o nim czegoś więcej, poprosiłem przyjaciela o pomoc i okazało się, że ma problem z dragami, uznałem,że jak trafi do ośrodka to zrozumie swój błąd i ci odpuści.- nastała głucha cisza, serce waliło mi jak młotem, czułem, że zacznie na mnie krzyczeć. Wstrzymałem oddech czekając na reakcję.
-Dziękuję Harry.- moja szczęka znajdowała się w tej chwili na podłodze,takiej reakcji się nie spodziewałem. Krzyk, płacz owszem, ale nie podziękowania.
-Nie jesteś na mnie zła?- spytałem, żeby się upewnić.
-Teraz rozumiem, że chciałeś dobrze nawet z tym artykułem, jestem ci wdzięczna, że mnie wspierasz.- cieszyłem się jak głupi, cholernie mi na niej zależało.
-Pomyślałem, że może w piątek po pracy zajedziemy do psychologa, żeby ocenił twój stan psychiczny.- słyszałem jak wciąga powietrze.
-Harry ja nie jestem pewna czy chcę pójść.- nie, nie, ona potrzebowała specjalistycznej pomocy, jest silna, ale sama nie da rady.
-Rosie kochanie to dla twojego dobra, wiesz , że się o ciebie martwię.- bałem się, że odrzuci moją pomoc. Czemu akurat ją to spotkało?
-Ale pójdziesz ze mną?- w jej głosie słyszałem prośbę i strach.
-Oczywiście,że tak, jeżeli będziesz chciała to wyjdę.- byłem świadom tego, że mogła poczuć się niekomfortowo rozmawiając o pewnych sprawach, jednak było mi miło. , że chciała mieć mnie przy sobie.
-Okej.- pogadaliśmy jeszcze chwile, nie mogłem uwierzyć , że strzała amora trafiła w moje serce.
____________________________________
Przepraszam, że taki krótki, następny będzie dłuższy
CZYTASZ
Chance || H.S
Fiksi PenggemarMłoda ambitna dziewczyna podejmuje staż w firmie, ktora moze byc przepustką do spełnienia jej marzeń. Co jeśli po drodze napotka osoby, ktore obrócą jej swiat do góry nogami?