Rozdział 15

9.5K 287 24
                                        

Była 17 a ja stałam przed lustrem zastanawiając się co zrobić,żeby wyglądać dobrze. Do przyjęcia zostały 3 godziny, a z Oliverem się umówiłam na 19:30.

Zdecydowałam, że zacznę od makijażu. Zrobiłam sobie idealnie równe kreski eyelinerem, mocniej wytuszowałam rzęsy i zabawiłam się w konturowanie twarzy. Usta postanowiłam pomalować przed wyjściem bo teraz nie miałoby to sensu. Końcówki włosów zakręcilam lokówką. Cholera to co mi zajęło godzinę Harry ma od tak. Oto sprawiedliwość tego świata.

Uznałam, że skoro mam jeszcze trochę czasu to pomaluję sobie paznokcie. Oczywiście wybrałam czerwony kolor. Kiedy mi wyschły nałożyłam sukienkę, założyłam kolczyki i pomalowalam usta czerwoną matową pomadką. Myślę, że wyglądam całkiem nieźle.

W momencie gdy zakładałam szpilki, zadzwonił dzwonek do drzwi. Oliver stał przed nimi ubrany w garnitur, wyglądał gorąco. Szata niby nie zdobi człowieka. Zaczynam sądzić inaczej.

-Rose wyglądasz prześlicznie.- nachylił się pocałował mnie w policzek. Poczułam jego perfumy, które przypomniały mi, że sama zapomniałam użyć swoich.

-Ty też wyglądasz niczego sobie.- powiedziałam wpuszczając go do środka, nagle za pleców wyciągnął długą czerwoną róże. Zrobiło mi się miło.

-Ojej dziękuję.- uśmiechnęłam się i wsadziłam kwiatka do wody. Szybko psiknęłam się perfumami. Jak mogłam o nich wcześniej zapomnieć?

-Śliczny zapach, pasuje do ciebie.- oznajmił pomagając ubrać mi płaszcz.

-Moje ulubione.- gdy skończyłam zamykać drzwi ruszyliśmy do jego samochodu. Zaśmiałam się pod nosem widząc czarne Porsche. Ach ci chłopcy i ich zabawki.

-Zdajesz sobie sprawę z tego, że to będzie straszna scypa?- Ollie zapytał z uśmiechem gdy siedzieliśmy w środku.

-Nie żartuj sobie. Wszyscy to przeżywają gorzej niż mrówka okres.- wybuchł śmiechem na moje słowa.

-Dla mnie to czyste interesy.- zmarszczył brwi koncentrując się na drodze.

-A dla mnie to nowość, nigdy nie brałam udziału w czymś takim.- jakby się nad tym głębiej zastanowić to Ollie ma rację. To tylko picie szampana i rozmowa z pracownikami. Moje nastawienie automatycznie się zmieniło. To będzie wyjątkowo nudny wieczór.

-Hej nie smutaj, cieszę się, że idziemy razem, z tobą to co innego będzie.- zrobiło mi się niezręcznie gdy to powiedział. Nie mam pojęcia czemu.

-Umrzemy z nudów, ale chociaż razem.- puściłam mu oczko.

Po 20 minutach drogi byliśmy na czas pod wielkim hotelem, w którym znajdowała się sala wynajęta specjalnie na tę "imprezę". Hotel był pięcio gwiazdkowy, wnętrze wręcz biło luksusem. Wielkie obrazy, czerwone zasłony, kremowe ściany i eleganckie żyrandole  nadawały przyjemny klimat. Na moim partnerze nie robiło to zbytniego wrażenia. Pewnie dla niego to standard.

Kiedy weszliśmy na sale było już całkiem sporo osób. Dostrzegam Allie z Shanem. Pomachałam im, dziewczyna posłała mi ogromny uśmiech. Wiedziałam, że była podekscytowana. Dastin nie przyszła. Idąc w stronę znajomych oglądam pomieszczenie. Kafelki były marmurowe, ściany natomiast czysto białe. Wielkie kryształowe żyrandole przyciągały uwagę, duże okna były zakryte. Dostrzegam drzwi prowadzące na zewnątrz. Kelnerzy chodzili i rozdawali szampany. Czułam na sobie spojrzenia innych osób, starałam się to ignorować.

-Cześć kochana.- przytuliłam się do Allie, a następnie do Shane'a. Po chwili przypomniałam sobie o najważniejszym.

-To jest Oliver. Oliver to Allie i Shane.- przedstawiłam mojego towarzysza. Przywitał się z blondynką całując jej dłoń, widziałam, że się rumieni, natomiast mężczyźnie podał rękę.

Chance || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz