*u góry zdjęcie Charles' a
-Dłużej się nie dało?- spytała znudzona Allie, kiedy weszliśmy do samochodu. Trochę długo nam zeszło, przez mój chwilowy nawrót wspomnień.
Przez to wszytko nie wiedziałam czy robię dobrze, wprowadzając się do dziewczyny. Skoro moja głowa lepiej funkcjonuje w znanych mi miejscach, może nie tyle co znanych, ale kojarzonych. Nawet jak teraz patrzę przez okno na drogę, mam wrażenie, że znam te okolice.
-Harry tam dalej jest mały park?- pytam i wskazuje palcem, w prawą stronę. Mężczyzna odwraca wzrok i kiwa głową.
-Tak, chodziliśmy tam z Lili na spacery.- odpowiada.
-Kim jest Lili?- blondynka pyta robiąc, wielkie oczy, przez co wybucham śmiechem. Harry tylko lekko się uśmiecha, widzę, że jest zamyślony.
-To pies Harry'ego, jest cudowna.- naprawdę czuję, że lubię te psine.
-Och, ciekawe imię.- mówi i patrzy w telefon. Pewnie pisze z Shanem.
Jako, że nie wiem gdzie podziac wzrok, to kieruję go na twarz bruneta. Jest skoncentrowany na drodze, ma zmarszczone brwi i napięte mięśnie. Czyżby się czymś denerwował? Odruchowo łapie go za prawą dłoń, którą akurat zmienia biegi. Patrzy na nasze dłonie i lekko się uśmiecha.
-Rose kojarzysz może Charles'a, twojego powiedzmy, że kolegę z biura?- pyta, na co kręcę głową. To imię nic mi nie mówi.
-Nie, a coś się z nim stało?
-Podobno dzięki tobie oświadczył się dziewczynie, już dawno zapraszał nas na przyjęcie zaręczynowe, które jest jutro. Wie o twoim wypadku i prosił przekazać, że zrozumie jak nie przyjdziesz.- opowiada, a mi coś świta w głowie.
-Czy ja go kiedyś oblalam kawą!?- pytam trochę zbyt głośno, co wywołuje śmiech moich towarzyszy.
-Tak, na początku niezbyt za sobą przepadaliście.- dopowiada blondynka. Ciekawe co się zmieniło w takim razie.
-Chcę iść, może coś sobie przypomnę. Allie ty tez idziesz?- odwracam głowę i patrze na dziewczyne.
-Zaprosił Shane'a nie mnie. Sama zresztą nie mam ochoty pójść, ale ty śmiało idź z Harry'm.- puszcza mi oczko, przez co się rumienie. Na twarzy bruneta pojawia się uśmiech, który stara się ukryć.
-O której się to zaczyna?- pytam, zastanawiając się w co się ubrać.
-Coś koło 16, będzie to przyjęcie ogrodowe.- Harry wzrusza ramionami.
-A ty chcesz pójść?- nie będę go ciągnąć na siłę.
-Zawsze tam, gdzie ty.- odpowiada z szerokim uśmiechem, na co wybucham śmiechem.- Ranisz.- dodaje udając urażonego. Kręcę głową.
Kiedy jesteśmy już pod mieszkaniem Allie, jest mi smutno, że muszę pożegnać się z mężczyzną. Chyba żadne z nas nie wie jak to zrobić.
-No to ja wejdę do środka i zrobię jedzenie, a wy się dogadajcie co z tym jutrem.- Allie ratuje sytuacje, za co jestem jej wdzięczna. Szybko wchodzi do środka, przy okazji biorąc moje walizki.
Stoimy z Harry'm na przeciwko siebie i milczymy, cholera czemu czuję się tak niezręcznie.
-To może przyjadę po ciebie o 15:30?- wreszcie przerywa ciszę. Uśmiecham się lekko i przytakuje głową. Schyla się i całuje mnie w policzek.- Jakby coś się działo to dzwoń.
-Dziękuję Harry.- mówię, kiedy zaczyna się odsuwać. Marszczy brwi.
-Za co?- pyta na co wzruszam ramionami.

CZYTASZ
Chance || H.S
Hayran KurguMłoda ambitna dziewczyna podejmuje staż w firmie, ktora moze byc przepustką do spełnienia jej marzeń. Co jeśli po drodze napotka osoby, ktore obrócą jej swiat do góry nogami?