Rozdział 7

11.2K 318 61
                                        

*u góry macie zdjęcie Allie :) miłego czytania.

Stałam w szoku patrząc jak uśmiechnięty chłopak schodzi ze sceny. Ludzie bili mu brawo, a ja nie wiedziałam co o tym myśleć, po chwili doszło do mnie, że musiał kiedyś napisać tę piosenkę, bo raczej nikt na tak zwanym  spontanie nie wymyśliłby tekstu.

Podszedł do nas i się ukłonił. Shane poklepał go po ramieniu.

-Nie no Harold zawsze wiedziałem, że minąłeś się z powołaniem.- Shane mówiąc to zaczął się uśmiechać.

-Znowu wracamy do rozmowy o tym, że powinienem zostać duchownym.- brunet puścił mu oczko i wszyscy wybuchlismy śmiechem. Wtedy uwaga Harry'ego przeszła na mnie.

-Oj Rose widzę, że wyczekiwałaś mojej porażki, nie w tej dziedzinie kochana.- nie wiedziałam co odpowiedzieć bo byłam zmieszana. Na szczęście nie musiałam nic mówić bo Allie się wtrąciła.

-Ja już się będę zbierać do domu. Rose wracamy razem taksówką?- patrzyła na mnie błagalnie. Nogi musiały ją boleć od wysokich szpilek, ja w sumie też zaczynałam odczuwać zmęczenie.

-Pewnie.-uśmiechnęłam się do niej.

-Ja mogę was odwieźć.- wtrącił się Harry. Czyli jednak nic nie pił. Szacunek za odwagę na scenie w takim razie.

-Nie, nie musisz się kłopotać zamówimy taryfę.- nie chciałam mu się narzucać.

-I tak miałem zamiar juz wracać.

-Oj Rose przestań marudzić. - Allie patrzyła na mnie wściekłym wzrokiem. Kiwnełam tylko głową.

Harry zaprowadził nas na parking do swojego samochodu. Pozwoliłam usiąść sobie z przodu. Allie zajęła tylne miejsca. Okazało się, że mieszka blisko mnie. Pomogłam jej wysiąść i zaprowadziłam pod drzwi. Wolałam mieć pewność, że będzie bezpieczna. Pożegnała się i weszła do środka.

Wróciłam do samochodu i poczułam niezręczna ciszę. Serce waliło mi jak młotem i nie mam pojęcia czemu. Kręciłam się na fotelu, szukając wygodnej pozycji co nie miało sensu, bo zaraz miałam wysiadać. Po chwili byliśmy pod moim domem. Spojrzałam na Harry'ego w tym samym momencie nasze spojrzenia się skrzyżowały.

-Mam nadzieję, że się dobrze bawiłaś.- pierwszy przerwał ciszę.

-Mam nadzieję, że ty również i dzięki wielkie za transport.- zaczęłam odpinać pasy. - Do poniedziałku.- mówiąc to otwierałam juz drzwi.

-Właściwie to do za tydzień.- powiedział smutnym głosem. Zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co chodzi.

-Wyjeżdżam na konferencje, żeby zaprezentować nasz nowy projekt.- a no tak. Mądra ja zapomniałam po co robiła szatę graficzną.

-W takim razie powodzenia i do zobaczenia.- uśmiechnęłam się smutno i ruszyłam w stronę domu.

Obudził mnie ból głowy. Cholera zegarek pokazywał 13, no to sobie pospałam. Starałam się sobie przypomnieć co wczoraj miało miejsce. Impreza, Harry, kłótnia z mamą , idiota Liam dla którego byłam za ostra i piosenka Harry'ego. Właśnie zapomniałam się go o nią spytać. Jestem szczęśliwa,że do niczego między nami nie doszło. Miałabym wyrzuty sumienia. Swoją drogą ciekawe jak sumienie blondynki. Później może do niej zadzwonię.

Przygotowałam sobie ubrania i poszłam wziąć kąpiel.

Gdy byłam pod wodą usłyszałam dzwonek. Automatycznie podniosłam się do góry. Kto mógł mnie odwiedzić ? Szybko wytarłam się ręcznikiem i nałożyłam szlafrok. Niepewnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi, woda kapała z moich włosów.

Chance || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz