Rozdział 29

7.5K 257 27
                                        

*u góry Rose z tatą i kuzynem

Harry POV.
Minął tydzień, od kiedy ten chuj przejął moją firmę. Wciąż nie mogę zrozumieć jak mogło do tego dojść. Pewnie przekupił większość zarządu, albo obiecał im większe udziały. Starałem się udawać, że mnie to nie rusza, ale kurwa to cholernie boli, kiedy tracisz coś na co kilka lat ciężko pracowałeś.

Niby nie problem założyć coś nowego, ale sentyment pozostaje. Przy Rose próbuje stwarzać wrażenie, że wszystko jest w porządku, ale w środku mam ochotę komuś nieźle przywalić. Wiem, że Queen mi jeszcze za to wszystko zapłaci, to tylko kwestia czasu.

Aktualnie siedzę w moim domowym gabinecie i zastanawiam się co dalej zrobić ze swoim życiem. Shane ma pomysł na otworzenie sieci hoteli luksusowych, ale samo ich wybudowanie długo potrwa i zanim zaczną przynosić zyski, to minie jeszcze więcej czasu. Myślałem o branży muzycznej, żeby przejąć podupadającą wytwórnie muzyczną w Los Angeles i ponownie postawić ją na nogi. Mam tam dom, znajomości, przyjaciół, nie wiem tylko czy Rose by się ze mną przeniosła. Ma tu blisko rodzinę, teoretycznie pracę, choć mówiła, że chce z niej zrezygnować i poszukać czegoś innego.

Bardzo zdenerwowała mnie pomysłem, że znajdzie sobie inne mieszkanie uznając ,że potrzebuję przestrzeni. Jedyne czego teraz pragnę to jej obecność. Jestem szczęśliwy, że się ode mnie nie odwróciła.

Rozciągam się na fotelu, zmęczony własnymi myślami. Czuję ,że zaraz głowa mi eksploduje. Słyszę ciche pukanie do drzwi, po chwili w środku znajduje się Rose. Jej wyraz twarzy nie wskazuje na nic dobrego, wydaje się być zmieszana.

-Harry mogę ci przeszkodzić? - pyta i siada bokiem na biurku. Nawet nie ma zbytnio w czym przeszkodzić. Brak czegokolwiek do roboty mnie dobija. Kiwam głową.

-Coś się stało?- chwytam jej dłoń w swoją, posyła mi lekki uśmiech.

-Jak byłam ostatnio u rodziców, to oznajmili, że przyjadą mnie odwiedzić, żeby zobaczyć jak mi się żyje, generalnie bardziej tata był tym zainteresowany, bo mama juz u mnie była.- przerywa i patrzy mi w oczy żeby sprawdzić czy uważnie jej słucham. Przytakuję głową czekając na dalszą część wypowiedzi , spodziewając się co chce mi powiedzieć.- No i tata przed chwilą dzwonił powiedzieć, że planują jutro z rana przyjechać na dwa dni, specjalnie wzięli wolne . Trochę nie podoba mi się, że z tak krótkim wyprzedzeniem mi to oznajmia. No i chciałam się spytać czy mogę ich tu zaprosić.- jej oczy skanowały moją twarz czekając na reakcje.

Oczywiście, że nic nie mam do tego, aby tu przenocowali. Trochę zły moment wybrali, ale to nie ich wina, Rose również. Jak poznam jej rodziców to będzie poważny krok. Będę wtedy musiał się zaangażować. A czy ja chcę się angażować w poważny związek z tą kobietą? Kurewsko tego chcę. Uśmiecham się do niej i widzę, że się relaksuje. Nie rozumiem czemu się stresowała.

-To powiedz mi kochanie jakie twój tata lubi piwo?- śmieje się na moje słowa. Trzeba się przypodobać teściowi. Nie każdy ojciec marzy o bezrobotnym milionerze dla swojej córki. Jest ze mną źle, skoro przejmuję się opinią innych.

-Mój tata nie pije piwa tylko najdroższą Whisky. -odpowiada poważnie, a ja szeroko otwieram oczy. Nie sądziłem, że Rose pochodzi z zamożnej rodziny.

-Chyba mam jakąś w barku...- myślę głośno, na co dziewczyna szturcha mnie w ramię.

-Żartowałam przecież, pije piwo i ogląda mecze, pierwsze wrażenie sprawia takie samo jak ty na pracownikach. Oschłego i sztywnego.-przecież musiałem zachowywać jakiś dystans, ale żeby aż tak mnie odbierać. Kręcę głową, na co Rose unosi brwi.

-Myślę, że sobie poradzę.- nigdy nie byłem w takiej sytuacji, gdzie poznaję rodziców swojej dziewczyny. Cholera kiedy ja byłem w poważnym związku, chyba tylko raz w liceum.

Chance || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz