Rozdział 36

5.7K 207 7
                                        

-Jak to kurwa ma amnezje!?- praktycznie wydzierałem się na lekarza, który nie był niczemu winien.

Rose wyprosila mnie z pokoi, po czym wpadła w histerie, okazało się, że za mocno dostała w głowę, co uszkodziło jakoś rdzeń w mózgu. Aktualnie moja ukochana ma mnie za całkowicie obcą osobę, jestem tym faktem załamanym.

Rodzice dziewczyny przyjechali do szpitala i czekają na pozwolenie, żeby się z nią zobaczyć. Mieszkali przez ostatni tydzień w hotelu. Wymieniliśmy się wartami przy łóżku Rosie. Nawet Allie dość często ją odwiedzala.

-Narazie próbujemy sprawdzić czy jest to długotrwały czy chwilowy zanik pamięci.- lekarz próbował mnie uspokoić. Jedyne co mogłem zrobić to czekać.

A to wszytko kurwa moja wina, gdyby nie ja, to by do tego nie doszło. Usiadłem zrezygnowany na krześle i przetarlem twarz. Cholernie potrzebuję snu.

Rodzice dziewczyny są wściekli na Liama, który swoją drogą delikatnie mówić spierdolił z miasta, jak Rose się polepszy to ten chuj zapłaci za to. Jak mógł dać jej dragi? Po prostu idiota.

Po jakieś godzinie psycholog wychodzi z pokoju dziewczyny. James ze swoją żoną od razu do niego podchodzą, idę w ich ślady.

-Co z naszą córeczką?- Julian pyta przez łzy.

-Na szczęście nie jest to całkowita utrata pamięci. Prawdopodobnie z czasem wspomnienia zaczną powracać. Jest w szoku i potrzebuję czasu, żeby się ze wszystkim oswoić. Proszę na nią nie naciskać, bo uzyskają państwo odwrotny efekt.- wszyscy przytakujemy. Czyli nie wszystko stracone.

-Możemy do niej wejść ?- tym razem ja zabrałem głos.

-Tak, ale każdy osobno. Powtarzam, że nie wolno przytłaczac ją informacjami.

Pierwsza weszła jej mama. Była tam może z piętnaście minut, wyszła ze smutną mną.

-Może ty będziesz miał więcej szczęścia.-zwraca się do męża i siada obok mnie.

-Przepraszam. - odzywam się po kilku minutach ciszy.

-To ja powinnam przeprosić, gdybym nie męczyła jej z przyjazdem Trice.- łzy spływają jej po policzkach. Przytulam kobietę do siebie.

-Powinienem być przy niej.- powiedziałem cicho, jakby sam do siebie.

Kiedy nadeszła moja kolej byłem zestresowany. Cholera wiem o niej wszystko, a ona mnie nie pamięta. Wchodzę cicho do pokoju i siadam przy łóżku. Dziewczyna patrzy w okno pustym wzrokiem.

-Twierdzą, że są moją rodziną, że są mi bliscy, a ja ich nawet nie pamiętam.- odzywa się pierwsza co mnie zaskakuje. Jej oczy lądują na moich. Są przepełnione smutkiem.

-Lekarz mówi, że powoli będziesz sobie wszytko przypominać.- chwytam jej dłoń w swoje ręce, ale ona ją wyrywa. Auć.

-Pielęgniarka powiedziała, że podałeś się za mojego narzeczonego.- serce przyspiesza bicie. Co mam jej powiedzieć ? Ze się oświadczyłem? Przyznać się do kłamstwa ?

-Na tą chwilę to nie istotne i tak cię nie znam.- mówi po chwili ciszy.

-Rose strasznie się czuję ze świadomością, że jestem dla ciebie nikim, kiedy ty jesteś dla mnie wszystkim. - otwiera szeroko usta na moje wyznanie. Cholera miałem nie naciskać.

-Długo jesteśmy razem?- pyta, a na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Przecież jak to wszystko szybko zlecialo.

-Spotykamy się pół roku, wpadłas na mnie z kartkami, które nieświadomie zanosilas do mojego biura.- marszczy słodko brwi.

-Pracowałam dla ciebie?- nie wiem czy jest zdziwiona, czy oburzona. Kiwam głową.

-Jak mogłam romansowac z szefem? Przecież to absurd.- śmiać się czy płakać oto jest pytanie.

-Nie wiedziałas kim jestem.

-W takim razie byłam głupia- zakrywa twarz. Wygląda na zażenowaną.

-Po prostu nie byłaś ciekawa kto podpisuje twoją wypłatę.- starałem się za żartować. O dziwo udało mi się. Bo dziewczyna z uśmiechem pokręciła głową. W moim sercu pojawiła się iskierka nadziei.

Następnego dnia oczywiście poszedłem od razu po pracy do Rose. Dopiero za tydzień ją wypiszą.

-Harry czemu wzięłam narkotyki? Ten mężczyzna od tira żyje? - była strasznie przejęta. Pewnie dużo myślała przez noc.

-Mieliśmy kłótnie i postanowiliśmy zrobić sobie przerwę.- ciężko mi o tym mówić, dziewczyna uważnie na mnie patrzy.- Zamieszkalas ze swoim dawnym przyjacielem. Nie wiedziałem gdzie mieszkasz. To on prawdopodobnie podał ci narkotyki. A kierowcy nic nie jest.- przytakuje głową.

-Allie mnie dzisiaj odwiedziła.- uśmiecha się nieśmiało,a ja jestem szczęśliwy, że zmieniła temat.- Opowiedziała mi dużo i mam przebłyski obrazów, jakbym coś kojarzyła.

-To dobrze, jak ją postrzegasz? - ciekawe czy wspominała o Trice.

-Jest bardzo miło, pełna życia.- posyłam jej uśmiech i niepewnie dotykam jej dłoni. Radość przepełnia moje ciało, kiedy nie zabiera ręki tak jak to wczoraj zrobiła.

-Przeglądałam swój telefon, były tam zdjęcia z Los Angeles i nasze wiadomości.- to drugie mówi ciszej i się rumieni. Na mojej twarzy pojawia się uśmiech.

-Jak się czułas kiedy to przeglądalas? - przesuwam się bliżej dziewczyny.

-Niezręcznie, tak jakbym czytała cudzą konwersacje.- odwraca wzrok.

-Ej skarbie nie musisz się krepowac.- mowie i odgarniam jej włosy za ucho. Jeszcze bardziej się rumieni.

-Wydawało mi się, że pamiętam jak całujesz się z inną dziewczyną. - kurwa czemu akurat takie coś musi sobie przypominać, zaraz zostaną jej tylko złe wspomnienia.

-Kochanie od dawna całuję tylko ciebie.- na potwierdzenie słów całuję jej dłoń.

Posyła mi lekki uśmiech, a ja się czuję jakbym ją okłamał. Bo przecież to Trice pocałowała mnie ?

____________________________________
Hejo :* co myślicie? Rose przekona się do Harry'ego? Następny rozdział z jej perspektywy. Buziaki :*

Chance || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz