Rozdział 46

4.6K 412 41
                                    

*Matthew*
    Siedząc na dachu w pewnym momencie usłyszałem trzask drzwi dochodzący z domu przez otwarte okno. Patrząc na podwórko ujrzałem biegnącą postać i nie wiedząc czemu pomyślałem o Clare. Czując, że muszę to sprawdzić wziąłem popcorn a raczej miskę w której kiedyś się on znajdował oraz koce i wszedłem do domu zamykając za sobą okno.
-Clare!? - krzyknąłem oczekując odpowiedzi, którą dostałem w postaci echa a nie tej której oczekiwałem; od brunetki. Zbiegając na parter krzyknąłem ponownie ale uzyskałem taki sam efekt. Nakładając szybko buty wybiegłem z domu ale szukanie kogokolwiek nocą jest niemalże tak samo sensowne jak szukanie igły w stogu siana. Mimo to szukałem. Podążałem chodnikiem z zamiarem pytania ludzi czy nie widzieli dziewczyny o kasztanowych włosach z szarymi oczami ale nikogo o tej porze nie spotkałem. Błądziłem więc sam chodząc przy pobliskich klubach licząc, że ją tam znajdę choć osobiście uważałem Clare za osobę, która do klubu by nie poszła ale jak to się mawia tonący brzytwy się chwyta. Pytałem ochroniarza czy nie widział dziewczyny z kasztanowymi włosami do ramion o szarych oczach ale on odpowiedział mi obojętnym tonem głosu, że takich dziewczyn jest tu na pęczki i mogę sobie wybrać jakąś. Nie rozumiałem jak mógł traktować dziewczyny przedmiotowo. Oburzony nie chcąc wszczynać bójki odszedłem bez słowa. Błąkałem się dalej od rogu do rogu szukając jej zdawać by się mogło wszędzie. Mijając róg sklepu usłyszałem jej głos, który brzmiał tak słabo i cicho co mnie bardzo zaniwpokoiło;
-Powiedz mu, że zawsze będę go kochać...wybaczam Ci Ben i przepraszam jeżeli czymś cię skrzywdziłam...nie...nie...chciałam...
Biegnąc w kierunku z którego dobiegał jej głos potknąłem się o własne nogi i upadłem. Klnąc pod nosem wstałem i ruszyłem pędem przed siebie by ujrzeć to i zrobić to czego sądziłem, że nigdy nie będę musiał robić. Jednak Clare miała rację mówiąc o tym bym uważał komu ufam. Zauważyłem bowiem Bena, którego sylwetkę poznałbym wszędzie. Klękal on nad nieprzytomną Clare i się śmiał. Czując jak wściekłość przeważa nade mną uderzyłem Bena prosto w twarz z nogi na co złapał się za twarz upadając na podłogę.
-Co ty jej zrobiłeś!? - krzyknąłem podchodząc do niego i podnosząc go za koszulę przy szyi przyciskając go do ściany.
-Oh biedny Matthew zakochany w Clare, która umiera na białaczkę. Tak mi przykro. Powiedziała Ci, że ma anoreksję? A wspomniała dlaczego jest biała jak ściana?
Chyba zauważył moją zszokowaną minę ponieważ drążył dalej;
-Ojoj...szkoda tylko, że jej lekarzem prowadzącym jest mój ojciec i podając się za chłopaka brunetki powiedział mi prawdę!
Uderzyłem go w twarz rzucając na ziemię po czym splunąłem w jego kierunku.
-Może miała swoje powody by ich nie mówić. Ja szanowałem jej tajemnice a ona moje. Przynajmniej mam na tyle szacunku by to zrozumieć i nie bić jej! Jak mogłem być tak ślepy i ci ufać? Nie chcę cię znać! - krzyczałem.
Podchodząc do Clare wziąłem ją na ręce szepcząc;
-Clare, kochanie? Proszę obudź się, Clare. Clare!?
Padając na kolana płakałem kołysząc nas w ramionach. Tuliłem ją do siebie chowając twarz w jej włosach. Nie dzwoniłem na karetkę. Nie dzwoniłem po policję. Nie musiałem być lekarzem by wiedzieć, że brak tętna oznacza najgorsze. Nie musiałem być policjantem by wiedzieć, że to przez Bena umarła.
Płakałem trzymając ją w ramionach szepcząc sam do siebie;
-Obudź się kochanie, proszę. Obudź się opowiedz mi jeden z tych mitów. Powiedz mi, że będzie dobrze. Nie opuszczaj mnie Clare! Nie rób mi tego. Nie żegnaj się ze mną. Nie zostawiaj mnie... Nie teraz...
  Czułem na sobie spojrzenie Bena, który nam się przyglądał.
-Ona nie żyje? - zapytał
Nie odpowiedziałem. Potem wszystko działo się szybko albo ja przestałem nadążać; ratownicy medyczni których nie wiem kto wezwał oddzielali mnie siłą od Clare by podłączyć do jakiejś maszyny, policja próbowała ze mną rozmawiać ale widząc w jakim jestem stanie, zostawili mnie w spokoju. Rodzice którzy także pojawili się znikąd zabrali mnie do domu choć chciałem jechać za karetką. Czułem się tak pusty jak miska po popcornie z której jeszcze tak niedawno go jadłem z dziewczyną na dachu mojego domu pod osłoną nocy...

Usłysz mnie - Dominika LOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz