Rozdział 48

4.7K 398 75
                                    

*Matthew*
   Biegnąc w wyznaczonym mi przez Bena kierunku w niedługim czasie znalazłem się przed drzwiami do sali Clare. Nie mogłem nic przez nie dostrzec bo były całe z ala drewna czyli plandeki. Opierając o nie czoło ujrzałem idącego lekarza. Korzystając z okazji postanowiłem dowiedzieć się co z brunetką.
-Czy jest Pan kimś z rodziny? - zapytał od razu.
-Jestem jej narzeczonym - skłamałem jak radził mi Ben. Zadziałało. Lekarz zaprosił mnie do gabinetu lekarskiego gdzie kładąc ręce na dokumentach jak podejrzewam Clare, powiedział poważnym tonem;
-Co Panu wiadomo o stanie żony?
Szczerze? Zdziwił mnie. Oczekiwałem bowiem, że powie mi co jej dolega a nie będzie zadawał pytania. Postanowiłem jednak odpowiedzieć.
-Mówiła mi, że ma anoreksję ale kilka dni temu dowiedziałem się od przyjaciela, że Clare jest pod opieką jego ojca - lekarza, który leczy pacjentki chore na białaczkę.
Widząc minę lekarza zrozumiałem, że  żyłem w niewiedzy. Patrzył się on bowiem na mnie jak ojciec na syna, który ma za zadanie powiedzieć mu, że Święty Mikołaj nie istnieje.
-Proszę Pana...sprawa przedstawia się następująco: pańska narzeczona nie choruje na żadną ze wskazanych przez Pana chorób. - chciałem mu przerwać bo byłem conajmniej oburzony ale nakazał mi milczeć wystawiając dłoń w powietrzu więc zamilkłem a on mówił dalej swoim spokojnym a zarazem poważnym głosem - Panna Clare choruje na Mitomanię - kłamstwo patologiczne. Czy wie Pan co to jest? - zapytał
Miałem mętlik w głowie co chyba zauważył.
-Może przełożymy to na inny dzień?
Pokręciłem przecząco głową. Chciałem mieć to wszystko za sobą.
-Nie, nie wiem. Wytłumaczy mi Pan? - poprosiłem cicho.
-Mitomania to choroba w której chory mówi nieprawdę i jest przekonany iż to co mówi jest prawdą. Nie odróżnia kłamstw od prawdy. Osoba ta opowiada niestworzone historie, które nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości. Rozumie Pan?
-Czyli wszystko co mi powiedziała to nieprawda? - zapytałem
Lekarz przetarł dłonią twarz.
-W przypadkach większości pacjentów to co mówili okazywało się większością a niekiedy całkowitą nieprawdą. - rzekł
-Dlaczego...dlaczego na to choruje?
Chciałem wiedzieć jakie są skutki tej choroby. Nie mogłem uwierzyć w to co słyszałem. Nasze wspólne chwile, to co mi opowiadała o ojcu... Właśnie! Ojciec Clare!
-Skutkami tej choroby są przeżycia z przeszłości; alkoholizm... - zaczął
-Przepraszam, że przerwę ale Clare mówiła mi, że ma ojca alkoholika, poznałem go! Matka ją zostawiła gdy była mała... - zacząłem złudnie wierząc, że to co mówił lekarz to nie jest na temat mojej Clare.
-Osobiście znam rodziców tej dziewczyny i żadne z nich nie jest alkoholikiem. Ojciec pracuje jako prawnik a matka jest pielęgniarką. Pańska narzeczona zachorowała na tę chorobę z powodu agresywnego wujka, który znęcał się nad nią pod nieobecność rodziców. Trwało to sześć lat a Clare była wtedy ośmioletnim dzieckiem. Przykro mi, że dowiaduje się Pan tego ode mnie.
Zupełnie załamany schowałem twarz w dłoniach. Nie rozumiałem jak...
Nie pojmowałem tego, że jeszcze kilka dni wcześniej śmialiśmy się do rozpuku w markecie, siedzieliśmy na drzewie, oglądaliśmy gwiazdy a teraz? Teraz okazuje się to jednym wielkim kłamstwem. Chwytając się ostatniej szansy spytałem;
-Czy jest to wyleczalne?
Lekarz zdejmując okulary odłożył je na stół, podszedł do mnie i kładąc mi dłoń na ramieniu, powiedział;
-Nie ma na to lekarstwa, przykro mi.
Nie mogąc tego słuchać wyszedłem z gabinetu próbując odnaleźć sens tego wszystkiego. Nagle przypomniały mi się słowa brunetki: "Zawsze będę w twoim sercu..."
  Upadając kolanami na podłogę zacząłem płakać jak dziecko, któremu rozsypał się domek z kart, który tak długo i starannie budował... ja byłem takim dzieckiem; starałem się zbudować szczęśliwy związek z Clare a wszystko znikło gdy zawiał wiatr...

Usłysz mnie - Dominika LOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz