~Dwa lata później~
Czytałem list od Clare tysiące razy ale dopiero niedawno zrozumiałem jego treść. Żyłem w przekonaniu, że bez niej jestem niczym. Żyłem w przekonaniu, że należy płakać za kimś kogo kocham. Żyłem w przekonaniu, że dobrze robię. Kochałem ją i to bardzo. Dopiero matka, która przyprowadziła półtora roku księdza do mego domu mając dosyć mojego alkoholizmu nakazała mi wysłuchać wielebnego. Pamiętam to jak dziś; ksiądz usiadł w fotelu opierając się łokciami o kolana i patrzył na mnie siedzącego na podłodze wśród butelek whisky. Patrzył lecz nie był to wzrok, który mnie oceniał czy żalił się nade mną. Nie. To był wzrok, który chciał mi pomóc w dobrej wierze. Wielebny patrzył na mnie i zaczął mówić przez cały czas patrząc tylko o wyłącznie na mnie jakby nie widząc pustych butelek po alkoholu i jednej pełnej trzymanej w mojej ręce.
-Pamiętasz synu co żem mówił na pogrzebie? Mówiłem, że nie należy płakać nad Clare bo Pan ofiarował jej wszystko co najlepsze; wziął ją do raju. Dlaczego więc się smucisz?
Patrząc na księdza pokiwałem głową na boki czując złość.
-Skoro Bóg tak bardzo nas kocha to dlaczego mi ją zabrał? Dlaczego zabrał osobę, którą kochałem? To ma być Pan miłosierny i kochający? Tak!? - pytałem zrozpaczony.
Ksiądz uśmiechnął się i odpowiedział;
-Każdy z nas jest stworzony w jakimś celu. Piękne jest to, że każdy w innym. Clare była stworzona by nauczyć cię jak smakuje prawdziwa miłość, jakie są prawdziwe piękne niedostrzegalne przez nas rzeczy w życiu. Czy nauczyłeś się tego? Czy widzisz teraz, że proste rzeczy także są piękne? Pan nie zabrał jej od ciebie, rodziny od tak. Pan wziął ją do siebie bo jej życie ziemskie skończyło się a nadszedł czas na pozaziemskie. Czy należy byśmy się tym smucili? Nie Matthew, ciesz się bowiem tam nie ma bólu i cierpienia. Sprobuj to pojąć chłopcze.
Słuchając księdza nie wiedziałem co mam zrobić więc postanowiłem zadać mu pytanie.
-Ojcze...co ojciec sądzi o tym liście?
Podałem ojcu drugi z listów, który so mnie napisała oczekując co powie na jego temat. Widziałem jak go czyta po czym unosi na mnie swój wzrok i się uśmiecha. Nie rozumiałem dlaczego skoro to co napisała w liście nie było wesołe.Kochany Matthew!
Wiem, że ostatnio nam się nie układało. Wiem, że nie chciałeś mnie słuchać. Wiem, że uciekałeś ode mnie.
Chcę byś wiedział, że nie mam Ci tego za złe. Nie winię Cię za to lecz naprawdę nie rozumiem dlaczego to robiłeś. Mimo wszelkich powodów z jakich to robiłeś wiedz, że Ci wybaczam. Było mi smutno, że jedyna osoba jakiej ufałam i kochałam bezgranicznie mnie zostawiła jednak wiem, że nic nie trwa wiecznie. Mimo to kocham cię i będę na zawsze...
Dziękuję za wszelkie spędzone wspólnie chwile bo dzięki Tobie spełniłam swoje marzenie; obejrzałam gwiazdy z ukochaną osobą. Dziękuję.
Żegnaj.
-Twoja ClareOjciec spojrzał na mnie i spytał;
-Czyżbyś zamartwiał się z powodu tego listu?
Pokiwałem zgodnie głową.
-Chłopcze czy nie widzisz, że w nim ona się z tobą żegna? Daje Ci wolność mówiąc jednocześnie, że Ci wybacza wszelkie zła? Pozwól jej odejść i także powiedz żegnaj. - powiedział ojciec
Obraz zamazywał mi się przez łzy a ja nie mogłem pojąć jak ojciec może mnie o coś takiego prosić.
-Pozwól jej odejść i daj sobie szansę na nowe życie Matthew.
-Jak...jak mogę powiedzieć żegnaj? - zapytałem załamanym od płaczu głosem
Ojciec pomógł mi wstać i podążać za nim co uczyniłem. Szliśmy uliczkami dopóki nie doszliśmy na cmentarz przed grób Clare.
-Zostawiam cię tu synu. Pamiętaj; pozwól jej odejść. - powiedział odchodząc
Padając na kolana zacząłem płakać.
-Muszę się z Tobą pożegnać Clare lecz nie jestem gotów. Jak można być gotowym by pozwolić ci odejść? Jak zrozumieć, że świat żyje dalej podczas gdy ja pragnę być przy tobie chodź to niemożliwe? Usłysz mnie Clare...powiedz co mam zrobić, proszę... - pytałem oparty czołem o nagrobek. Nagle listy, które do mnie napisała wyrwały mi się z rąk ulatując w powietrze. Chciałem je złapać lecz uleciały za daleko ginąc gdzieś poza moim zasięgiem wzroku.
Wtedy zrozumiałem, że musiałem odciąć się od wszystkiego co związane z Clare. Mieszkałem w nowym mieście, domu, otoczeniu lecz nie pozbyłem się wszelkich rzeczy z nią związanych a były nimi listy. Teraz...teraz czułem, że ona dała mi znak bym zaczął żyć na nowo. Wstając spojrzałem na zdjęcie, które było na nagrobku i szepnąłem;
-Dziękuję Clare... Żegnaj..._________________________________
Witam wszystkich. Proszę was o pomoc wszystko jest napisane w konwersacjii na moim profilu. Dziękuję za wszelkie wsparcie 😊
CZYTASZ
Usłysz mnie - Dominika L
Teen FictionHistoria o zranionej psychicznie dziewczynie, która jest krzywdzona przez ojca. Chodzi w kapturze by zakryć codzienne świeże siniaki. Czy chłopak, którego wszyscy uwielbiają sprawi, że mu zaufa? Czy dziewczyna wyzna mu prawdę? Historia o miłości...