Modlitwa do Boga.

26 4 0
                                    

Boję się żyć.
Nie boję się umierać.
I jakoś nie chcę nic w tym zmieniać.

Kto mi wreszcie pozwolenie da?
Widzą, że męczy się dusza ma.
To i tak każdą mi iść dalej.
Dążyć co celów śmialej.
Ale co jeśli je straciłam?
Co jeśli mą śmierć już wyśniłam?

Nie nadaję się do życia.
Co każdy dobrze wie.
To i tak trzymają przy ziemi mnie.

Chcę umrzeć.
O nic więcej nie proszę.
Pozwól mi, dobry Boże.

Pozwól mi być szczęśliwą.
Sobą prawdziwą.
Przecież i tak jestem nikim.
Nie wartościowym człowiekiem...
Pragnę śmierci młodym wiekiem.

Po co mi żyć?
Po co mi marzyć i śnić?
Pragnienia spełniać.
Skoro I tak potrafię tylko wszystko zjebać...

Jestem gównem społecznym.
A jeśli umrę.
Stanę się kimś cenniejszym.
Za życia już się dość nacierpiałam.
Dosyć już nieprzyjemności miałam.

Czemu karzesz mi w to brnąć.
Pozwól mi drzwi życia zamknąć.
Pozwól mi zasnąć.
Mój Boże jedyny.
Tylko ty chyba rozumiesz...
Moje teraz czyny.

O śmierć proszę Cię od kilku lat.
A i tak pozwalasz by dalej gnębił mnie świąt.

Stop!!!
Mam dość.
Przeraża mnie to.
Czemu Boże robisz mi na złość.??

Pozwól mi...
Płacze nocami.
Bo chciałabym dotknąć Ciebie palcami.
Zasmakować Twojego ciepła.
Już teraz...
Niż dojdzie do organizmu zmęczenia...

Nie warto bym się męczyła we własnym ciele...
Boże, czy proszę o zbyt wiele....???


Życie nastolatki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz