1. Wybaczę ci (cz.2)

512 27 2
                                    

Lucia POV.

Dlaczego on mi to zrobił? Do teraz czytam tego sms'a.

Wiesz o tym, że jesteś tylko zakładem? Sztuka do przelecenia? Justin cię nie kocha. Z resztą, nikt cie nie kocha!

Słowa te obijają się po mojej głowie. Nienawidzę go. Nienawidzę miłości. Przestałam w nią wierzyć.

Znasz to uczucie, kiedy jednocześnie kogoś kochasz i nienawidzisz?

No właśnie.

ja też.

Aktualnie nie chodzę do szkoły. Zrobiłam sobie przerwę, ale muszę postanowić i chyba postanowię, że od pierwszego kwietnia zacznę do niej chodzić.

A teraz udam się do pokoju. Poleżeć na łóżku, odpocząć. Od wszystkiego.
-Mam tego dosyć - powiedziałam sama do siebie i opadłam z lekkim hukiem na łóżko.

Justin POV.

Doświadczyłem na własnej skórze, jak to jest być załamanym. Okropne uczucie. Co teraz robię? Siedzę w salonie i pije. Już tak od ponad roku. Z przerwami oczywiście. Próbowałem o niej zapomnieć, ale nie mogę. Nie umiem. Kocham ja i nic ani nikt tego nie zmieni.

Wszyscy mówią mi:

"Znajdziesz lepszą!"

lub:

"Nie była ciebie watra!"

A dlaczego do cholery nikt nie zapyta, co przy niej czułem, ze aż tak cierpię?!! Świat i życie razem wzięci są do dupy.

Kończę czwartą szklankę whisky i nadal nie mam dosyć. W głowie mam myśli czy pójść do niej i przeprosić ją, ZNOWU. Czy nie? Nie pójść? Chciałbym, żeby te wszystkie miłe chwile można było zatrzymać, a te złe przeminąć. Chciałbym teraz przewinąć ten ciężki czas, ale mieć pewność, że będziemy razem.

Lucia POV.

Szczerze powiedziawszy nie byłam w stu procentach szczera z Justinem. Powiedziałam mu o dziecku tylko dlatego, żeby nie martwił się o mnie i o moje życie. Skąd pokazał się płacz? Moja mam umarła. Jedyna rozumiejąca i potrafiąca mnie wspierać osoba skończyła swój żywot. A ciąża to tylko pretekst, bo z tego też bym płakała, ale zabezpieczaliśmy się z Justinem, więc do niczego nie mogło dojść.

Postanowiłam napisać Justinowi sms'a, w którym go poinformuję, o tym, że chce się spotkać, a raczej poprosić o spotkanie, co jest troszkę pewnego rodzaju wykroczeniem, sądząc po moich niektórych postanowieniach. no bo nie mogę tak żyć! Nie chce stąpać po tej planecie w wiecznym kłamstwie. Co innego jak by był to Mars, który jak się okazuje jest mieszkalna planetą.

Wzięłam komórkę do ręki i napisałam sms.

Justin, jutro godzina 12:00 kawiarnia na Wodden Street. Chcę z tobą poważnie porozmawiać.

Długo nie czekałam na odpowiedź.

Już się zaczynam szykować kochanie :*

Justin POV.

Pijąc kolejną szklankę whisky, poczułem wibrację telefony w\ kieszeni spodni. Wyciągnąłem go i przeczytałem powoli i uważnie wiadomość, zauważając po drodze, że to od Lucii. Patrząc na każda literkę, którą mi wysłała, od razu wytrzeźwiałem. Odpisałem jej i poszedłem wziąć prysznic. Zimny. Tylko na taki zasługuje. Nawet mnie odpręża. Później położyłem się spać, ale nie mogłem zasnąć. czegoś mi brakowało.
Było grubo po północy, a ja myślałem co mogłoby mnie uspać. najpierw włączyłem sobie mruczenie kota. Nie da rady. Potem kliknąłem w szum wody. Nie pomogło. Następne w kolejce były kołysanki, które od razu odpadły. Została ostatnia opcja.

jusbieb94: Dobranoc :*

LuciGrandx: Dobranoc

jusbieb94: WOW!!!!!!!!!!!

I zasnąłem.

Lucia POV.

Rano obudziłam się ... Szczęśliwa? Uśmiechnięta poszłam zrobić poranne czynności. dziwne. Przeważnie, kiedy wchodziłam do łazienki byłam smutna, nadąsana i tym podobnie. To spotkanie z Justinem źle na mnie wpływa.

Po dwudziestu minutach byłam gotowa. Dziś wstałam wcześnie. O wiele wcześniej niż zwykle. 10:30 Nastawiłam budzik. Brawa dla mnie. Zazwyczaj  budzę się około 12:00, a ruszam dupę z łóżka o 14:00. Na 12:00 jestem umówiona z Justinem. Wyjdę o 11:30. To nie daleko więc pójdę pieszo. (za dużo godzin xD - od autorki)

Na śniadanie zjadłam zwyczajne parówki i chleb z masłem.Nawet ruszyłam swoje cztery L-I-T-E-R-Y PO KETCHUP, co jest nie lada wielkim zdarzeniem, ponieważ, kiedy ja ruszam cztery L-I-T-E-R-Y , to oznacza, że na sto procent coś jest ze mną nie halo.

Wspominałam już co mam na sobie? Nie? To już mówię. Postawiłam założyć rozkloszowaną, białą sukienkę przed kolana w kwiatki i białe converse na koturnie. rozpuszczone włosy i lekko, naturalnie pofalowane. Mam tez delikatny makijaż. Na to spotkanie, sama nie wiem, dlaczego się tak ubrałam. Zazwyczaj mam inną kolorystykę.

Może ubrałam się tak tylko dlatego, że chciałam pokazać Justinowi, że jestem silna i dobrze radzę sobie z naszym rozstaniem? Może chcę oszukać samą siebie?

Automatycznie mój humor się zmienił. Potrząsnęłam głową odrzucając złe myśli i ze zmarszczonym nosem ruszyłam do drzwi wyjściowych.

Justin POV.

Czekekałem w kawiarni już od 9:00. Nie mam zielonego pojęcia dlaczego, ale wiem, że przy tej dziewczynie idzie oszaleć.

Punktualnie o 12:00 zjawiła się ona. Ślicznie ubrana, zadbana. Najwidoczniej dobrze sobie beze mnie radzi. Ni to co ja bez niej. Mam nadzieję, że chce porozmawiać o nas. wybaczy mi czy nie?

Od tamtego czasu się nie zakładam bo wiem jak to może się skonczyć.

Podeszła do stolika i usiadła przy nim. Spojrzała na mnie, a ja automatycznie się uśmiechnąłem. Chciałem juz cos powiedzieć, nawet otworzyłem usta, ale uciszyła mnie mówiąc ciche : "czekaj". Spojrzałem na nią ze zdziwieniem, próbując pojąc co się stało.

-Słuchaj mnie uważnie, Justin. Nie przerywaj mi i niec więcej nie rób. Po prostu siedź i słuchaj do końca, dobrze?

-Tak. - odpowiadam rozkoszując się brzmieniem jej głosy.

-Więc tak. Głownie przyszłam powiedzieć ci o kilku bardzo ważnych i istotnych dla mnie rzeczach. Po pierwsze ciąża była kłamstwem. Tak naprawdę plakałam, bo moja mam umarla, ale już zdażyłam się z tym pogodzić. Po drugie to nie dzwon do mnie i nie pisz. Nie wybaczę ci. I wiem, że to cie bardzo zrani, ale wyprowadzam się i chcę ułożyc życie na nowo. Nie wiem jak to będzie wyglądać, ale zamykam rozdział z tobą. - mówiąc to, ona.... płacze, ja też, ale z początku próbowałem się powstrzymać, ale teraz już nie. Łzy swobodnie leja mi się po policzkach i palą moja i tak już rozgrzana skórę.

-Lucia nie możesz mi tego zrobić.

-Przykro mi Justin. Zraniłeś mnie, a ja cię kochałam

-No wiem, ale ja kompletnie zapomniałem o tym zakładzie i cie pokochałem. tak cholernie mocno. Lucia proszę cię.

-nie. Nie mogę, Justin.

-Proszę się - mówię przez łzy.

-Nigdy tego nie zrobię. Nie wybaczę ci.

-Dobrze odejdę. Ale pod jednym warunkiem.

-jakim - powiedziała gotowa wysłuchać mojej wypowiedzi.

-Powiedz patrząc w moje oczy, że mnie nie kochasz. Wtedy odejdę. - mówię wstając przed nią i patrząc w jej oczy. Ona też wstaje, nie odpowiada. Po prostu wbija się w moja usta. Oddajemy w ten pocałunek cale nasze emocje. Kiedy odrywamy się od siebie, Lucia wybiega z kawiarni, a ja widzę jej ciało coraz bardziej oddalające się...


****************

1028 słów.

Ta dam. Jest pierwszy rozdzial. Kocham i czekam na motywację!


Przeznaczenie || J.B/ A.G    1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz