4. Nie widzę (cz. 2)

359 22 1
                                    

Na miejscu nie zastałem jeszcze Luci. Pomyślałem, że może spotkał ją jakiś mały kłopot, dlatego spóźnia się już około trzydziestu minut. Siedzą i dopijając już drugą kawę, poczułem wibracje w lewej kieszeni spodni. Wyciągnąłem komórkę i zobaczyłem, że to wiadomość od Luci. Pomyślałem, że treść będzie zawierała przeprosiny i prośbę zaczekanie jeszcze kilku chwil. Ale odczytując zdziwiłem się niesamowicie.

LuciGrandx: Przyjdziesz?

jusbieb94: Ja już jestem na miejscu i czekam od ponad czterdziestu minut :)

LuciGrandx: Jak to? Nigdzie cie nie widzę

jusbieb94: Jestem w kawiarni Starbucks, tak jak mówiłaś

LuciGrandx: Dziwne...

jusbieb94: Podnieś rękę do góry, bo chyba cię widzę, ale nie jestem pewien...

LuciGrandx: Mam kolorowe włosy, może dlatego mnie nie poznałeś?

jusbieb94: Są tu trzy dziewczyny z kolorowymi włosami. Są każde różne. Zrób może zdjęcie swoich i wyślij mi, a podeję. Będzie ciekawie :*

LuciGrandx:

LuciGrandx:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


jusbieb94: Dobra widzę cię. Już idę

LuciGrandx: Ok

Ale ma śliczne włoski. Nie spodziewałem się, że aż tak zmieni kolor. Wygląda tak... Seksownie... Ale nie jak dziwka. Podszedłem do niej i przywitałem ja ogromnym uśmiechem, który odwzajemniła, lecz po chwili moje tęczówki spotkały się z jej. Widziałem w nich zakłopotanie i lekkie poddenerwowanie, ale szczypta iskierek radości też była, lecz po chwili całe te emocje zaczęły wypływać po jej policzkach na świat, okazując się mi.

-Hej, co się stało? - nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Ona... Pocałowała mnie. Na początku byłem zdezorientowany jej zachowaniem, ale po chwili oddałem, a nawet pogłębiłem pocałunek, prosząc o dostęp, który otrzymałem, a to oznaczało, że pozwoliła mi ukazać wszystkie moje emocje i uczucia. Skład był na prawdę pomieszany. Była miłość... Ogromna miłość... Było oddanie, smutek, żal... Delikatna frustracja i przede wszystkim radość. Była nienawiść. Do siebie. Nienawidzę siebie, za to co zrobiłem. Straciłem ja, ale najważniejsze to, że udaje mi się ja odzyskać. CHYBA. Bo inaczej by mnie nie całowała... Prawda?

-Justin... ja.. m-my musimy, porozmawiać. - powiedziała delikatnie łamiącym się głosem. Chciałem już mówić, ale uciszyła mnie kontynuując. - Napisałam, bo chce porozmawiać. Myślę, że wiesz na jaki temat. - kiwnąłem głową, na znak, żeby kontynuowała. - A więc myślałam o tym i chcę do ciebie wrócić i wybaczyć ci wszytko, ale najpierw muszę usłyszeć od ciebie, że ty nadal.. Jeszcze mnie kochasz, i.. Chcesz to kontynuować. I musisz mi obiecać, że takiej sytuacji już nigdy nie będzie. - skończyła, a ja ze łzami w oczach, zacząłem swoją odpowiedź.

-J-ja zgadzam się, na wszystko na co tylko zechcesz. - jęknąłem, chcąc znaleźć odpowiedni dobór słów.- Obiecuję, że już nigdy to się nie powtórzy i muszę cię zapewnić, że kocham cię, a ten cas, w czasie, którego nie mieliśmy kontaktu nic nie zmienił, a ja nadal mam ochotę napisać o trzeciej w nocy, że mi zimno, albo, że wypadł mi ząb. - zakończyłem swoje, na co oboje się zaśmialiśmy.

-To... - zaczęła i spuściła głowę, a ja rozumiałem, że to właśnie ten moment, w którym powinienem...

-Lucio. - zacząłem podnosząc jej podbródek, żeby spojrzeć w jej oczy. Następnie uklęknąłem, biorąc jej dłoń w swoją. - Czy ty uczynisz ponownie nie najszczęśliwszym człowiekiem na tym świecie i zostaniesz moja księżniczką?

-Tak Justin. - wstałem i zbliżyłem się do niej maksymalnie mocno.

-Mogę? - zapytałem, prosząc wzrokiem o pocałunek.

-Tak - powiedziała cicho, szeptem...

__________________

517 słów.

Jutro coś jeszcze ;)

Dobranoc?

dzień dobry?

Przeznaczenie || J.B/ A.G    1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz