20. Gratuluję (cz.2)

123 13 0
                                    

Justin:

Usłyszałem z dołu krzyk mojej księżniczki.

Czy w tej kuchni zawsze muszą być te cholerne pająki?!

Zwlekłem się z łóżka i powolnym krokiem zszedłem na dół.

Widząc twarz dziewczyny aż chciało mi się śmiać.

-Hej skarbie. -rzuciłem krótko i podszedłem do niej składając krótki pocałunek na jej policzku. -Co się dzieje że aż tak drzesz tą śliczną mordkę?

-Okres mi się spóźnia.

-To jeszcze nic nie znaczy. -mruknąłem spokojnie na co dziewczyna odpowiedziała mi spojrzeniem typu: "czy ciebie człowieku popierdoliło? "

-Justin. Przedwczoraj jak się kochaliśmy, byłeś bez zabezpieczenia.

-No to co...

-Kurwa, ty nic nie rozumiesz. -popatrzyła na mnie błagalnym spojrzeniem. -Pamiętasz jak jeszcze wtedy, kiedy było już po wszystkim zaszczyciłeś mnie komentarzem: to był największy wyciek w moim życiu. Właśnie wtedy zaczynał mi się cały ten cykl płodności, który ci tłumaczyłam, a ty zaśmiałeś się i powiedziałeś: w takim razie będziemy mieli małego Justinka.

-O kurwa. -tylko tyle byłem w stanie jak na razie powiedzieć. Szczerze,  to podobao się to że będę mógł mieć małego Justina. Będzie taki jak ja...

-No właśnie. - przytaknęła mi Lucia kręcąc głową z dezaprobatą.

-Jak go nazwiemy? -zapytałem spontanicznie przerywając dziwną ciszę.

-Co?

-Jak nazwiemy małego Justina? -wytłumaczyłem.

-Chcesz tego dziecka?

-A ty nie?

-Właściwie to tak.

Lucia:

O mój boże. Prawdopodobnie jestem w ciąży a Justin tak ni stąd, ni stamtąd zapytał mnie o imię.

Jestem ciekawa jak Justin zareaguje na wiadomość że to wcale nie będzie mały Justin tylko mała Justinka.

To wszytko tak szybko się dzieje. Liceum skończone, a tu nagle znikąd nasza miłość i proszę. Mała Justinka prawdopodobnie będzie na świecie już niedługo.

9 miesięcy...

Na szczęście wszystkie formalności mamy już za sobą, data ślubu ustalona więc właściwie dziecko może się rodzić.

Chociaż wydaje mi się że najpierw powinnam zrobić test ciążowy.

***

Wynik testu?

Pozytywny!

Będziemy mieli dziecko.  Ja i Justin będziemy rodzicami. To jest aż niemożliwe.

-Gratuluję tatku.

-Gratuluję mamusiu.

Uśmiechamy się do siebie,  teraz siedząc na trawie i podziwiając mały przedmiot na którym widnieją dwie kreski.

Justin:

Boże będę ojcem.

-Skarbie?

-Tak Justin?

-Wiesz oczywiście,  że mój syn będzie wychowywany bezstresowo.

-To znaczy?  -spojrzała na mnie pytająco.

-No wiesz...  Na pierwsze urodziny dostanie paczkę prezerwatyw,  a jak tylko zacznie mówić,  to... 

-Justin!  - pisnęła z niedowierzaniem dziewczyna. -I ty to nazywasz bezstresowym wychowaniem?  -pokiwałem lekko głową dając jej do zrozumienia że mówiłem poważnie.  -Jesteś nienormalny. -skomentowała.

-Ale i tak mnie kochasz...

-Masz rację.  -musnęła moje wargi,  po czym wstała z ziemi i udała się w stronę domu.

Ja poszedłem w jej ślady i przekroczyłem próg pomieszczenia i udałem się do łazienki na  krótki prysznic.

Po tym ubrałem się tylko w bokserki i wszedłem do łóżka zastając Lucię ubraną tylko w skromną bieliznę.

Uśmiechnąłem się mimowolnie pod nosem do siebie i przyciągając ją do siebie ułożyłem się wygodnie na łóżku, po chwili oddając się w objęcia Morfeusza.

*****************************
17,2K wyświetleń
920 gwiazdek
Rozwalacie system kochani <3

Kocham i do następnego XX

Przeznaczenie || J.B/ A.G    1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz