Justin POV.
Dominujący czarny kolor dołował mnie jeszcze bardziej niż to jest możliwe. Astrid zginęła biegnąc w naszą stronę. Dlaczego była tak głupia? Nie zauważyła tak dużej maszyny? Jak to możliwe.
Najgorsze jest to, że ona naprawdę próbowała zniszczyć nasz związek. Luci śniło się to samo. Przyszła tu ze mną, ale naprawdę niechętnie. Bała się. Nie wiem czego.
Cały czas trzymała się mojego ramienia, co jakiś czas ciągnąc kurczowo za mój rękaw.
-Co jest skarbie? - zapytałem troskliwie.
-Nie lubię takich miejsc. Chodźmy już. - odparła szybko i wymijająco.
-Rozumiem.
Nie wiem co się stało, ale przeczuwam, że dziś nie będzie miała ochoty na jakąkolwiek zabawę z prezentu, który jej dałem. Martwi mnie również to, że mówiła, że nie lubi takich miejsc jak cmentarz. Ostatnio mówiła mi jak bardzo lubiła chodzić z babcią odwiedzać pradziadków.
Odprężę ją dzisiaj. Dam jej przyjemność.
Lucia POV.
Nie lubię cmentarzy. Przestałam je lubić odkąd moja babcię zamordowano w pobliżu naszego cmentarza. Przeszło mi już, ale śmierć Astrid mi przypomina. Przypomina mi co przeszłam. Nienawidzę przeszłości. Do momentu aż wysłałam Justinowi tego snapa.
Wyszłam z łazienki ubrana w ciekawą bieliznę chcąc się odprężyć. Odwróciłam się plencami do drzwi i z uśmiechem czekałam na dalszy rozwój akcji.
Po chwili usłyszałam znajomy głos nacisku na klamkę i bardzo znany mi szept:
-Gotowa na niezapomnianą noc wrażeń i krzyków?

CZYTASZ
Przeznaczenie || J.B/ A.G 1&2
FanficUWAGA DLA CZYTAJĄCYCH! NA POCZĄTKU OPOWIADANIE TO PEWNO WIELKIE GOWNO, KTÓRE ZA JAKIS CZAS POPRAWIĘ, Z CZASEM NAPRAWDĘ SIĘ ROZWIJA CO WIDAĆ W OCZACH. Los Angeles... Duże miasto... Ogromna ilość szkół... Popularność... To brzmi jak typowy, ameryka...