10.10.2016

906 172 6
                                    

Powoli zsunął się na lodowatą ziemię. W tym zakamarku miasta nie było ani żywej duszy, jedynie od czasu do czasu dostrzec można było przejeżdżający samochód. Nie znał tego miasta, nie miał o nim bladego pojęcia.

Zaledwie parę minut temu ocknął się na ulicy i gdyby nie ta jedna sekunda, w której odskoczył na chodnik, prawdopodobnie byłby martwy. Fizycznie, ponieważ psychicznie umarł już dawno, lecz dopiero teraz zdał sobie z tego sprawę. Mógł się tylko domyślać, co zrobił. Krew znajdująca się na jego dłoniach i gdzieniegdzie na ubraniach, mówiła wszystko. Pamiętał jedynie pociąg, w którym znalazł się z całkowicie niewiadomych przyczyn. Pamiętał tory, las i telefon od Jungkooka, a w jego głowie od czasu do czasu pojawiały się obrazy policjantów i psów. Potem nieskończona pustka przejęła jego umysł, lecz mimo to doskonale wiedział, co zaszło. Zabił człowieka. Może nawet kilku, jednak nie był w stanie tego stwierdzić. A teraz siedział zmarznięty, głodny, poszukiwany przez policję, z piekielnymi wyrzutami sumienia, mimo że sam nie zrobił nic złego. Z każdą sekundą podczas której przyglądał się swym dłoniom, był coraz bardziej obrzydzony samym sobą, lecz wiedział, że nie jest w stanie się uratować. Nie potrafił przebudzić się z tego koszmaru, a fakt, że jego życie już nigdy nie będzie normalne, wzmagał w nim jak najgorsze myśli. To nie tak, że chciał zniknąć. Po prostu wiedział, że życie otaczających go ludzi byłoby o wiele łatwiejsze gdyby nie on.

Stracił kontakt z rzeczywistością. Łzy spływające po policzkach jakby nagle zamarzły, a zimno napędzane przez wiatr ogarnęło całe jego ciało. Niczym mantrę powtarzał w głowie jak bardzo nienawidzi tego, kto przemienił jego życie w piekło. Nie zwracał uwagi na głosy, które z każdą sekundą zbliżały się w jego stronę. Nieistotne było, kto to. Nie interesował go nawet fakt, że mroczki przed oczami zamazały jego pole widzenia i zaczął się chwiać na różne strony. Nawet, gdy upadł, nie obchodziło go to. Usłyszał jedynie, jak dwójka ludzi podbiega do jego nieruchomego ciała. Nim całkiem stracił przytomność zastanawiał się, czy ów ludzie pomogą mu, czy raczej zostawią na pastwę losu. Osobiście sam nie był w stanie stwierdzić, czego pragnął bardziej.



(a/n) zaczynamy zabawę

My mind » taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz