42

227 17 5
                                    


Wcisnąłem głowę w poduszkę, próbując zignorować zapalone światło. Kołdra została brutalnie ściągnięta z mojego ciała, na co jęknąłem głośno i postanowiłem sprawdzić kto się ze mną tak bawi.

Przekręciłem się tak, że byłem twarzą do drzwi. Otworzyłem oczy i zobaczyłem mojego ojca, stojącego w wejściu z założonymi na piersi rękoma. Uniosłem brwi, nie mając zielonego pojęcia co on tutaj robi. Godzina na zegarze wskazywała dopiero szóstą.

- Zejdź do salonu - warknął i wyszedł. Westchnąłem i zarzuciłem na siebie szarą bluzę, ponieważ było dosyć zimno, a następnie podreptałem na dół, do wspomnianego wcześniej pomieszczenia. Zauważyłem, że siedzi tam nie tylko ojciec, a moja matka i Emma.

Dziewczyna posłała mi smutne  spojrzenie. Co się dzieje? Zrobiłem coś nie tak?

Włożyłem ręce do kieszeni i stanąłem przed sofą, na której siedzieli. Na stoliku leżał otwarty laptop.

- Możesz nam wyjaśnić, co to do kurwy jest? - mężczyzna przekręcił urządzenie w moją stronę, a następnie odpalił filmik.

Zamarłem.

Tam byłem ja i Louis... Którego było naprawdę słabo widać, ale rozpoznałem nas. Te wideo pokazuje mnie i jego, nasz pocałunek i... O mój Boże. Skąd oni to mają? Jest nagrane z góry. Rozejrzałem się po pokoju, a w prawym górnym rogu zobaczyłem kamerę. Kurwa. Jest źle. Bardzo źle.

- Tak, ja... Cóż, miałem wam powiedzieć... Mamo, tato...J-jestem gejem - wydusiłem, przygryzając wargę.

Ojciec wstał z kamiennym wyrazem twarzy. Podszedł do mnie i uderzył prosto w nos. Kurwa.

Rozmazał mi się obraz, a z oczu spłynęło kilka łez. Usłyszałem jak rodzicielka wychodzi z Emmą, która zaczęła płakać. Czym sobie na to zasłużyłem?

- Ty pedale jebany! To hańba dla naszej rodziny! - wrzasnął i wymierzył następny cios w brzuch. Zgiąłem się z bólu.

- Tato, proszę...

- Jak śmiesz nazywać mnie jeszcze tatą? - poczułem jego palce zaciskające się na moim ramieniu, a następnie kopnięcie w te samo miejsce, które powtórzył trzy razy, za każdym razem coraz mocniej. - A może wolisz coś innego, hm?

Pchnął mnie tak, że upadłem na kolana. NIE. Proszę, tylko nie to. NIE.

Zaczął rozpinać zamek od swoich spodni, śmiejąc się głośno. Nie mogłem powstrzymać się od płaczu.

- Może to cię czegoś nauczy! - zsunął bokserski, ukazując swojego obrzydliwego penisa. Wciąż jestem tylko człowiekiem, nie każdy jest perfekcyjny i taki jak ktoś chce!

- Ssij, dziwko! - splunął na moją twarz i chwycił za moje włosy. Siłą zmusił mnie, abym otworzył usta. - Mała suka! - nacisnął butem na moją nogę, na co syknąłem. Poruszyłem powoli głową, ale nie mogłem. Dlaczego ja? Proszę, niech to już się skończy!

- Nawet tego dobrze nie potrafisz zrobić! Co z ciebie za pożytek! Nie dziwię się, że nikt cię nie chcę, taka mała kurwa! - naciągnął na siebie spodnie i rzucił mnie na podłogę tak, że leżałem brzuchem na zimnych panelach.

Nie chciałem już żyć. Moja rodzina mnie nie chce. Jestem tylko piątem kołem u wozu. Potrafię się tylko użalać nad sobą. Mój ojciec ma rację.

Przyjmowałem kolejne ciosy w plecy i twarz, powoli tracąc świadomość. Przymknąłem powieki, widząc już tylko ciemność i pisk w uszach.

------------------------------------------------------

Nienawidzę cię.



Nie masz już nikogo.



Dlaczego jeszcze żyjesz?




Śmieć.




Żaden z ciebie pożytek.




Chcę, żebyś umarł.




------------------------------------------------------

Obudziłem się cały zmarznięty i mokry. Uchyliłem powieki, rozglądając się wokół. Obok mnie leżała czarna torba. Byłem na tyłach mojego byłego domu, leżąc na chłodnym betonie. Z moich oczu ponownie polały się łzy. Niech to będzie tylko zły sen, błagam.

Uniosłem się, patrząc w dół na moje ubrania. Byłem w bokserkach i bluzie, czyli to, w co byłem ubrany dzisiejszego ranka. Krew sączyła się z rany na mojej nodze. Westchnąłem i pochyliłem się, aby wyciągnąć rzeczy z mojej torby. Poczułem okropny ból w plecach, ale zignorowałem to, wyciągając dresy, bluzę i buty. Podejrzewam, że pakowała mnie matka. Jestem ciekaw, czy wie co się stało, kiedy wyszła.

Jakoś wciągnąłem na siebie ubrania, nie mogąc zatrzymać łez. Nienawidzę ich. Nienawidzę siebie. Jestem chodzącą wpadką.

Na szczęście w bluzie miałem schowany telefon. Dźwignąłem torbę, próbując ją jakoś utrzymać. Nie mam w ogóle siły.

Naciągnąłem na siebie kaptur i ruszyłem do wyjścia z podwórka. Kiedy znalazłem się na chodniku, wyciągnąłem z kieszeni telefon i wybrałem numer Nialla. Była godzina ósma trzydzieści i modliłem się, żeby odebrał. Zaczynaliśmy dzisiaj lekcje dopiero o dziewiątej.

Pewnie zapytacie, dlaczego nie pójdę do Louisa? Właśnie mijałem jego dom, ale nie widziałem samochodu na parkingu. Oczywiście, to nie powód - powodów jest wiele. Między innymi, że będę mógł mu narobić kłopotów. Co jeśli jego rodzice także nie zaakceptują tego, że jestem gejem i nie pozwolą Louisowi mnie przetrzymać?

Blondyn na szczęście odebrał.

- Harry, gdzie jesteś? Stary, czekam na ciebie przed wejściem.

- N-Niall - wychrypiałem - Przyjedziesz p-po mni-e?

- Gdzie będziesz?

- W kawiarni Lux.

- Czekaj tam na mnie.

Rozłączył się, a ja powoli kierowałem się do celu. Budynek nie znajdował się daleko. Po pięciu minutach byłem na miejscu. Zamówiłem Cappucino i kiedy dostałem zamówienie, usiadłem przy stoliku przy oknie. Nie mówiłem już o dziwnym spojrzeniu kasjerki, ale miałem ją w dupie.

Zobaczyłem pojazd Nialla czterdzieści minut później. Chłopak, zauważył mnie od razu i wbiegł do środka. Obserwowałem go, kiedy stanął przede mną zszokowany.

- Harry! Co ci się stało? Boże! Musimy z tobą jechać do szpitala! - zaczął panikować, ale kazałem mu się przymknąć i siadać na tyłku. Zacząłem opowiadać mu co się stało. Trudno mi było o tym mówić, ale muszę mu wyjaśnić co się stało w domu.

Milczał przez cały czas, a kiedy zakończyłem swój dialog, mogłem dostrzec jego zaszklone oczy. Blondyn wstał i przytulił mnie. Objąłem go, ponownie zaczynając chlipać. Tak bardzo pragnąłem o tym wszystkim zapomnieć.

- Pamiętaj, że nie jesteś nikim. Masz wspaniałego chłopaka, jego siostrę i przyjaciela. Zadzwonię dzisiaj do Emmy, ale to później. Teraz jedziemy do mojego domu, okej?

Skinąłem głową, wstając i ruszając za chłopakiem. Wsiadłem do jego samochodu, a on uruchomił silnik i wyjechał z parkingu, jadąc do swojego domu.

- Weź mój telefon i napisz do Louisa, żeby nie szedł do twojego domu.

- Jakie jest twoje hasło?

- larryisrealaf.

- Serio - parsknąłem.

Przewrócił oczami, a ja odblokowałem jego telefon i wszedłem w kontakt Louis Harry'ego. On naprawdę ma świra na naszym punkcie. Kliknąłem na "wyślij wiadomość", a następnie wystukałem na klawiaturze to co kazał mi napisać Niall.

Gdy wysłałem wiadomość, odłożyłem jego telefon i przymknąłem powieki, wsłuchując się w "Give me love" z radia.











Jeszcze jeden rozdział B)

Never Say Never (L.S) | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz