36

326 18 0
                                    

Wyciągnąłem ręce w górę w geście obronnym. Facet z bronią podszedł do mężczyzny stojącego przy kasie rządając pieniędzy. Ten wyjął prawdopodobnie wszystkie banknoty i oddał je. Zaraz po tym ten psychopata wybiegł trącając wszystkich wokół (jakże wielkie było moje zdziwienie, kiedy nie zranił nikogo kastetem). I uciekł.

Wszyscy odetchnęli z ulgą powracając do dalszego konsumowania jedzenia.
Zmarszczyłem brwi na ten widok, ale nie interesując się tym zbytnio wzruszyłem ramionami podchodząc do grupki przyjaciół siedzących przy stoliku i dołączając do nich.

- Ten gościu to chyba pomylił bank z McDonald'em - powiedział Niall kręcąc przy tym głową.

- Ta, możliwe - burknąłem. - Ale to było po prostu beznadziejne. Ja rozumiem, że jeżeli to by był jakiś małolat co się dopiero uczy, a nie taki dziad.

- On miał na oko trzydzieści lat.

- Po czym to stwierdzasz? - spojrzałem w stronę Lottie.

- Po jego budowie ciała.

Wróciłem myślami do mężczyzny. Ubrany był praktycznie cały na czarno. Szczególnie zwrócił moją uwagę podkoszulek bardzo dobrze opinający jego mięśnie i złota obrączka.
Chwila, złota obrączka? Może miał żonę, dzieci. Lecz skoro miałby rodzinę chyba nie musiałby napadać. Tym bardziej na McDonald's

Poczułem lekkie szarpnięcie za rękę i mój wzrok powędrował na Harry'ego.

- Louis.

- Hm?

- Powracaj do rzeczywistości - tak jasne, prychnąłem pod nosem. Nagle zauważyłem jak Niall wstaje z miejsca i podchodzi do kasjera.
Ruszyłem za nim, bo kurna! Ten człowiek może zrobić wszystko.

- Co ty robisz?

- Shhh - uciszył mnie i zwrócił się do mężczyzny.

- Ile ich było?

- Ale czego? - zapytał Mark. Przynajmniej tak wyczytałem na plakietce.

- Pieniędzy.

- Bardzo dużo - westchnął ciężko.

Farbowany blondyn sięgnął do kieszeni po swój portfel aby po tym wyciągnąć z niego sto funtów i położyć je na ladzie.

- Masz te pieniądze, człowieku. Wiem, że to nie cała suma i pieniądze szczęścia nie dają ale oddaj tym biednym ludziom resztę. - obdarzył go jeszcze smutnym spojrzeniem i odszedł do stolika. Cały Horan.

- Przepraszam za kolegę, po pros...

- Nie przepraszaj. Ma dobre serce - uśmiechnął się do mnie i schował banknot do kasy. Okej, więc to było dziwne. Jednak wzruszylem ramionami i wróciłem do grupy.

- I co mowili? - zapytała Emma.

- Kto?

- No Niall i ten gościu.

- Więc nasza kochana blondyna dała mu sto funtów, a gdy odszedł chciałem go przeprosić za niego to ten powiedział , że ma dobre serce - powiedziałem szybko, wzruszając ramionami.

- To jak jakaś łapówka - dodał Harry.

- Rzeczywiście - przytaknąłem na słowa loczka. - Nie ładnie, Nialler. Nie ładnie.

- Zamknijcie się, nikt nie ma tak dobrego serca jak ja.

- Oczywiście, że nikt. Któż by śmiał nawet dorównać takiemu idiocie jak ty - pokręciłem głową z dezaprobatą.

- Sam jesteś idiotą, idioto - wystawił mi język. Ah, ta tleniona blondyna.

Never Say Never (L.S) | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz