33

360 21 1
                                    

- Jestem głodny - powiedział Niall siedząc przy wysepce w kuchni Harry'ego.

- Ja też - westchnąłem.

- Zamówmy pizzę! - zawołała ożywiona Emma, która wróciła dwadzieścia minut później od przyjaciółki. Niall energicznie potrząsnął głową i wszyscy skierowali wzrok na milczącego dotychczas Stylesa.

- Wolę lody - mruknął, a ja z Niallem i Emmą wymieniliśmy między sobą znaczące spojrzenia, co chłopak natychmiast zauważył, dodając: - Zboczone głupki.

Wybuchliśmy głośnym śmiechem na stwierdzenie lokowatego. Niall nagle spoważniał obdarowując Harry'ego zabójczym spojrzeniem.

- Nie jesteśmy głupkami, idioto.

- A ja nie jestem idiotą, głupku. - odpyskował, pokazując mu język.

- Oboje zachowujecie się jak dzieci - uśmiechnąłem się, wyciągając telefon i szukając numeru mojej ulubionej pizzeri.
Zamówiłem jedzenie i pół godziny później przed drzwiami stał dostawca, zapłaciłem i skierowałem się do salonu z pizzą hawajską.
Niall patrzył na opakowanie wygłodniałym wzrokiem,a Harry i jego siostra przyglądali mu się z zaniepokojeniem.

- Niall, wszystko w porządku? - zapytała dziewczyna. Blondas ułożył usta w szerokim uśmiechu i rzucił się na mnie.

- PIIIIZZAAAA!

*

Piętnaście minut później ja, Harry i Emma siedzieliśmy na łóżku nastolatki, jedynie Horan leżał pijąc ciepłą, miętową herbatę.

- Kiedy ostatni raz jadłeś pizzę? - spojrzałem na blondyna oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi.

- P-przedwczoraj - upił łyk.

- Oh, to wszystko wyjaśnia - pokręcił głową Styles. - Musisz iść na jakieś leczenie, Nialler. To nie jest normalne. To wyglądało jakbyś miał jakiś atak! A co najgorsze, mogłeś coś zrobić Louisowi! - dodał. Objąłem go ramieniem.

- Spokojnie, Hazz. Nic mi się nie stało.

- Ale mogło Ci się coś stać!

- Nie chcę przeszkadzać czy coś, ale lepiej zostawmy narazie Nialla w spokoju, musi odpocząć. - wtrąciła się brązowooka. Skinęliśmy zgodnie głowami i wyszliśmy z pomieszczenia.

- Więc - zaczął Harry. - Miałem rację. Mogliśmy wybrać lody, a Wy zboczeńce myślicie tylko o jednym.

- Przestań marudzić - burknąłem. - Macie te lody czy jak zawsze wykorzystacie mnie abym poszedł po nie sklepu?

- Tym razem mamy - dziewczyna zaśmiała się i poszła do kuchni.

*

yourkingharreah:
Prawda, że wybrałem pyszny smak?

dangerousgirl:
Nie.

herolouis:
Zgadzam się z moją poprzedniczką.

yourkingharreah:
Czyli mną?

dangerousgirl:
Harry?

yourkingharreah:
Tak?

dangerousgirl:
Od kiedy zmieniłeś płeć i jesteś mną?

yourkingharreah:
Hmm... Od dzisiaj, a co?

herolouis:
HAHAHAHAHA

dangerousgirl:
Chłopaki?

yourkingharreah:
Tak siostrzyczko?

herolouis:
Tak Em?

dangerousgirl:
Dlaczego piszemy na kik'u?

yourkingharreah:
Żeby nie marnować powietrza

herolouis:
Już je marnujesz, Harry, swoim oddychaniem ;) :*

Nagle poczułem na twarzy zimne, czekoladowo-śmietankowe lody.

- Masz za swoje, błędny rycerzu - usłyszałem, ale nie poddałem się bez walki. Sięgnąłem po swoją porcję i rzuciłem nią w zielonookiego.

I tak zaczęła się bitwa na lody, wyglądało to zapewnie komicznie. Jedynie siostra chłopaka stała i przyglądała się nam.

- Ej! Stop! Ile Wy macie lat do cholery?! - wrzasnęła, ale chwilę później tego pożałowała, ponieważ oberwała ode mnie.
Cała nasza trójka bawiła się w najlepsze rzucając w siebie lodami z pojemnika, dopóki Emma nie trafiła w ulubiony wazon swojej mamy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Never Say Never (L.S) | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz