35.Zgoda

802 65 8
                                    

-Jasmine, proszę cię, otwórz te drzwi- zawołał Shawn. Zamknęłam się w łazience.
-Zostaw mnie w spokoju- wychlipałam. Siedziałam skulona pod drzwiami.
-Przepraszam. Naprawdę nie miałem tego na myśli - powiedział zrezygnowany.
-Co się dzieje?- usłyszałam głos Jaya.
-Palnąłem w gniewie głupotę- westchnął Shawn.
-Jasmine, otwórz proszę - powiedział miękko. Przez parę sekund rozważałam to, aż w końcu podniosłam i otworzyłam. Posłałam Jasiowi blady uśmiech i przeszłam obok nich.
-Jasmine, ile razy mam powtarzać, że strasznie mi przykro? - Shawn złapał mnie za ramiona. Westchnęłam.
-Jest okay- powiedziałam, ale chyba mało przekonywująco.
-Widzę, że nie jest- pokręciłam przecząco głową.
-Zostawmy to tak jak jest- poprosiłam. Brunet przygryzł wargę i niechętnie przytaknął.
-Pójdziesz po tą torbę?-zapytałam. Shawn przytaknął i wyszedł. Poszłam do kuchni, gdzie leżał mój telefon. Kiedy go odblokowałam, zobaczyłam, że mam jedną wiadomość od Krisa.
Kris: "Możemy się spotkać? Najlepiej jak najszybciej"
Poczułam ucisk w żołądku. Co chciał?Powiedzieć mi, że to definitywny koniec?
Ja:"Jasne, za pół godziny w Starbucksie obok Forever 21"
Chwilkę później przyszedł Shawn. Wzięłam od niego swój bagaż poszłam do łazienki. Tam przebrałam się w białe spodenki i czarną bluzkę w biało-różowe kwiaty. Później pomalowałam rzęsy i rozczesałam włosy. Zostawiłam torbę w korytarzu i od razu zaczęłam w pośpiechu ubierać granatowe trampki. Do kieszeni spodenek wsunęłam telefon i wyleciałam z mieszkania. Zbiegłam po schodach jak szalona. Niestety na dole znowu dostałam zadyszki. Zwolniłam trochę. Ruszyłam w stronę umówionego miejsca. Wiedziałam , że się spóźnię. Jak na złość, wszędzie było pełno ludzi.
Kiedy dostałam się na miejsce byłam spóźniona 7 minut i na maksa zirytowana. Przez szybę zobaczyłam, że Kris jest już w środku. Nagle zaczęłam mieć wątpliwości, czy tam wejść. On jednak w tym samym momencie mnie zauważył. Niepewnie nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Na drżących nogach podeszłam do stolika. Usiadłam na przeciw niego.
-Przepraszam za spóźnienie- nie odważyłam się na niego spojrzeć. Patrzyłam na swoje palce.
-Jasmine...- zaczął, ale jego głos się załamał. Przełamałam się i uniosłam wzrok. Jego oczy błyszczały nienaturalnie. Spojrzał na moją dłoń, a zaraz po tym ją złapał.
-Jestem takim cholernym idiotą- znowu się odezwał.
-To był najgorszy pomysł na świecie. - przyznał.
-Chciałem ci oszczędzić tego cyrku z Eleną, ale nie przewidziałem tego, że zranię nas tak bardzo.
-Czyli co, kłamałeś?- zapytałam cicho.
-Tak. Nigdy nie miałem żadnych wątpliwości. Jesteś tą jedyną i jestem tego pewien- coś ścisnęło mnie za serce. Poczułam ogromną ulgę. Nagle w moim sercu zakiełkowała nadzieja, że wszystko będzie jak wcześniej.
-Chciałbym ci to jakoś wynagrodzić, ale musisz zgodzić się ze mną gdzieś pojechać. - spojrzał mi prosto w oczy. Znowu utknęłam w tych czekoladowych tęczówkach. Nie mogłam mu odmówić.
-No... dobra- może znowu byłam naiwna, ale to miłość. Byłam w nim tak zakochana, że nie obchodziło mnie co może zdarzyć się później. Na jego ustach zagościł piękny uśmiech.
-Tak się cieszę- przyznał.
-Nie zawiodę cię tym razem, obiecuję- zdawałam siebie sprawę, że obiecuje mi coś niemożliwego. Wiedziałam, że przeżyjemy jeszcze niej jeden kryzys.
-To gdzie jedziemy?- zapytałam ciekawa.
-Niespodzianka. Spakuj letnie rzeczy i przede wszystkim strój kąpielowy- westchnęłam zawiedziona, że nie dowiedziałam się niczego więcej.
-Lot mamy dzisiaj o 9- dodał.
-Lot?- uniosłam brwi.
-Tak. Dopiero przy odprawie dowiesz się gdzie lecimy- mrugnął do mnie. Bardzo się cieszyłam, że byliśmy pogodzeni.
-Wiesz, że nie musiałeś tego organizować? Nie lubię, kiedy wydajesz na mnie pieniądze.
-Wiem i za to cię kocham- przyznał.
-Też cię kocham- szepnęłam.
-Skoro w miarę to sobie wyjaśniliśmy, to teraz możesz mi powiedzieć kim był wczoraj ten chłopak?- wiedziałam, że o to zapyta.
-To Jaś. Bardzo mi pomógł. Wydaje mi się, że jest moim przyjacielem. - po minie Krisa mogłam wywnioskować, że nie jest zbytnio zadowolony. Trudno, musiał to jakoś zrozumieć.
-A nie mogłaś sobie poszukać przyjaciółki?- on i ta jego zazdrość.
-Jay nie jest mną zainteresowany. To tylko przyjaciel - potarłam kciukiem jego skórę. Brunet spojrzał na nasze dłonie i uśmiechnął się.
-Postaram się to zrozumieć- obiecał.
-Wprowadzisz się z powrotem? Nie lubię spać sam- przyznał.
-Jasne- cieszyłam się, że znów będzie blisko mnie. Uwielbiałam się do niego przytulać.
-W takim razie pójdźmy po moją torbę do Shawna.-nie wytrzymałam i wyszczerzyłam usta w tak szerokim uśmiechu, że prawienie razu zaczęły mnie bolec policzki.
-Shawn chce mnie zabić, prawda?- skrzywił się. Zmarszczyłam nos.
-Tak, jest wściekły - przyznałam.
-Nie przejmuj się nim, przejdzie mu- byłam tego pewna. Zapewne będzie się cieszył, że znów będzie miał więcej miejsca w mieszkaniu.
-Dobra, w takim razie chodźmy- podnieśliśmy się z siedzeń. Do wyjścia ruszyłam jako pierwsza.
-Jestem samochodem- Kris złapał moją dłoń. Przeszliśmy skrótem, przez co o wiele szybciej znaleźliśmy się na parkingu. Wsiadłam na miejsce pasażera. Brunet odpalił auto i ruszył w stronę mieszkania mojego brata.
Zatrzymaliśmy się jakieś 5 minut później. Złapałam za klamkę i wyszłam z auta. Poszłam do wejścia. Na myśl, że znowu czekała mnie wspinaczka na 3 piętro wręcz robiło mi się niedobrze. Wysiłek fizyczny to zdecydowanie nie była mój mocna strona. Znowu zdołałam wspiąć się tylko na 2 piętro. Kris chciał wnieść mnie na następne, ale mu na to nie pozwoliłam. Poczekałam chwile, wzięłam kilka oddechów i poszłam dalej. Niepewnie zacisnęłam klamkę i weszłam do mieszkania.
W korytarzu nagle pojawił się Jaś, przez co na niego wpadłam. Zaśmialiśmy się z mojej nieuwagi.
-Jest Shawn?- spytałam niepewnie. Jay przeniósł wzrok na coś, a raczej na kogoś za mną. Wiedziałam, że tam stoi Kris.
-Cholera - skomentował Jay. Podszedł do Krisa. Patrzyli na siebie, jakby conajmniej zobaczyli kosmitów. Wywróciłam oczami. Wtedy w korytarzu pojawił się Shawn. No to się zacznie.
-Co ty sobie wyobrażasz?! -warknął.
-Ostrzegałem cię, żebyś jej czasem nie zranił. Powinien dać ci teraz w mordę.- rzeczywiście zaczął się do niego zbliżać. Szybko stanęłam przed Shawnem i popchnęłam go do tyłu.
-Uspokój się- poprosiłam go.
-Już jest wszystko dobrze. Wyjaśniliśmy sobie wszystko- patrzyłam mu w oczy. Shawn po kilku sekundach westchnął.
-Żeby mi to było ostatni raz- warknął i poszedł do swojego pokoju.
-Mówiłem ci, że wróci - skomentował Jay. Tak, pamietam, że to mówił.
-Dziękuję cię. Nie wiem jakbym sobie poradziła, gdyby nie ty- podeszłam do Jasia i przytuliłam. On objął mnie i przysunął jeszcze bliżej. To była też taka mała zemsta. Wiedziałam, że Kris będzie mega zazdrosny. Niechętnie odsunęłam się od bruneta.
-Dzięki, że się nią opiekowałeś- Kris posłał mu szczery uśmiech. Aha... okay... Byłam w szoku. Ktoś podmienił mi Kristiana?
-Nie ma sprawy, ale nie strasz jej już tak- niesamowicie się cieszyłam, że nie zaczęli skakać sobie do gardeł.
-Idziemy?- zapytał mnie Kris. Wzięłam torbę z ziemi i przytaknęłam.
-Dzięki jeszcze raz- ponownie przytuliłam Jasia.
-Ale odwiedzaj mnie- spojrzał na mnie z poważnym wyrazem twarzy.
-Obiecuje- pomachałam mu jeszcze, zanim wyszliśmy.
-Wiem co chciałaś zrobić- powiedział do mnie po cichu Kris.
-Chciałaś, żebym był zazdrosny- na moich policzkach pojawił się rumieniec.
-Wyszło ci to cholernie dobrze, bo byłem mega zazdrosny- przyznał.
-Nie wiem o czym mówisz- udawałam głupią.
-Już ty dobrze wiesz o czym- pisnęłam cicho, kiedy nagle poczułam jak uderza mnie w pośladek.
-Kris, zachowuj się- upomniałam go.
-Skarbie, jestem tylko facetem. Nie możesz mnie za to winić - wywróciłam oczami. Westchnęłam zirytowana.
-To na ile lecimy?- zapytałam ciekawa.
-Na 5 dni chyba. Zależy czy będzie ci się podobać- mrugnął do mnie. Z nim w ciągu tych jednych wakacji pozwiedzam więcej miejsc niż w całym moim życiu.
-Mam nadzieję, że będziesz zadowolona. - powiedział niepewnie.
-Jestem pewna, że tak. No chyba, że wymyśliłeś jakąś szaloną podróż do środka puszczy tropikalnej. - zażartowałam.
-Nie. Nienawidzę węży, a ich zapewne tam jest multum. Poza tym preferuje miasta- czyli wiedziałam już, że jedziemy do jakiegoś miasta. Byłam taka ciekawa.

Your Love|| Kristian Kostov [POPRAWA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz