25.Shawn

826 65 8
                                    

Pobyt w Sofii dobiegł końca w zaskakująco szybkim tempie. Tak bardzo nie chciałam wyjeżdżać, ale w końcu przyszedł na to czas. Kiedy żegnałam się z rodziną Krisa, rozpłakałam się. Naprawdę polubiłam tych ludzi. Odprawę i lot znowu pamiętałam jak przez mgłę. Spalałam praktycznie cały czas.
-Skarbie, jesteśmy w domu- szepnął Kris. Przetarłam zaspane oczy. Podniosłam głowę z jego ramienia i rozejrzałam się. Rzeczywiście staliśmy przed jego domem. Westchnęłam i wysiadłam z auta. Ziewnęłam i ruszyłam w stronę drzwi.
-Czemu jesteś taka ... dziwna?- zapytał brunet, doganiając mnie.
-Przepraszam. Po prostu nie mogę uwierzyć, że już jesteśmy z powrotem. W Sofii było wspaniale. - posłałam mu słaby uśmiech.
-Wiem, kochanie. - dotknął moich włosów. Weszliśmy do środka.
-Musiałabym zadzwonić do Shawna. Nie powiedział dokładnie kiedy ma zamiar przyjechać- westchnęłam i wyciągnęłam komórkę z torebki. Wciąż jeszcze czasami się myliłam, ale już w miarę czaiłam ten telefon. Wybrałam numer mojego brata.
-Hejooo- krzyknął do słuchawki, tak głośno, że musiałam odsunąć komórkę od ucha.
-Chciałam zapytać kiedy zamierzasz przyjechać.
-Tak właściwie to już jestem w Nowym Jorku. Możemy się spotkać nawet dzisiaj- powiedział z entuzjazmem.
-Naprawdę? - na moich ustach pojawił się uśmiech.
-Tak, ale nie jesteś zmęczona po podróży? Wiesz, że musisz dużo odpoczywać?
-Nie jestem zmęczona- powiedziałam niezadowolona.
-W takim razie możemy się spotykać w Starbucksie, tym obok Forever 21.
-Jasne, nie mogę się doczekać- uśmiechnęłam się sama do siebie, kiedy to mówiłam.
-O 3- dodałam, zanim się rozłączyłam. Była dopiero 1, więc miałam jeszcze czas, żeby wziąć kąpiel.
-Umówiliśmy się o 3 w Starbucksie- poinformowałam Krisa, który wszedł do korytarza.
-Nie jesteś zmęczona?- znowu to pytanie.
-Nie- odpowiedziałam tylko.  Ruszyłam schodami do góry, do naszej sypialni. Tam od razu zostawiłam torebkę na łóżku i poszłam do łazienki. Rozebrałam się i wskoczyłam pod prysznic. Tak długi lot robi swoje. Szybko się umyłam i wyszłam z kabiny. Owinęłam się w ręcznik i znalazłam się z powrotem w pokoju. Kris leżał na łóżku i pisał coś na telefonie. Z szuflady wybrałam bieliznę i ubrałam ją szybko. Odłożyłam ręcznik na szafkę i poszłam w kierunku łóżka. Brunet spojrzał najpierw na moją twarz a później na ciało. Na jego usta wpełzł uśmiech. Podeszłam do niego i weszłam łóżko. Kris odłożył telefon na szafkę i podniósł się na łokciach. Przygryzłam wargę i przerzuciłam nogę przez jego biodra. Usiadłam w dole brzucha bruneta. Tym razem Kris przygryzł mocno wargę.
-Mam na ciebie taką cholerną ochotę- warknął i położył dłonie na moich pośladkach.
-Po cholerę ubierałaś tą bieliznę, jeżeli zaraz ci ją zniszczę- nim się zorientowałam Kris jednym ruchem po prostu rozerwał moje majtki. Odrzucił je gdzieś za siebie. Później odpiął stanik i także go wyrzucił. Złapał w swoje duże dłonie moje piersi i je ścisnął. Poczułam uścisk w dole brzucha. Drżącymi rękami chwyciłam jego koszulkę i ją zdjęłam.

-Dzięki- dałam Krisowi szybkiego całusa w usta.
-Zadzwoń później- spojrzał na mnie z czułością.
-Kocham cię- dotknęłam jego policzka, a on westchnął.
-Tez cię kocham, skarbie. Leć już- ruchem głowy wskazał na kawiarnie. Posłałam mu uśmiech. Kiedy wychodziłam, klepnął mnie w pośladki, aż mnie zapiekły.
-Pożałujesz tego- powiedziałam w jego kierunku i wyszłam z auta. Przy wejściu zobaczyłam Shawna i jakiegoś chłopaka z brązowymi oczami, wzrostem dorównującemu mojemu bratu.
-Hej- podbiegłam do mojego brata i rzuciłam mu się na szyję. Brunet objął mnie ramieniem i przytulił mocno do siebie.
-Tak dawno cię nie widziałem, skarbie- westchnął i schował twarz w mojej szyi. Kris tak do mnie mówił, wiec dziwnie się czułam, kiedy Shawn powiedział tak samo.
-Poznaj mojego przyjaciela, Jaya- powiedział, kiedy się odsunął ode mnie.
-Hej, jestem Jasmine, siostra tego idioty. -zaśmiałam się, a Jay zrobił to samo. Przyjżałam mu się dokładnie. Był bardzo podobny do Krisa, trochę niższy. To jednak nie zmieniało faktu, że wyglądał jak starszy brat mojego narzeczonego.
-Ja mam na imię Jan, ale wszyscy mówią mi Jay. - pokazał swoje zęby. Też miał szparę między zębami, ale trochę mniejszą. Posłałam mu uśmiech i uścisnęłam dłoń, którą wystawił.
-Napijmy się czegoś - zaproponował Shawn i razem weszliśmy do Starbucksa. Usiedliśmy w kącie lokalu.
-No, opowiadaj! Chyba, że zrobiłaś sobie ze mnie żarty. - Shawn uniósł brwi. Otworzyłam torebkę i wyciągnęłam z niej zdjęcie USG, które dostałam. Podałam je bratu.
-To twoja siostrzenica lub siostrzeniec- skomentowałam. Shawn przez parę sekund patrzył tępo w papier.
-Mam ochotę sprać ciebie i tego Kristiana na kwaśne jabłko. - po jego minie mogłam wywnioskować, że nie był zadowolony.
-Jasmine, czy ty naprawdę nie wiesz do czego służą prezerwatywy, albo jak kończy się seks bez zabezpieczeń? - wywróciłam oczami.
-Jeżeli masz mi zamiar prawić morały, to zaraz wyjdę. - warknęłam już zła. Shawn westchnął.
-Masz rację, przepraszam. Ty byś mi nie mówiła takich rzeczy. Po prostu jesteś moją młodszą siostrą i martwię się.
-Wiem, ale nie musisz. Kris o mnie dba, nawet czasami za bardzo, czym mnie wkurza.
-Dobrze, skoro jesteś szczęśliwa, to nie mam się do czego przyczepić.
-Dzięki, że chociaż ty mnie rozumiesz.- spuściłam wzrok na swoje dłonie.
-Ojciec jest potworem- szepnęłam.
-Nie może być aż tak źle. Nie zrozumiałaś go źle?
-Shawn, on nazwał mnie dziwką. Mówiłam ci to już. Jak możesz go bronić? Poza tym uderzył mamę. Przyszła do mnie z podbitym okiem. Jak można to źle zrozumieć?- uroniłam kilka łez.
-Przepraszam, Jasmine. Po prostu nie mogę w to uwierzyć. - westchnął. Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Wyciągnęłam IPhone z torebki. Odebrałam połączenie od Krisa.
-Stało się coś?- zapytałam.
-Pojechałam z ojcem na chwilę do firmy. Wrócisz sama? Klucz jest pod wycieraczką- jego głos był lekko zachrypnięty.
-Jasne, nie musisz się martwić- zapewniłam go.
-Kocham cię skarbie. Uważaj na siebie i nasze maleństwo- powiedział poważnie. 
-Też cię kocham i napewno będę.- po tym się rozłączyłam.
-Stało się coś?- zapytał Shawn
-Nie- pokręciłam głową.
-Lepiej opowiadaj jak to się stało, że dostałeś propozycję podpisania kontraktu.
-To głupie, ale byliśmy z Jayem na karaoke i tam jakiś gość się mną zainteresował. Byłem już na spotkaniu i mam zgłosić się do głównej siedziby w Nowym Jorku za 3 dni- powiedział podekscytowany.
-To wspaniałe! Nie mogę uwierzyć, że będziesz sławny- złapałam go za dłoń.
-Ja też nie mogę. To jak pieprzony sen. - zawołał, a kilka osób na nas spojrzało. Usłyszałam charakterystyczny stukot szpilek. Zamknęłam oczy i zaczęłam się modlić, aby to nie był ten ktoś o kim pomyślałam.
-Kris ci się już znudził? Teraz musisz mieć dwóch?- zaszydziła Elena. Wypuściłam zdenerwowana oddech.
-Spadaj stąd - warknęłam.
-Jasmine, nie denerwuj się- posłała mi fałszywego buziaka.
-Po prostu mnie nazwałaś dziwką, a sama prowadzisz się z dwoma, lub nawet trzema chłopakami.
-Słuchaj idiotko, nie mam zamiaru słuchać jak obrażasz moją siostrę. Kim ty w ogóle jesteś?- warknął Shawn. Elena zmrużyła oczy.
-Nienawidzę cię- syknęła i odeszła. Zamrugałam parę razy.
-Co to było?- zapytał Jay.
-To była dziewczyna Krisa. Nienawidzi mnie, bo zostawił ją dla mnie- wytłumaczyłam.
-Ona jest straszna- stwierdził Jay. Zaśmiałam się cicho.
-Jestem tego samego zdania. - zażartował Shawn.
-Cześć, Jasmine- podeszła do nas Clara.
-Hej- posłałam hej promienny uśmiech.
-Co mogę wam podać?- złapała za długopis i mały notesik.
-Herbatę brzoskwiniową. - dziewczyna zapisał to co powiedziałam.
-Ja poproszę sernik i latte- zamówił Jay
-To samo co kolega, a dodatkowo twój numer -mrugnął do niej Shawn. Clara spłonęła takiego buraka, że od razu spuściła głowę, aby włosy zakryły jej policzki.
-Emmm... jasne- dziewczyna zapisała na karteczce ciąg cyfr i podała mojemu bratu. Odeszła szybko od stolika.
-Jesteś idiotą- skomentowałam.
-Nie widziałeś jak była zawstydzona?- dodał Jay.
-Jak ona ma w ogóle na imię?- spytał ewidentnie zaciekawiony. Może w końcu znajdzie sobie dziewczynę?
-To Clara. Jest bardzo miłą dziewczyną
-Do tego ładną- skomentował Shawn. Wywróciłam oczami.
-Ty tylko patrzysz czy jest ładna. Powinien cię obchodzić charakter. Później kończy się to tak jak w przypadku Krisa. Ma byłe dziewczyny na głowie, które nie rozumieją, że między nimi wszystko skończone.
-Nie musisz mi przypominać o Dianie. Doskonale to pamietam- zmrużył na mnie oczy.
-Gdybys mnie wtedy posłuchał nie nachodziłaby cię przez ponad pół roku.
-Zrozumiałem swój błąd i dobrze o tym wiesz. Nie musisz mi tego wypominać. Miałem przelotne romanse, dostałem nauczkę. Teraz chce znaleść sobie prawdziwą dziewczynę. Jasmine mam już prawie 22 lata, powinienem szukać już dziewczyny.
-Wiem, przepraszam. Sam widzisz jaka jestem nieznośna. Te zmiany humorów mnie dobijają. Sama siebie denerwuję. Naprawdę nie wiem jak Kris ze mną wytrzymuje bez żadnej kłótni.
-Postaram się przymknąć oko na twoje wybuchy- zażartował.
-Czyli co, masz te wszystkie wymioty i mdłości tak jak opisują?- Shawn wydawał się ewidentnie zaciekawiony.
-Tak. Najpierw jednak zaczęłam nienawidzieć niektóre zapachy. - wytłumaczyłam.
-Jakie na przykład? Muszę wiedzieć, żebyś przeze mnie nie poczuła się kiedyś źle.
-Jajecznicy. Nie cierpię jajecznicy. Później moje ulubione perfumy od Chloe wyładowały w koszu. Po powąchaniu ich spędziłam pół godziny w łazience.
-To musi być straszne- skomentował Jay. Zaśmiałam się.
-Objawy są okropne, ale kiedy przypomnę sobie, że za 8 miesięcy będę miała swoją kruszynkę przy sobie to one przestają być takie straszne- posłałam im uśmiech. Nieświadomie dotknęłam swojego płaskiego  brzucha.
-Wow... to było dojrzałe. Cholera, masz dopiero 18 lat. Wiele dziewczyn w twoim wieku zrobiło by ... aborcję. To godne podziwu, że tak się cieszycie. - pokręciłam głową.
-Shawn, robisz ze mnie bohatera, którym nie jestem. Ja po prostu pokochałam to dziecko. Nie wyobrażam sobie jak ktoś może chcieć zrobić krzywdę czemuś tak bezbronnemu. - od razu w mojej głowie pojawił się obraz ojca.
-Będziesz wspaniałą mamą. - na moich policzkach pojawił się rumieniec.
-Wasze zamówienia- Clara postawił na naszym stoliku tackę.
-Jasmine, może wymienimy się numerami?- zaproponowała. Wyszczerzyłam się.
-Jasne, wpisz swój numer- podałam jej swój telefon. Dziewczyna szybko wyszukała numer i podała mi komórkę. Zapisałam ją po prostu Clara. Później odeszła. Napisałam jej krótką wiadomość, aby ona też miała mój.
-Skąd go masz? Ojciec w końcu się zgodził?- wskazał na mój telefon. Prosiłam ojca o IPhone od jakiś 2 lat. Za każdym razem mnie zbywał.
-Dostałam na urodziny ... od Krisa.
-Jak on właściwie się nazywa?
-Kristian Kostov. Pochodzi z Bułgarii.
-Ten Kostov?!- Shawn zrobił wielkie oczy.
-Znasz go?- byłam zaskoczona.
-No jasne. Jego ojciec ma olbrzymią firmę.
-Wiem. Pan Adam jest bardzo miły- wzruszyłam ramieniem.
-Może wcześniej trochę się obawiałem jak sobie poradzicie, to teraz nie mam już żadnych wątpliwości. Ty i dziecko przynajmniej będziecie mieć dobrą przyszłość.
-Od kiedy ty jesteś taki dorosły?- zażartowałam.
-No co, muszę się martwić o moją małą siostrzyczkę.

W tym poznaliście w końcu Shawna :). Wiem już co będzie w następnym- przygotujcie się na akcję. Do zobaczenia :)
Ps, dziękuje za ponad 3,5 tys wyświetleń !! To NIESAMOWITE!! 😍😍

Your Love|| Kristian Kostov [POPRAWA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz