46.Złość

536 60 24
                                    

Jęknęłam zła, kiedy mój telefon zaczął dzwonić jak szalony. Przetarłam oczy i sięgnęłam po telefon. Mój żołądek się ścisnął, kiedy zobaczyłam, że dzwoni Jaś. Spojrzałam na Krisa. Wciąż spał. Wstałam z łóżka i odebrałam. Wyszłam z sypialni.
-Musimy się spotkać- powiedział na wstępie. Jego głos był poważny. Jeszcze nie słyszałam tego tonu u niego.
-Stało się coś?- mój głos był mocno zachrypnięty, ledwo co mówiłam.
-Jasmine, nie udawaj głupiej. Chodzi mi o sytuacje z klubu wczoraj- przełknęłam ślinę i przymknęłam oczy. On miał tego nie pamiętać!
-Tak, masz racje. Musimy to sobie wyjaśnić. Gdzie i kiedy?
-Możesz przyjechać do mnie. Shawna nie ma nic nie usłyszy -czułam się, jakbyśmy planowali schadzkę.
-Będę tam do dwóch godzin.
-Czekam- po tym się rozłączył. Cholera!
- Z kim rozmawiałaś?- podskoczyłam przestraszona, kiedy usłyszałam głos Krisa. Prawie upuściłam telefon.
-Z Jasiem. Mówił, że potrzebuje mojej pomocy. - kiedy nauczyłam się tak kłamać? Czułam tak potworne wyrzuty sumienia. Czemu?
Podeszłam do Krisa. Stanęłam na palcach i owinęłam ramiona wokół jego szyi. Spojrzałam mu w oczy. Tak pięknie błyszczały. Brunet pochylił się i złączył nasze usta. Potrzebowałam jego bliskości. Chciałam zapomnieć o tym pocałunku. Chciałam zapomnieć o wyrzutach sumienia. Kris złapał mnie mocno w talii i przycisnął do swojego ciała.

-Będę po ciebie za godzinę, dobra?- zapytał brunet.
-Jasne- szepnęłam. Pochyliłam się i oparłam dłoń na jego udzie. Kris przełknął ślinę. To wręcz śmieszne jak na niego działałam. Uniosłam brwi.
-Jasmine, nie rób tak- spojrzał mi głęboko w oczy.
-Znowu się podniecasz?- zapytałam.
-Nie widzisz?- przymknął oczy. Uśmiechnęłam się delikatnie. Pocałowałam go krótko w usta i opuściłam samochód.
-Jasmine- jęknął zły.
-Wynagrodzę ci to wieczorem, znowu- zaśmiałam się.
-Trzymam się za słowo- zatrzasnęłam drzwi. Kris zaraz po tym odjechał. Weszłam na klatkę schodową i zaczęłam wspinaczkę na 3 piętro. Tradycyjnie musiałam zrobić sobie przystanek. Kiedy stanęłam przed drzwiami jego mieszkania, nerwy zaczęły zżerać mnie od środka. Miałam ochotę stamtąd uciec. Już miałam się odwrócić, ale Jaś otworzył drzwi. Spojrzałam na niego przestraszona.
-Wejdź- niepewnie przekroczyłam próg. Czułam się .... dziwnie? Tak to chyba dobre słowo.
-To co stało się wczoraj...- zaczęłam, ale Jay mi przerwał.
-Mogę ja mówić?- zapytał, a ja przytaknęłam. Bałam się tego co ma mi do powiedzenia. Nie chciałam złamać mu serca.
-Żałuję tego, że cię pocałowałem. Nie dość, że nic do ciebie nie czuję, to jeszcze napewno namieszałem ci w głowie. Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Mam nadzieję, że nasza przyjaźń nie ucierpiała bardzo- moja szczęka uderzyła z głośnym hukiem na podłogę. Cóż... tego się nie spodziewałam.
-Nie masz pojęcia jak się ciesze- szepnęłam.
-Czyli wszystko dobrze?
-Tak. Mam tylko do ciebie prośbę. Nic nie powiedziałam Krosowi, ty też proszę mu nie mów. Wpadłby w szał, gdyby się dowiedział.
-Jasne, to nawet lepiej. - wyszczerzył się, pokazując aparat.
-Kamień spadł mi z serca, że sobie wszystko wyjaśniliśmy. Nie chciałam stracić najlepszego przyjaciela- wtuliłam się w niego.
-Wiesz już coś w sprawie tego twojego "brata"?- zapytał. Westchnęłam.
-Przedwczoraj był u nas i prosił, abym nie miała mu tego za złe, ale nie chce utrzymywać kontaktu. Nie rozumiem po co tak właściwie przyjechał. Mógł zachować te informacje dla siebie. Tylko przyprawiał mnie o kolejne załamanie. Chciałabym w końcu zacząć prowadzić normalne życie, bez jakiś niespodzianek.
-Przynajmniej się nie kłócicie. Jestem pewien, że niedługo wszystko się uspokoi. -odsunęłam się od bruneta. Dość tego przytulania. Jakoś nie czułam się do końca komfortowo.
-To... co robimy? - zakołysałam się na nogach.
-Wracasz sama, czy Kris po ciebie przyjeżdża?
-Będzie tutaj za godzinę. Może programy w Minecraft? Pokażesz mi o co w tym chodzi- zaproponowałam. Mogłam przysiąc, że jego oczy się zaświeciły. Zaśmiałam się cicho i ruszyłam w stronę jego pokoju.
Godzina minęła w zaskakującym tempie. Nawet nie zauważyłam, kiedy Jaś poszedł otworzyć drzwi.
-Nigdy bym nie podejrzewał, że ty w ogóle będziesz grać w gry komputerowe- zażartował Kris. W tym samym momencie także mnie rozproszył i wpadłam do lawy.
-Nie!- krzyknęłam i uderzyłam pięścią w biurko.
-To twoja wina, że tam wpadłam !- odwróciłam się w jego stronę z morderczym wyrazem twarzy. Naraz oboje wybuchli tak wielkim śmiechem, że padli na kolana. Warknęłam zła i podniosłam się z krzesła.
-Śpisz w salonie, obiecuje ci to.- to sprawiło ze ucichł w jednej sekundzie.
-I możesz sobie planować dzisiejszy wieczór - przeszłam obok nich. Zamierzałam stąd wyjść. Wnerwiali mnie, obydwaj. Zacisnęłam mocno zęby.
-Jasmine, dobrze wiesz, że nie mieliśmy nic złego na myśli - zaczął się tłumaczyć Kris. Złapał mnie za łokieć i odwrócił w swoim kierunku.
-Wypchajcie się- zmrużyłam oczy. Jego oczy znów zaczęły błyszczeć w rozbawieniu.
-Widzisz, znowu się śmiejesz. Mam cię dość! Nie zbliżaj się do mnie - warknęłam. Wiedziałam, że przesadzam, ale byłam tak zła, że nie obchodziło mnie to. Miałam prawo być zła! Jego twarz nagle stała się poważna. Zamrugał parę razy. Spuścił głowę w dół.
-Nie mówisz poważnie, no nie? Ty nie możesz mnie zostawić!- nagle zaczął krzyczeć.
-Nie po tym wszystkim! Nie dam ci odejść, rozumiesz? Zrobię wszystko. Kupię ci wszystko co tylko sobie zamarzysz. Jasmine- ostatnie słowo już szepnął. Schował twarz w dłoniach. Nie potrafiłam wyprowadzić go z błędu. Byłam po prostu w szoku. Co chwile przerabialiśmy ten sam temat. Czemu nie potrafił zrozumieć, że nigdzie się nie wybieram?
-Proszę- szepnął. Moje oczy zaszły łzami. Obiecałam sobie jednak jakiś czas temu, że nie będę płakać. Za dużo razy to zrobiłam.
-Jesteś takim idiotą- stwierdziłam.
-Za każdym razem to samo. Mówiłam ci, do cholery, że nie chce odejść. Czemu nie umiesz tego pojąć? Ile razy mam ci to tłumaczyć?- wiem, że byłam ostra, ale wciąż nie ochłonęłam jeszcze.
-Czyli nie zamierzasz odejść?- wywróciłam oczami.
-Nie- przeszłam obok niego i wyszłam z mieszkania. Czemu byłam tak zirytowana?
-Ona chyba potrzebuje porządnego pieprzenia- zażartował Jasiek. Zacisnęłam zęby i odwróciłam się na pięcie.
-Mam was wszystkich dość! Wy faceci tylko o tym myślicie. Niczym więcej!
-Mała, nie unoś się tak. Wiesz, że niepotrzebnie się denerwujesz? Nikt nie miał nic złego na myśli.
-Nie, wcale- spojrzałam na niego spode łba.
-Chodź już- ponagliłam bruneta.
-Zadzwoń jak ochłoniesz- Jay wyszczerzył się, znowu pokazując swój aparat.
-Na pewno zadzwoni- zapewnił Kris.
-Pa- powiedziałam jedynie i wyszłam z mieszkania. Zbiegłam na dół. Nawet tak dużej zadyszki nie dostałam. Chciałam wsiąść do auta, ale okazało się, że jest zamknięte. Ugh, potrzebowałam snu, żeby ochłonąć. Kris nie spieszył się w zejściu po schodach, wiec musiałam na niego poczekać.
-Dłużej się nie dało?- wsiadłam do auta, kiedy go otworzył. Oparłam głowę o szybę. Brunet westchnął i ruszył. Podczas drogi patrzyłam przez okno, co o dziwo uspokoiło mnie. Moja złość nagle wyparowała.

W mieszkaniu od razu rzuciłam się na łóżko w sypialni. Wtuliłam twarz w poduszkę bruneta, wdychając ten zniewalający zapach.
-Nie bądź na mnie zła- szepnął, siadając obok mnie. Spojrzałam na niego i lekko uśmiechnęłam.
-Nie jestem już. Nie wiem dlaczego byłam. To ty powinieneś być zły za ten cyrk. To wszystko wina tych hormonów. - poskarżyłam się. Krisa zaśmiał i pogłaskał mnie po głowie.
- Wiem, skarbie. Nie martw się- pieprzony ideał. Tylko tak mogę go opisać.
-Kocham cię. Jak mogłeś pomyśleć, że chce odejść. Byłam tylko na ciebie zła. Zapewne będę jeszcze nie raz, ale to nie będzie oznaczać, że chce odejść.
-Wiem, po prostu boje się. Dla mnie to cały czas sen. Nie potrafię w to uwierzyć, że jesteś moja. Wciąż mam wrażenie, że jesteśmy w punkcie wyjścia.
-Nie martw się. Nigdzie się nie wybieram- podniosłam się. Objęłam jego brzuch ramionami i wtuliłam się w niego. Naprawdę pragnęłam, aby nasz problemy się skończyły.

Chciałam jedynie podziękować za 11 tys wyświetleń!! Jesteście wspaniali 😍😍

Your Love|| Kristian Kostov [POPRAWA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz