Rano obudziłam się przed Krisem. Właściwie to obudziły mnie mdłości. Miałam tego dość. Myślałam, że to powoli za mną, ale najwidoczniej się mylilam. Leżałam, patrząc w sufit. Usłyszałam kroki. Zapewne Jaś już wstał. Spojrzałam na słodko śpiącego Krisa i podniosłam się z łóżka. Wyszłam na palcach z pokoju. Rzeczywiście, w przy wysepce siedziała Jay i pił kawę.
-Hej- posłałam mu lekki uśmiech. Brunet oderwał wzrok od kubka i przeniósł go na mnie.
-Cześć. Myślałem, że nie wstaniecie przed 12- zażartował.
-Nie spałam dobrze- podeszłam do lodówki, która świeciła pustkami. No tak, Kris wczoraj wyszedł na zakupy, ale nie zdążył ich zrobić.
-Pojedziemy na zakupy? Nie ma nic do jedzenia- zaproponowałam.
-Jasne. Idź się ubrać, a ja skończę kawę- przytaknęłam i na palcach poszłam do sypialni. Najciszej jak umiałam, wybrałam ubrania- jasne dżinsowe spodenki, jasnoróżowy top i długi sweterek w kwiaty, której ostatnio kupiłam i oczywiście bieliznę. Z ubraniami poszłam do łazienki, gdzie się ubrałam. Pomalowałam jeszcze rzęsy tuszem i usta błyszczykiem.
Zanim wyszłam z pokoju, spojrzałam jeszcze na Krisa. Wtulił się w poduszkę na której zawsze spałam. Miałam ochotę się zaśmiać, widząc jego włosy. Zaraz jednak zrobiło mi się smutno. Pod okiem miał już gigantycznego siniaka, który mielił się" pięknym" fioletowym odcieniem.
-Możemy iść- poinformowałam go. Zabrałam do torebki, która leżała w przedpokoju portfel i telefon. Później ubrałam swoje beżowe sandałki na koturnie.
-Myślisz, że teraz wszystko wróci już do normy?- zapytał Jaś, kiedy wyszliśmy z mieszkanka.
-Mam taką nadzieję. Mam już serdecznie dość tych wszystkich problemów.
-Jasmine, cieszę się że pogodziliście się. Jesteś wspaniałą osobą i zasługujesz na szczęście.- posłał mi uśmiech.
-Dzięki- przytuliłam się do jego brzucha.
-Jesteś dobrą przyjaciółką- przyznał. Na moich ustach pojawił się uśmiech.
-Dzięki, ty też. Cieszę się, że Shawn nas sobie przedstawił. - powiedziałam.
-Tak. Chodźmy na te zakupy, bo jestem głodny- zaczął mnie poganiać. Wywróciłam rozbawiona oczami.W sklepie do koszyka pakowałam wszystko na co przyszła mi ochota. Oczywiście nie obeszło się bez zapasu czekolady.
-Mamy wszystko?- zapytałam.
-Jasmine, w tym wózku jest pół sklepu, musimy mieć wszystko- już chciałam odpowiem mu coś kąśliwego, ale mój telefon zaczął dzwonić. Wydostałam go z torebki i odebrałam połączenie od Krisa.
-Jasmine, błagam zrobię wszystko, tylko wróć. Dobrze wiesz, że bez ciebie jestem nikim. Błagam cię- jego głos na końcu się załamał. O co chodziło?
-Kris, co się stało?- spytałam przejęta.
-Jak to co, odeszłaś- zmarszczyłam brwi.
-Nie, wcale że nie. Musiałeś mieć koszmar. Akurat jestem z Jayem na zakupach, idziemy już do kasy. - poinformowałam go. Jaś jak na zawołanie zaczął pchać wózek w stronę kas.
-Co? Pogubiłem się już. Nie odeszłaś? Nie zostawiłaś mnie po sytuacji z Eleną?- w jego głosie słyszałam dezorientację.
-Nie, nie odeszłam. Pojechałam tylko po zakupy - wywróciłam oczami. Jego zachowanie robiło się ciut dziwne.
-Czyli wrócisz do mieszkania?- on był głuchy czy głupi?
-Tak, Kris zaraz wrócę. Wtedy mi wszystko wyjaśnisz. Dobra?- przytrzymałam telefon ramieniem i zaczęłam wykładać zakupy na taśmę.
-Jasne- westchnął.
-Kocham cię- dodał nieśmiało. Te dwa słowa całkowicie mnie rozczuliły. Byłam na niego trochę zła za jego mało kumate zachowanie, ale to minęło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
-Też cię kocham. Muszę kończyć, bo zaraz będę płacić - po tym się rozłączyłam. Rzuciłam telefon do torebki i wyciągnęłam portfel. Zapłaciłam należną sumę, a Jaś pozbierał siatki.-Jesteśmy!- krzyknęłam, kiedy tylko zamknęłam drzwi za mną i Jasiem. Po schodach zbiegł Kris w samych bokserkach. Podszedł do mnie szybkim krokiem i porwał w ramiona. Objął mocno moje ciało i schował twarz w mojej szyi. Spojrzałam na Janka, posyłając mu zdziwione spojrzenie.
-Ja już pójdę. Dzięki, że mogłem tutaj zanocować. Do zobaczenia- posłałam mu uśmiech.
-Cześć Jay, zadzwonimy się - po tym wyszedł. Przeniosłam dłonie na plecy bruneta, pocierając je w uspokajającym geście.
-Przecież tutaj jestem i nigdzie się nie wybieram- szepnęłam.
-Ten sen był okropny- przyznał.
-Byłem pewien, że Igor też mi cię odebrał- przeniósł twarz na przeciw mojej. Dotknął mojego policzka.
-Jesteś wszystkim co mam- szepnął. Przybliżył twarz do mojej. Wtulił swój policzek w mój. Wtedy poczułam jak jego twarz jest ciepła. Od razu dotknęłam jego czoła. Było gorące.
-Jesteś rozpalony. Masz gorączkę. - Kris pokręcił głową.
-Idź się położyć.- nakazałam mu. Kiedy się odsuwał, miał grymas na twarzy.
-Dobra- powiedział niezadowolony i pomaszerował posłusznie do sypialni. Miałam ochotę się zaśmiać. Z szafki w kuchni wyciągnęłam apteczkę. Znalazłam w niej termometr i jakieś leki na obniżenie temperatury. Poszłam do sypialni. Kris grzecznie leżał pod kołdrą. Usiadłam obok niego i podałam termometr.
-Zrobić ci coś do jedzenia?- zapytałam z troską. Naprawdę się o niego martwiłam. W nocy wszystko było okay.
-Napiłbym się gorącej czekolady.- przyznał. Przytaknęłam mu. Wtedy termometr zaczął piszczeć. Kris podał mi go. 38,5 stopnia, świetnie. Podałam mu tabletkę, a on zapił ją wodą.
-Zaraz wracam- przeczesałam jego włosy palcami i wstałam z łóżka.
W kuchni przygotowałam czekoladę, na którą miał ochotę. Dodatkowo zrobiłam jeszcze sandwiche. Nie byłam pewna, czy mogę mu podawać ciepłe rzeczy. Zaraz po tym jednak przypomniało mi się, że mama zawsze podawała mi ciepły rosół gdy miałam gorączkę. Z przygotowanym śniadaniem poszłam do sypialni.
-Zjedz coś- nakazałam. Na ustach chłopaka pojawił się leniwy uśmiech.
-Lubię kiedy jesteś stanowcza.- wywróciłam oczami.
-Ugh, ty myślisz tylko o jednym. Zaraz stąd wyjdę i sam się sobą zajmiesz !
-To ty myślisz tylko o jednym. Wcale nie miałem tego na myśli. - uniósł prowokująco brwi.
-Oboje wiemy, że miałeś! To ty jesteś niewyżyty. - skrzyżowałam ramiona na piersiach.
-Nie zwalaj tylko na mnie. Ty też jesteś niewyżyta. - westchnęłam zirytowana.
-Jedz. To przynajmniej zajmie ci buzie i nie będziesz gadał głupot.- wcisnęłam mu do ręki tosta. Kris zaśmiał się.
-Nie bądź na mnie zła- dotknął mojego odkrytego kolana. Uwielbiałam jego dotyk ... i te duże dłonie.
-Wiesz, że nie potrafię- uśmiechnęłam się delikatnie.
-Połóż się obok. Chce cię przytulić- zabrzmiał trochę jak małe dziecko, które nie dostało to czego chciało. Ułożyłam się obok, twarzą do niego. Kris od razu objął mnie. Wtuliłam twarz w jego klatkę piersiową. Uwielbiana takie momenty. One należały tylko do nas. Cisza, spokój, nikt nam nie przeszkadzał.
-Nie mogę się już doczekać, kiedy będziemy we trojkę.- poczułam przyjemne ciepło w okolicy serca.
-Spełni się wtedy moje największe marzenie- dodał. Przymknęłam oczy. Nasz spokój nie trwał jednak długo. Moja komórka zaczęła dzwonić jak szalona. Jęknęłam zła.
-Nie odbieraj- mruknął brunet.
-Muszę- podniosłam się i sięgnęłam po telefon. Zdziwiłam się, kiedy spostrzegłam, że to pani Eliza.
-Oh, Jasmine, tak się cieszę, że odebrałaś. Kris chyba wyłączył telefon. - ona nic nie wiedziała o tym napadzie? Myślałam, że pan Adam jej powiedział.
-Stało się coś?- zapytałam.
-Moglibyście zająć się Sofią przez 2 dni? Pilnie musimy pojechać do Ottawy.
-No jasne- nie mogłam im odmówić.
-To wspaniałe! Daniela znowu gdzieś wywiało. - westchnęła.
-Nie ma sprawy.- dawno nie widziałam jego siostry.
-Gdzie właściwie była Sofia. Dawno jej nie widziałam?- zapytałam.
-Na koloniach we Włoszech. Podrzucimy ją za jakieś 2 godziny. Dobrze?
-Oczywiście.
-Naprawdę spadliście nam z nieba. Do zobaczenia. - po tym się rozłączyła.
-Coś się stało?- spytał Kris. Spojrzałam na niego. Był wtulony w poduszkę, co wyglądało przesłodko.
-Twoja mama podrzuci tutaj Sofie. Zostanie z nami przez 2 dni- zobaczyłam jak na jego twarzy tworzy się grymas.
-Będzie fajnie. Zobaczysz- posłałam mu uśmiech.
-Taa, ten mały potwór da ci popalić.- mruknął i zamknął oczy.
-Prześpij się. Może to ci pomoże.- dotknęłam jego czoła. Cały czas było gorące. Wyszłam z pokoju, zabierając ze sobą telefon. Postanowiłam przygotować obiad. Była już 11:30. Tylko co ugotować, żeby 5 letnia dziewczynka była zadowolona? Zamówiłabym pizzę, ale nie możemy żyć cały czas na niej!Zdecydowałam się zrobić nuggetsy, sos czosnkowy i frytki z piekarnika. Akurat wyłączyłam piekarnik, kiedy usłyszałam pukanie. Poszłam szybko otworzyć. Najpierw zobaczyłam panią Elizę, później gdy spojrzałam w dół Sofię.
-Jasmine!- pisnęła i przytuliła się do moich bioder.
-Dziękuje wam. Ja już muszę lecieć, jesteśmy już spóźnieni- podała mi małą torbę z rzeczami dziewczynki i pobiegła do windy.
-Cześć, dawno cię nie widziałam. Urosłaś od tamtego czasu.
-Dziękuje- wyszczerzyła się, pokazując ząbki.
-Masz ochotę na obiad? Akurat skończyłam.
-Tak, jestem głodna- złapała mnie za dłoń. Poprowadziłam ją do kuchni. Pomogłam wdrapać się na krzesło, a potem podałam talerz z jedzeniem.
-Gdzie Kris?- zapytała, zanim zaczęła jeść. Zauważyłam, że mówiła lepiej niż wcześniej. Umiała już wymówić imię Kris.
-Kristian śpi. Źle się czuł, a co?
-Tęskniłam za nim. - przyznała.
-Jasmine, czy to prawda, że dostałaś zastrzyk i będziesz mieć małe dziecko?- zmarszczyłam brwi.
-Zastrzyk?- skąd ona wiedziała takie rzeczy.
-Tak, mama mi mówiła, że dostała zastrzyk w brzuszek i będziesz w ciąży przez to. - ahaaa...
-Nie mogę się doczekać!- pisnęła podekscytowana.
-Będziecie go mieć jutro?- spojrzałam w jej duże brązowe oczy. Były praktycznie takie same jak Krisa.
-Nie, skarbie. Najpierw musi urosnąć.- pogłaskałam ją po głowie.
-Szkoda.- westchnęła i wróciła do jedzenia. Usłyszałam jęk z sypialni.
-Poczekaj tu, dobrze? - dziewczynka przytaknęła. Poszłam do sypialni. To co tam zastałam, łamało mi serce. Kristian znowu miał koszmar. Był zaplątany w kołdrę, wierzgał nogami i jęczał.
-Kris- szybko podeszłam do łóżka i dotknęłam jego spoconego czoła.
-Obudź się- potrząsnęłam jego ramieniem. Otworzył szeroko oczy. Były pewne strachu.
-Już wszystko dobrze- pogłaskałam go po włosach.
-Boże, Jasmine- wręcz załkał. Usiadł i przytulił mnie. Był cały spocony.
-Znowu te koszmary- wytłumaczył.
-Mogę ci jakoś pomóc? Zrobię wszystko.
-Ożeń się ze mną. Chcę, żebyś była moja i każdy o tym wiedział- spojrzą mi w oczy.I co sądzicie? Wasze są bardzo motywujące! Dziękuje za nie i za te miłe słowa. Postaram się pisać 2 na tydzień, co wy na to?
Dziękuje za ponad 9,5 tys wyświetleń! To niesamowite!
CZYTASZ
Your Love|| Kristian Kostov [POPRAWA]
FanficKristian budzi się w szpitalu po wypadku z amnezją. Oprócz rodziny pamięta tylko Jasmine, której wyrządził wiele szkód. #63 w Fanfiction-5.12.2017r. #78 w Fanfiction -24."8.2017r #95 w Fanfiction -24.08.2017r. #109 w Fanfiction -21.08.2017 r. #216...