16.Idealny

1.1K 81 3
                                    

KRISTIAN
W domu znaleźliśmy się jakąś godzinę później. Jasmine uparła się jeszcze, że chce sobie kupić jeszcze 2 czekolady na wynos. Doszliśmy jeszcze do wniosku, że weźmiemy na wynos kawy dla moich rodziców. Jasmine podczas drogi była bardzo milcząca. Odpowiadała tylko na moje pytania. Zwykle pyta o coś, albo sama nawiązuje temat. Zapewne myślała o sytuacji z jej ojcem.
Opuściliśmy auto. Złapałem ją za rękę i wzięłam od Jasmine jej torbę. Razem ruszyliśmy do drzwi. Wszedłem jako pierwszy. W domu słychać było głośne rozmowy. Od razu poznałem głos ojca Jasmine. Dziewczyna zamknęła oczy i wzięła kilka oddechów. Weszliśmy do salonu. Jej ojciec chodził po salonie, jej mama siedziała na fotelu i cicho płakała, a moi rodzice na kanapie i trzymali się za ręce.
-W końcu raczyła się pojawić!- krzyknął mężczyzna, kiedy zobaczył Jasmine.
-Idziesz z nami- chciał do niej podejść, ale znowu zagroziłem mu drogę. Nie mogłem pozwolić, aby dotknął mojej kruszynki w takiej furii.
-Odsuń się, smarkaczu. To moja córka i to ja będę decydować gdzie przebywa- warknął. Złapał mnie za koszulkę. Ja jednak stałem niewzruszony. Nie chciałem się z nim bić. Patrzyłem na niego tylko. Wtedy do salonu wszedł Daniel. Poczułem się trochę lepiej. On też zainterweniuje, gdyby do czegoś doszło.
-Jestem już dorosła. Nie muszę iść z tobą. - pisnęła Jasmine dziwnym głosem. Zapewne była przerażona tym wszystkim.
-Będę decydował o tobie, dziwko, dopóki mieszkasz u mnie- usłyszałem tylko jak Jasmine wbiega po schodach na górę i trzaska drzwiami.
-Może być pan pewny, że chociażby pan ją zabrał i tak będziemy się spotykać.
-Skoro tak ci na niej zależy, to powodzenia. Jej noga już nie postawi w moim domu- warknął.
-Rosalinda, idziemy!- jego żona spuściła jedynie wzrok głowę. Tak bardzo było mi jej szkoda. Była pod wielkim wpływem męża. Widziałem, że ona chciała porozmawiać, pomóc i przede wszystkim też zająć się Jasmine, ale on jej na to nie pozwalał.
Pani Rose podniosła się z fotela i posłusznie poszła za mężem. Nigdy nie pozwolę, aby Jasmine była mi uległa do takiego stopnia. W związku najważniejszy jest szacunek, a u nich go nie było.
Pan John trzasnął drzwiami, kiedy wychodził. Zamrugałem parę razy.
-Jaki nieprzyjemny człowiek- skomentowała mama.
-Współczuje jego żonie i Jasmine. On jest tyranem!- pisnęła. Miała rację.
-Cholera, nigdy bym się nie odważył powiedzieć do swojej córki "dziwko". - mój ojciec wciąż był w szoku. Ta, ja już zdążyłem przekonać się jaki jest.
-Kris, bez obaw, Jasmine tu zostanie. Pomożemy wam- zapewnił mnie ojciec. Posłałem mu lekki uśmiech.
-Czy tylko ja nie wiem o co chodzi?- spytał Daniel.
-Jasmine jest w ciąży. Jej ojciec się o to bardzo zdenerwował. - powiedział tata.
-Co?! Ona?! To, co oświadczyłeś się jej bo jest w ciąży?
-Nie,skąd. Dowiedziałem się wczoraj wieczorem- wytłumaczyłem. Kochałem Jasmine i nie żałuje tego, że jest moją narzeczoną. Przeciwnie chcę się pobrać jak najszybciej.
-Idź do niej. Napewno jest w rozsypce- poradziła mama. Przytaknąłem jej. Poszedłem do swojej sypialni. Byłem pewien, że ją tam zastanę. Nie myliłem się. Leżała w moim łóżku i cicho łkała w poduszkę. Usiadłem obok niej i pogłaskałem po włosach.
-Nie przejmuj się skarbie. Był pod wpływem silnych emocji. Napewno cię przyjdzie przeprosić.
-Wcale, że nie! Nie znasz mojego ojca. Dodatkowo wyrzucił mnie z domu. Gdzie ja pójdę? - znowu zaczęła płakać od nowa.
-Żartujesz sobie? Ja się tobą zajmę.
-Ale to nie twój dom- powiedziała cicho.
-Mój tata sam powiedział, że tu zostaniesz. Nawet gdyby się nie zgodzili mam sporo oszczędności. Ojciec odkąd skończyłem 12 lat przelewał mi na konto pieniądze. W domu tak czy siak dostawałem wszystko co chciałem, wiec te pieniądze zostawały. W końcu uzbierała się spora suma.
-Pójdę do pracy, obiecuje- kiedy wypowiedziała to zdanie miałem ochotę nią potrząsnąć. Nic nie rozumiała.
-Jasmine, nie dam ci pracować. Nawet gdybym miał zamknąć cię tutaj na całą ciążę, to zrobię to. Zrozum, że nie pozwolę ci na to. - mój głos był cichy, ale stanowczy.
-Nie chce być twoją utrzymanką- stwierdziła.
-Nie będziesz. Po co masz pracować za marne grosze w jakiejś kawiarni i przemęczać się kiedy tu jest tyle pieniędzy.
-Jak ja ci się za to wszystko odpłacę?
-Mi wystarczy to, że mnie kochasz. Nie chce od ciebie niczego więcej. Daj mi się traktować jak księżniczkę. Zasługujesz na wszystko co najlepsze- dotknąłem jej policzka. Była dla mnie całym światem. Chciałem ochronić ją przed wszelkim złem.
-Kocham cię- szepnęła, patrząc mi w oczy. Moje serce zatrzymało się na chwilę. Moje oczy zaczęły piec. Nie wstydziłem się tego. Spełniło się właśnie moje największe marzenie. Dziewczyna, która jest dla mnie wszystkim kocha mnie, nie nienawidzi, tak jak przypuszczałem.
-Nie zasługuję na to- powiedziałem cicho. To była prawda. Po tych wszystkich przykrościach, które jej zafundowałem, ona mi wybaczyła.
-Kris, jesteś dobrym człowiekiem. Dbasz o mnie i martwisz się. Pokochałeś to dziecko od samego początku. Ja do teraz nie mogę w to uwierzyć. Nie możesz myśleć o sobie tak źle. 
-Jasmine, przez prawie pół roku robiłem ci przykrości, nie znając cię. Jak możesz mnie uważać za kogoś dobrego?- prychnąłem. To wszystko była prawda. W tym związku była tylko jednak dobra osoba i była nią Jasmine.
-Byłeś pod wpływem Eleny. Wiem to- podniosła się. Jej oczy były czerwone i spuchnięte. To był okropny widok. Nie chodziło mi o to, że była brzydka, była najpiękniejsza na świecie, ale widok jej w takim stanie. Łamało mi to serce.
-Skąd możesz to wiedzieć?- ona wstała z łóżka i niepewnie podeszła do swojej torby. Otworzyła ją i zaczęła czegoś szukać. Później podeszła do mnie i podała mi dobrze znany mi zeszyt. Wstrzymałem oddech.
-Skąd go masz?- spytałem.
-Twoja mama mi go dała- przyznała.
-Nie miał prawa ruszać moich prywatnych rzeczy- byłem naprawdę zły, że grzebała w moim pokoju.
-Masz rację, nie miała, ale to wiele mi wyjaśniło i otworzyło oczy, że nie jesteś kimś bezwzględnym- spojrzała mi w oczy. Cała moja złość nagle wyparowała.
-Nie masz pojęcia jak tego żałuję.
-Wierzę ci, Kris. Proszę,nie wracajmy do tego co było- usiadła na moich kolanach i objęła ramionami szyję. Westchnąłem z uznaniem. Jedną ręką dotknęła moje czoła i odgarnęła grzywkę, która wpadała mi do oczu.
-Jesteś idealny- szepnęła, patrząc mi w oczy. W brzuchu poczułem łaskotanie. Ona sprawiała, że wariowałem.
-To ty jesteś idealna- uwielbiałem w niej wszystko. Zaczynając od długich, gęstych włosów aż do jej niskiego wzrostu, który był przeuroczy.
Jej policzki pokryły się krwistym rumieńcem. Uśmiechnąłem się lekko i oparłem moje czoło o jej. Czułem jej gorący oddech na swoich ustach. Bez wahania naparłem swoimi wargami na jej. Brunetka westchnęła cicho i przyciągnęła mnie bliżej siebie. Z dnia na dzień zakochiwałem się coraz mocniej. Jasmine była jak narkotyk.

Jasmine leżała na mojej klatce piersiowej na brzuchu. Spała. Kołdra okrywała jej ciało tylko do połowy. Mogłem bez wahania podziwiać jej nieskazitelną skórę. Dotknąłem jej nagich pleców i zacząłem je gładzić opuszkami. Czułem się jakbym dotykał jedwabiu. Brunetka mocniej objęła mój brzuch i wtuliła się jeszcze bardziej.
Po paru minutach poruszyła się. Podniosła się z mojego ciała i przetarła oczy. Mój wzrok od razu powędrował na jej nagie piersi i kilku malinek na dekolcie. Uśmiechnąłem się lekko. To był piękny widok. Dziewczyna szybko zakryła się rękami.
-Nie zasłaniaj tego wspaniałego widoku- na policzkach Jasmine od razu pojawił się rumieniec.
-Głodna jestem- stwierdziła. Od razu wstałem z łóżka i założyłem bieliznę. Później ubrałem jeszcze dresowe spodnie.
-Na co masz ochotę?- spytałem, podchodząc do brunetki. Na myśl, że cały czas leży naga w moim łóżku sprawiała, że na nowo się nakręcałem.
-Nie patrz tak na mnie- pisnęła i mocniej przytuliła kołdrę do piersi.
-Niby jak?- uniosłem brwi.
-Jak na kawałek ciastka - zaśmiałem się cicho. Ale porównanie.
-Jeżeli porównujesz się do ciasta, to ja jestem głodny na słodycze- wszedłem na czworakach na łóżko. Jasmine podciągnęła kołdrę tak, że odkrywała tylko oczy. Patrzyła na mnie tym swoim niewinnym, a zarazem seksownym wzrokiem. Miałem ochotę zerwać z siebie ubrana, a pościel odrzucić daleko w kąt.
-Kris, jestem naprawdę głodna. Jak ty możesz myśleć o seksie zaraz po nim?- spytała oburzona. Miałem ochotę wybuchnąć śmiechem.
-Jestem tylko facetem. Nic na to nie poradzisz- jednym ruchem odebrałem jej nakrycie. Jasmine pisnęła i naraz próbowała zakryć wszystko co się da. Złapałem jej nadgarstki i przeniosłem nad głowę.
-I co teraz?- wykorzystując chwilę jej nieuwagi znalazłem się między jej nogami.
-Nie wygłupiaj się, tylko mnie puść- jęknęła zawstydzona i zaczęła się wiercić.
-Ale ja nie chcę. Mam tutaj wspaniały widok, a pozycję jeszcze lepszą- żeby pokazać jej o czym mówię, odcisnąłem swoje krocze do jej. Nic nie mogłem na to poradzić, że znowu miałem wzwód. Policzki Jasmine stały się tak czerwone jak jeszcze nigdy dotąd. Wciągnęła gwałtownie powietrze i przygryzła wargę. Naraz stała się blada. Popchnęła mnie zadziwiająco mocno i poleciała do łazienki. Nie przejmowała się nawet tym, że nie ma nic na sobie. Domyślałem się o co chodzi. Podniosłem się z łóżka i zabrałem ze sobą koc. Wszedłem do łazienki, gdzie brunetka siedziała na kolanach i zwracała wszystko. Krztusiła się. Tak strasznie było mi jej szkoda. W końcu spłukała wodę i wstała. Jej policzki byle całe mokre od łez. Bez wahania podszedłem i owinąłem kocem jej ciało. Jasmine  oparła głowę i moją klatkę piersiową. Przytuliłem ją do siebie. To znaczyło dla mnie bardzo wiele. Szukała pocieszenia i bezpieczeństwa u mnie.
Pocałowałem jej głowę.
-Ubierz się, to pójdziemy coś zjeść. Napewno jesteś jeszcze bardziej  głodna-stwierdziłem. Jasmine poszła do pokoju i ubrała na siebie bieliznę. Później wybrała krótkie dresowe spodenki, a na to zarzuciła moją koszulkę. Wyglądała w niej pięknie.
Długie włosy przeczesała palcami i spięła je gumką w kucyka. Zeszliśmy na dół. W salonie siedzieli moi rodzice, Daniel i Sofia. Moja mama posłała nam niepewny uśmiech.
-Jak się czujesz, Jasmine?-spytała. Okropnie się cieszyłem, że moja mama ją tak polubiła.
-Nie najlepiej- przyznała.
-Kris, zrób jej miętową lub imbirową herbatę- jakbym tego nie wiedział. Poszliśmy do kuchni, gdzie od razu zrobiłem jej miętową herbatę.
-Na co masz ochotę?- otworzyłem lodówkę i zaczęłam przeglądać jej zawartość.
-Chce zwykłą kanapkę z masłem orzechowym - dobrze, że nie wymyśliła niczego trudnego. Z kanapką uwinąłem się szybko i bez przeszkód.
-Dziękuję ci. Kris- posłała mi mały uśmiech i wygryzła się w kanapkę.

Obiecałam w środę, więc i jest. Co sądzicie? Myśle, że chyba nie jest najgorszy :). Następny w piątek. Umawiamy się, że rozdziały są co dwa dni ^^

Your Love|| Kristian Kostov [POPRAWA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz