4. Rozmowa

1.3K 89 3
                                    

Wyszłam za korytarz za Danielem. Ten czekał na mnie z uśmiechem na ustach.
-Nie wiem jak to zrobiłaś, ale jeszcze nigdy nie widziałem mojego brata w takim stanie-zaśmiał się.
-On jest chory z zazdrości. Nie miałem pojęcia, że jest zdolny do czegoś takiego- dalej żartował.
-Z resztą nie dziwię mu się. Też byłym zazdrosny, gdybym miał taką dziewczynę- moje policzki od razu zrobiły się mocno różowe. On ewidentnie ze mną flirtował. Nie odpowiedziałam mu na tę zaczepkę. Doszliśmy do automatu. Daniel zamówił sobie zwykłą czarną kawę, a ja latte z podwójnym mlekiem. Postanowiłam też kupić czekoladę dla Krisa. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale chyba zaczynałam przyzwyczajać się do swojej „roli". Droga do sali minęła nam w ciszy. Weszłam jako pierwsza, gdy Daniel otworzył przede mną drzwi. Dobrze, że chociaż się tego domyślił. Wzrok Krisa od razu spoczął na mnie. Jego oczy zaświeciły się dziwnym blaskiem. Wciąż nie mogłam zrozumieć jakim cudem to wszystko się działo.
-Kupiłam ci czekoladę- podeszłam do jego łóżka i podałam napój. Brunet posłał mi tak szeroki uśmiech, że prawdopodobnie szerszego się już nie dało.
-Jesteś kochana- powiedział cicho. Przesunął się w bok, tak żebym usiadła. Tak też zrobiłam. Kris odłożył plastikowy kubeczek na szafkę. Sięgnął po moją dłoń i splótł nasze palce razem. Spojrzałam na nasze dłonie, a następnie w jego oczy. W jednej chwili zapomniałam, że cztery pary oczu nas obserwują. Zatopiłam się w jego tęczówkach, były takie piękne. Usłyszałam chrząknięcie Daniela, a magiczna chwila minęła tak szybko jak się pojawiła. Zamrugałam kilka razy i odwróciłam wzrok.
-Mamo, chcielibyśmy pojechać na weekend do domku nad jeziorem- rzucił Kris. Otworzyłam szeroko oczy.
-Jeżeli rodzice Jasmine się zgodzą, to nie widzę problemu.- spojrzałam lekko przestraszona na panią Elizę.
-Za 3 tygodnie lecimy do Bułgarii, może Jasmine wybierze się z nami- powiedział Daniel z chytrym uśmiechem. O co mu chodziło?
-To wspaniały pomysł!- powiedział ucieszony Kristian. Dopiero wtedy dowiedziałam skąd prawdopodobnie pochodzi Kris.
-Kristianie, nie zapominaj,  że najpierw trzeba porozmawiać z rodzicami Jasmine.
-Mamo, mamy przecież prawie po 18 lat. Jasmi jest dorosła, nie musi nikogo pytać o zgodę- rzucił rozdrażniony. Aż tak mu zależało na tym, abym z nim leciała? Odetchnęłam głęboko.
-Myślę, że wszystko da się załatwić. Ojciec Jasmine pracuje w mojej firmie. Uważam, że jeżeli ja z nim pogadam, to się zgodzi- dowiadywałam się coraz to nowszych faktów. Jasne, wiedziałam gdzie ojciec pracuje, ale nigdy nie skojarzyłam, że pan Adam jest jego szefem. Wiedziałam, że wcześniej rodzice nawet by nie chcieliby o tym słyszeć, ale jestem pewna, że w takiej sytuacji powinni  się zgodzić na wszystko. Mieli ich w garści.
-Jasmine, mógłbym z tobą porozmawiać w cztery oczy?-zapytał pan Adam. Kiwnęłam głową  i wstałam z łóżka. Puściłam dłoń Krisa i wyszłam na korytarz.
-Ile chcesz za to, aby zgodzić się na to wszystko?-spytał, wyciągając portfel. O jacie, robi się coraz dziwniej.
-Niech pan schowa te pieniądze. Nic nie chcę.
-Na pewno masz jakieś marzenia. Mogę pomóc ci w ich realizacji- pokręciłam przecząco głową.
-Nie, naprawdę niczego nie potrzebuję. Nie czułabym się dobrze, gdybym wzięła od pana pieniądze. Jeżeli to wszystko, to wrócę do sali- spoglądałam na niego przez jakieś 2 sekundy, zanim ruszyłam do drzwi. Kiedy weszłam do środka wzrok wszystkich był utkwiony we mnie. Speszyłam się nieco. Wróciłam na swoje poprzednie miejsce. Nie wiem jakim cudem, ale obecność Krisa działała kojąco na moje zszargane, bądź co bądź przez niego, nerwy. Ponownie splótł nasze palce razem. Czułam łaskotanie w żołądku. Spojrzałam na nasze dłonie i cichutko westchnęłam. Wyrzuty sumienia nie są fajną sprawą. Czemu je czułam? Przecież mu pomagałam! Pomagałam im wszystkim, a sama czułam się z tym okropnie.
-Coś się stało?-spytał, patrząc na moją twarz. Szybko uśmiechnęłam się, ciut nieszczerze.
-Nie- pokręciłam głową.
-Mówiłam ci, że miałam gorszy dzień i jestem trochę zmęczona- wymyśliłam.
-To może idź do domu odpocząć-zaproponował z troską. Tak, stanowczo powinnam obawiać się o swoje serce. Czułam, że mogę się w nim zakochać w naprawdę krótkim czasie.
-Chyba tak zrobię- wstałam z łóżka i sięgnęłam po plecak. Niepewnie pochyliłam się nad ciałem bruneta i szybko pocałowałam jego usta.
-Odwiozę cię- zaproponował pan Adam.
-Naprawdę nie trzeba- pokręciłam głową.
-Nie będziesz się tłuc autobusem po mieście. Poza tym chcę porozmawiać z twoimi rodzicami.- poszliśmy w stronę drzwi.
-Kocham cię- powiedział jeszcze. Moje serce na ułamek sekundy się zatrzymało. Wszyscy na mnie patrzyli.
-Ja ciebie też- wymusiłam uśmiech.
-Do widzenia – powiedziałam zanim wyszłam na korytarz. Przemierzaliśmy w ciszy korytarz szpitala. Po wyjściu pan Kostov podszedł do najdroższego auta na parkingu. Nie miałam pojęcia, że rodzice Kristiana mają tyle pieniędzy. Jak na bogatych ludzi byli naprawdę w porządku i nie ocieniali mnie z góry. Byłam tym zaszokowana. Wsiadłam do auta, a brunet wyjechał na ulicę.
-Czuję się z tym okropnie- szepnęłam, patrząc przed siebie.
-Jasmine, nie myśl tak o tym. Kris to mój syn, ale wiedząc jak cię krzywdził uważam, że to wszystko nie stało się bez powodu. Nie powinnaś się tym tak zadręczać. Podejdź do tego z dystansem. 
-Chciałabym. Pamiętam jak wiele razy przez niego płakałam, całymi nocami. Teraz jednak to nie ma znaczenia. Naprawdę chcę mu pomóc, ale źle się czuję z tym całym okłamywaniem. – nic już mi na to nie odpowiedział. Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu. Pan Adam zaparkował na naszym podjeździe i razem opuściliśmy auto.
-Jestem- krzyknęłam kiedy weszłam do domu.
-Już? Myślałem, że będziesz jeszcze w szpitalu u tego chłopca- mój ojciec odkrzyknął. Wszedł do korytarza i stanął jak wryty.
-Panie Kostov, co pana tutaj sprowadza?- spytał z drżącym głosem. Miałam ochotę zachichotać. Pan Adam był naprawdę w porządku i nie trzeba było się go bać.
-Chciałbym z państwem porozmawiać.
-W takim razie zapraszam do salonu- zaproponowała moja mama. Razem przeszliśmy do pokoju. Usiadłam na fotelu trochę oddalonym od stołu. Pan Kostov usiadł na fotelu niedaleko mnie, a rodzice na kanapie.
-Mają państwo niesamowitą córkę- zaczął. Moje policzki od razu zrobiły się niesamowicie ciepłe.
-Wiemy to, ale wciąż nie rozumiem do czego pan zmierza- powiedział mój tata.
-Jestem ojcem Kristiana. Tego chłopaka, który leży w szpitalu z amnezją. Wiem, że może za dużo oczekuję, ale bardzo bym państwa prosił o wyrozumiałość. Mój syn chciałby zabrać Jasmine do domku nad jeziorem, jakieś 70 km stąd.
-Myślę, że nie będzie z tym problemu- powiedział pośpiesznie tata.
-Jasmine jest już dorosła, nie możemy jej tego zabronić- stwierdziła mama.
-W takim razie nie będzie też problemu z wyjazdem do Bułgarii do moich rodziców.
-Bułgarii?- mojej mamie lekko załamał się głos.
-Na parę dni. Obiecuję, że będziemy mieć z żoną na nią oko. Poza tym to odpowiedzialna dziewczyna.
-Sam nie wiem- powiedział niezdecydowany tata.
-W tym czasie może pan pojechać w delegację i zabrać żonę ze sobą- zaproponował. O żesz, on próbował wszelkich metod. Miał świetne umiejętności manipulowania ludźmi.
-No dobrze, niech tak będzie- zgodził się w końcu. Nie powiem, cieszyłam się z tego. Zawsze lubiłam zwiedzać nowe miejsca. Z tego co się orientuję, Bułgaria jest naprawdę pięknym krajem. Po kryjomu wyciągnęłam telefon z kieszeni i napisałam wiadomość.
Ja: Zgodzili się!- nie wiem czemu się aż tak ekscytowałam tym wszystkim.
Kris: Naprawdę?! Nie masz pojęcia jaki jestem szczęśliwy!
Ja: Też się cieszę ;)
Kris: Nie wypiłaś swojej kawy.
Ja: W takim razie ty wypij ;].
Kris: Poszłaś jakieś 10 minut temu, a ja już tęsknię ;/- miałam ochotę się zaśmiać. Czemu nie mógł zawsze być tak uroczy  i troskliwy?
Ja: Też za tobą tęsknię- poniekąd to była prawda. Tęskniłam za jego ciepłem. To wszystko  było mega popieprzone. Gdyby ktoś parę dni temu powiedział mi, że Kristian napisze do mnie taką wiadomość, to prawdopodobne uznałabym go za idiotę i kretyna. Schowałam telefon do kieszeni w plecaku.
-Pójdę do siebie- powiedziałam tylko i pobiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam torbą w kąt i położyłam się na łóżku. Schowałam twarz w poduszce, głośno wzdychając. Usłyszałam jak mój telefon dzwoni, więc niechętnie podniosłam się i podeszłam do torby. Wywróciłam oczami odebrałam połączenie od Krisa.
-Cześć skarbie- powiedział głosem, który spowodował, że moje kolana zmiękły w jednej chwili. Usiadłam na łóżku.
-Hej- powiedziałam niepewnie. Wciąż byłam pod olbrzymim wrażeniem.
-Co robisz?
-Miałam zamiar wziąć się za lekcje.
-No tak, zawsze miałaś świetne oceny- skomentował. Na sekundę zamarłam. Przypomniał sobie?
-Cholera, skąd ja to wiem?-spytał sam siebie. Zaśmiałam się cicho.
-Nie wiem, ale dobrze pamiętasz. Mam dość wysoką średnią.
-Przyjdziesz jutro?-spytał pełny nadziei.
-Jasne- co innego miałam mu odpowiedzieć?
-Świetnie. Nie mogę się doczekać.
Niespodzianka! Rozdział jest szybciej :). Następny dopiero w środę. Przepraszam za błędy.

13.05.2018
Edit : Sprawdzony

Your Love|| Kristian Kostov [POPRAWA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz