19. Bułgaria

978 72 8
                                    

Budzik zaczął dzwonić o 4 nad ranem. Jęknęłam przeciągle i nakryłam głowę poduszką.
-Zamknij się!- krzyknęłam.
-Czas wstawać, skarbie. W samolocie jeszcze będziesz spać. - Kris powiedział miękko i odsunął poduszkę z mojej głowy. Spojrzałam na niego nieprzytomna. Ten dotknął mojego policzka i posłał mi uśmiech. Jęknęłam i wstałam z łóżka. Tak szybko jak znalazłam się na nogach, tak samo szybko poleciałam do łazienki. Zawisłam nad ubikacją, wypruwając sobie wnętrzności. Kris zebrał moje rozkopane włosy i pogłaskał mnie po plecach.
-Pójdę zrobić ci miętowej herbaty. - po raz kolejny zaczęłam kaszleć, a fala mdłości wstrząsnęła mną.
-Dużej ilości miętowej herbaty. - nagle fale okropnych nudności pojawiły się jeszcze dwie. Później wszystko się skończyło. Wstałam na drżących nogach i wyszorowałam dokładnie zęby. Krisa jeszcze nie było, wiec rozebrałam się i wskoczyłam pod prysznic. Umyłam się ekspresowo i owinęłam ręcznikiem. Wtedy brunet wszedł do łazienki.
-Herbata gotowa. Zejdziesz na dół?
-Tak, tylko się ubiorę. - posłałam mu uśmiech i poszłam do pokoju, gdzie ubrałam się w wcześniej przygotowaną bieliznę, później czarne legginsy i różową bluzkę na ramiączkach.
-Weź jeszcze jakiś sweter. W samolocie może ci być zimno- poradził Kris.
-Nie zapomnij jeszcze jakiejś małej poduszki do spania. - od razu sięgnęłam po poduszeczkę, którą wzięłam z swojego domu. Razem zeszliśmy na dół, gdzie wszyscy już siedzieli.
-Biedactwo, jak się czujesz? Lepiej już ?- spytała przejęta pani Eliza.
-Tak- sięgnęłam po kubek swojej herbaty i zaczęłam ją powoli sączyć. Szybko wypiłam cały kubek.
-Spakowałam jeszcze butelkę herbaty dla ciebie- pani Eliza posłała mi uśmiech.
-Dziękuje- naprawdę nie miałam pojęcia jak odwdzięczę się tej rodzinie za wszystko co dla mnie zrobili.
-Ależ nie ma za co.
-Nie wiem jak się państwu odwdzięczę- przyznałam.
-Kris jest szczęśliwy dzięki tobie, to najlepsza zapłata- brunet splótł nasze palce pod stołem. Posłałam mu mały uśmiech i oparłam głowę o jego ramię.
-Zjedz coś-zachęcał pan Adam.
-Nie, dziękuję. Nie wiem jak mój żołądek zareaguje w samolocie- wytłumaczyłam.
-Racja- przyznała jego żona.

Drogę na lotnisko, odprawę, a nawet sam lot pamiętaj jak przez mgłę. Cały czas drzemałam. Biedaczek Kris służył mi jako poduszka.
-Skarbie, wylądowaliśmy- usłyszałam miękki głos bruneta. Otworzyłam oczy.
-Która godzina?- spytałam i przeciągłam się.
-2 am aktualnego czasu.- spojrzałam przez małe okienko w samolocie. Rzeczywiście było ciemno. Wstałam z swojego fotela i ubrałam sweter na ramiona. Pod pachę zabrałam poduszkę i razem z Krisem ustawiłam się w kolejce do wyjścia. Szczerze powiedziawszy byłam zirytowana tempem w jakim ludzie wychodzili. Kiedy w końcu wyszłam z samolotu, musiałam odebrać swój bagaż.
Dostałam go dopiero po 40 minutach, kiedy byłam po prostu wściekła. W normalnych warunkach byłabym tylko lekko zirytowana, ale ciąża robi swoje. Twój humor zachowuje się jakby był na pieprzonej karuzeli. Kris złapał moją torbę i ruszyliśmy do wyjścia. Okazało się, że musieliśmy jechać dwoma autami. Rodzice Krisa i Daniel wciąż czekali na bagaże. Mieliśmy szczęście, że my dostaliśmy je tak szybko. Kiedy przecisnęliśmy się przez lawinę ludzi, wyszliśmy na zewnątrz. Noc była ciepła, ale nie zdjęłam swojego swetra. Szłam za Krisem, uważając aby nie stracić go z oczu. Podszedł do czarnego suva, koło którego czekał jakiś chłopak. Kris wpakował bagaże do bagażnika.
-Siema, dawno się nie widzieliśmy- przybili sobie jakaś dziwną piątkę. Przyglądałam się temu z zafascynowaniem.
-A to jest moja narzeczona Jasmine- wskazał na mnie ręką.
-Jasmine, skarbie to jest mój kuzyn Martin- dopiero wtedy mu się przyjrzałam. Był on tak jak Kris wysoki, ale za to miał opadające na czoło blond włosy i jasne oczy. Cały czas się uśmiechał.
-Miło cię poznać- jego akcent był mocniejszy niż Krisa. Ale co się mogłam dziwić, on mieszkał w Bułgarii.
-Ciebie też- posłałam mu lekko wymuszony uśmiech. Wsiedliśmy do samochodu. Ja z tylu, a Kris obok kierowcy. Oparłam głowę o szybę i przytuliłam poduszkę. Czemu byłam taka zmęczona?
-Jasmine, wszystko okay? Nie mdli cię?- spytał Kris z przejęciem.
-Nie, wszystko w porządku- pierwszy raz uśmiechnęłam się szczerze. Obserwowałam pola i las, które mijaliśmy. Z czasem roślinność zaczęła zanikać, a pojawiły się budynki. Dojechaliśmy na sympatyczne osiedle z domkami jednorodzinnymi.
-Wstawaj, skarbie. Jesteśmy na miejscu- Kris odwrócił się na siedzeniu. Otworzyłam drzwi i zaskoczyłam na ziemię. W domu paliły się wszystkie światła. Przed dom wybiegła pulchna kobieta z ciemnymi włosami. Zamknęła Krisa w szczelnym uścisku, który on odwzajemnił.
-Jasmine, poznaj, to moja ciotka Joana- przedstawił.
-Ciociu to Jasmine, moja narzeczona.
-Narzeczona? Chłopcze, ty? Nie rób ze mnie sobie żartów- spojrzała na niego podejrzliwie.
-Nie żartuje, to moja narzeczona- objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
-Gratulacje- tym razem mnie porwała w ramiona i przytuliła mocno. Zaśmiałam się i odwzajemniłam uścisk.
-Byłam pewna, że to Daniel szybciej znajdzie sobie dziewczynę- puściła mnie.
-Kris, masz może moją herbatę?- spytałam. Poczułam jak żołądek powoli podchodzi mi do gardła. Brunet złapał mnie za rękę i pociągnął szybkim krokiem w stronę domu. Na całe szczęście łazienka była niedaleko wejścia. Podleciałam do ubikacji i  zwymiotowałam wszystko co zjadłam w samolocie.
-Powiem cioci, żeby zrobiła twoją herbatę- mdłości ustąpiły i wstałam z ziemi. Byłam cała zapłakana. Wypłukałam usta, a potem na palec nałożyłam troszkę pasty, która tam była i umyłam zęby. Kris wszedł do łazienki i uśmiechnął się, kiedy zobaczył, że już po wszystkim. Poszliśmy do przestronnej kuchni. Szafki były biało- czarne lakierowane. Kafelki na podłodze też były biało-czarne, a na ścianach czerwone. Dwie całe ściany były w szafkach. Na środku stał czarny stół z krzesłami. Usiadłam na jednym. Pani Joana podała mi herbatę. Objęłam kubek zimnymi palcami. Kris usiadł obok i położył dłoń na moim udzie.
-Często ci się to zdarza? Może powinnaś iść do lekarza po powrocie- powiedziała przejęta. Spojrzałam na Krisa i Przygryzłam wargę.
-Jasmine jest w 5 tygodniu ciąży- wytłumaczył.
-Dlatego się tak spieszycie?- zapytała.
-Nie- Kris pokręcił głową.
-Najpierw jej się oświadczyłem, a tydzień później dowiedzieliśmy się o ciąży- ścisnął delikatnie moje udo. Czułam się lepiej, jego dotyk dodawał mi otuchy.
-No to cóż, gratulacje- posłała nam uśmiech.
-Co tak szybko zniknęliście w domu?- do pomieszczenia wszedł Martin. Wtedy zobaczyłam, że był prawie tak samo przystojny jak Kris, ale też napewno starszy. Miał może z 23 lata.
-Jasmine źle się poczuła- powiedziała. Upiłam łyk cieplej herbaty.
-Tata dzwonił, że już jadą- powiedział i usiadł obok mnie. Spojrzał na mnie i posłał uśmiech, który zwalał z nóg większość kobiet. Był trochę podobny do Lukea. Odwróciłam głowę i położyłam ją na ramieniu Krisa. On sprawił, że czułam się bezpieczna. Nie chciałam nikogo innego. Znowu upiłam łyk herbaty.
-Jasmine, musisz być głodna- pani Joana podniosła się z krzesła.
-Masz na coś ochotę?- zapytał Kris. Wszyscy na mnie patrzyli.
-Obojętnie co, tylko nie jajecznicę- powiedziałam cicho, zawstydzona.
-Może ugotuję ci rybę i podsmażę warzywa?- zaproponowała. Była naprawdę miła.
-Wystarczy kanapka- uśmiechnęłam się niepewnie. Przytaknęła i podeszła do lodówki. Spuściłam wzrok na dłoń Krisa.
-Słyszałem, że miałeś groźny wypadek- zaczął Martin.
-Tak, straciłem nawet pamięć na 2 tygodnie.
-Ważne, że w końcu to wszystko w końcu dobrze się skończyło.
-Proszę, skarbie- ciocia Krisa podstawiła przede mną kanapkę z jakąś szynką, serem i warzywami. Chwyciłam ją i pochłonęłam wręcz z prędkością światła.
-Chcecie iść spać? Jasmine potrzebuje dużo snu. Napewno cały czas jest zmęczona- powiedziała przejęta.
-Kris, wasz pokój, to ten, w którym zawsze ty śpisz- Kris podniósł się z krzesła, więc ja też. Wyszliśmy z kuchni i poszliśmy schodami do góry, a później do ostatnich drzwi po prawej stronie. Była to średniej wielkości biało-granatowa sypiania. Na środku stało wielkie łóżko.
-Rozgość się, a ja skoczę po nasze torby- i tyle go widziałam. Niepewnie podeszłam do łóżka i usiadłam na nim. Pościel była chyba z jedwabiu, bo była strasznie miękka. Rozejrzałam się. Zobaczyłam drzwi, prowadzące na balkon. Postanowiłam jednak nie wychodzić. Kris przyszedł minutę później. Postawił torbę obok łóżka i posłał mi uśmiech. Wstałam i poszłam do torby. Wybrałam z niej spodenki z elastycznego materiału i bluzkę na ramiączkach. Nie chciało mi się nigdzie wychodzić, wiec szybko zdjęłam legginsy i założyłam spodenki, a potem koszulkę i stanika. Szybko ubrałam bluzeczkę. Położyłam się do łóżka i spojrzałam na Krisa. Stał w tym samym miejscu i patrzył na mnie.
-Co?- spytałam ze śmiechem.
-Nic -szybko pozbył się ubrań i ułożył obok mnie. Bez wahania przysunęłam się do niego i wtuliłam w ramię.
-Dobranoc- mruknęłam i zamknęłam oczy.
-Pa, skarbie- pocałował mnie w głowę. Leżałam z zamkniętymi oczami, ale sen nie chciał nadejść. Oddech Krisa chwilę później się unormował, a ja dalej leżałam. W końcu otworzyłam oczy i spojrzałam w sufit. Jęknęłam cicho. Odsunęłam się od Krisa i wstałam. Cicho przeszłam przez pokój i otworzyłam drzwi balkonowe. Wyszłam na dwór. Było chłodniej, niż wcześniej, przez co na ramionach pojawiła mi się gęsia skórka. Nie przeszkadzało mi to jednak. Oparłam się o barierkę i spojrzałam w dal. Z daleka widziałam światła, zapewne centrum Sofii. Trochę dziwnie się czułam, nie słysząc ciągłego rechotu ząb. Przywykłam do niego. Spojrzałam do ogródka, gdzie zobaczyłam jak ktoś się wymyka. Zmrużyłam oczy. To był Daniel. Miałam 100% pewności. Byłam jednak mega ciekawa gdzie idzie. Przeskoczył przez płot i ruszył biegiem w dół ulicy. Byłam tak zaciekawiona i skoncentrowana na poczynaniach Daniela, że nie słyszałam jak Kris wyszedł na balkon. Wystraszyłam się, kiedy przytulił mnie od tylu. Oparł brodę o moją głowę.
-Czemu wstałaś?
-Musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza- wytłumaczyłam.
-Przed chwilą Daniel wymknął się i gdzieś pobiegł
-Mało mnie to obchodzi. Chodź spać- poprosił. Westchnęłam i poszłam za nim. Położyłam głowę na jego ramieniu, a Kris przytulił mnie. Zasnęłam chwilę później.

Mam nadzieję, że nie jest zły :). Chciałabym poinformować, że w tym tygodniu pojawią jeszcze 2 rozdziały, a w przyszłym niestety tylko jeden(koło środy). Wyjeżdżam w góry i wątpię czy będę miała czas napisać coś więcej. Myśle, że się nie obrazicie ;). Zachęcam do komentowania i gwiazdkowymi. Do czwartku.

Your Love|| Kristian Kostov [POPRAWA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz