-Jakie miała nazwisko Natasza, twoja była dziewczyna?- Kris zmarszczył brwi i otworzył usta.
-Po co ci to wiedzieć?- spojrzał na mnie podejrzliwie. Wzruszyłam ramieniem.
-Z ciekawości pytam- Kristian wciąż patrzył na mnie, jakby chciał odkryć cokolwiek. W końcu westchnął.
-Yotova. Nazywała się Natasza Yotova- poczułam ucisk w żołądku. Czemu miałam wrażenie, że będą z nią kłopoty?! Nawet nie chciałam o tym myśleć. Kris wróci do szkoły po powrocie. Może ja też nie powinnam jeszcze rezygnować? Chociaż... powinnam mieć do niego zaufanie. Nie bez powodu ożenił się ze mną, no nie?
-Dobra, Jasmine co jest?- zapytał znowu tym poważnym głosem.
-Kochałeś ją?- zignorowałam jego pytanie. Musiałam je zadać. Coś cały czas nie dawało mi spokoju.
-Nie jestem pewien. Byłem nią zauroczony, ale raczej jej nie kochałem. Nie miałem dużego problemu z pozbieraniem się po naszym rozstaniu. Nie myśl o niej, skarbie. Jest przeszłością i nie zamierzam tego zmieniać.- nie miałam powodów, aby mu nie wierzyć.
-Kocham cię- szepnęłam i wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Kris bez wahania mnie objął.
-Też cię kocham. Proszę, nie wątp w to- oparł policzek o czubek mojej głowy.
-Dobrze- westchnęłam.
Tak jak chciałam cały dzień przeleżeliśmy na białym piasku przed domkiem. Odpaliłam pięknie nogi i nacieszyłam się przepięknym widokiem. Kilka razy byłam w wodzie. Powygłupialiśmy się z Krisem, śmiejąc się cały czas. Nie pamiętałam kiedy się tak śmiałam. Trafiliśmy do raju. Przestałam myśleć o Nataszy i wszelkich problemach. Liczył się tylko czas spędzony z Krisem.
-Co ty na to, aby przejść się na ognisko w centrum. Podobno każdego wieczoru jest organizowane ognisko.
-Jasne, to wspaniały pomysł - naprawdę się cieszyła. Nigdy wcześniej nie byłam na takim ognisku z prawdziwego zdarzania.
O 7 zaczynało się ćmić, więc poszłam się przebrać. Osobiście nie robiłabym tego, ale Kristian uparł się, że mam założyć coś chociaż odrobine cieplejszego. Zdecydowałam się ubrać białą siekankę na ramiączkach w czarne paski, a do tego dżinsową kurtkę. Na nogi założyłam białe sandałki.
-Możemy iść- brunet wystawił dłoń w moim kierunku. Złapałam ją bez wahania. Ruszyliśmy wzdłuż mola. W wodzie pływały małe kolorowe rybki, co wywoływało uśmiech na mojej twarzy. Były takie piękne!Zrobiłam kilka zdjęć w czasie drogi. Kris cały czas śmiał się z moich poczynań. Nie potrafiłam jednak się na niego gniewać. W centrum było zupełnie inaczej. Mimo, iż nie było jeszcze do końca ciemno, wszystko świeciło jasno. Wiele lokali dopiero teraz było otwierane.
-Musimy poświecić trochę czasu na zwiedzanie. Podobno tutejsze zabytki, a szczególnie muzeum są świetne.- uwielbiałam zwiedzać. Wtuliłam się w bok Kristiana.
-Stało się coś?- zapytał. Zaraz po tym znowu zaczęłam myśleć o Nataszy. Wiedziałam, że nie powinnam się martwić nią, ale nie potrafiłam wyzbyć się dziwnego uczucia strachu.
-Nie, a dlaczego?- udawałam głupią. Nie chciałam mu na razie wspominać o tym co się dowiedziałam. Chociaż, będzie w szoku, kiedy zobaczy ją w szkole.
-Bo wydajesz się zamyślona.
-Nie, wszystko w porządku - starałam się, aby mój głos był normalny. Miałam nadzieje, że mi uwierzył
-Jesteśmy na miejscu.- nawet nie zauważyłam, kiedy doszliśmy do plaży. Słychać było muzykę, ognisko już się paliło, a wokół już tańczyli ludzie.
-Wow- szepnęłam.
-Chodź, chce się dzisiaj pobawić - stwierdzi brunet.
-Tylko mi się nie upij, bo przysięgam, że cię tutaj zostawię.- zagroziłam mu. Wcale nie żartowałam. Jakbym go miała dotaszczyć z powrotem?!
-Jasne, skarbie- pociągnął mnie w stronę imprezy.
-Zatańczymy- poprosił mnie. Położył dłonie na moich biodrach. Niepewnie zaczęłam ruszać się w rytm piosenki Rich Love -OneRepublic. Nie pasowała mi jednak ta poza, więc złapałam jego dłoń i zaczęłam tańczyć tak jak było mi wygodnie. Kristian zaśmiał się i okręcił mnie. Odchyliłam głowę do tyłu, śmiejąc się głośno. Muzyka jednak mnie zagłuszyła. Następnie leciało Mama Jonas Blue. Kolejna ulubiona piosenka. Zamknęłam oczy i dałam się ponieść muzyce. Naprawdę fajnie się bawiłam.
Zaczęłam śmiać się jak opętana, kiedy usłyszałam pierwsze wersy Yo Contigo Yo Conmigo. Kristian znowu okręcił mnie wokoło. Wpadłam w jego ramiona, śmiejąc się głośno.
-Chodźmy coś sobie zamówić. Mam ochotę na pianki - krzyknął mi do ucha. Zgodziłam się bez wahania. Poszliśmy w stronę małego baru. Kris zamówił sobie piwo i oczywiście wspomniane pianki z ogniska, a ja tylko sok z świeżo wyciśniętych owoców. Poczułam dłużą dłoń Krisa na swoim kolanie. Najpierw spojrzałam w to miejsce, później na twarz bruneta. Jego oczy znowu błyszczały w ten sposób. Czasami bałam się myśleć co mu siedzi w głowie. Naszą chwilę patrzenia sobie w oczy przerwał barman, który podał nam nasze zamówienia. Upiłam łyk soku i musiałam stwierdzić, że jest pyszny.
Kristian pochłonął pianki w ekspresowym tempie. Później duszkiem wypił piwo.
-Chodźmy się przejść- zaproponował. Zeskoczył z krzesełka i podał mi dłoń. Splótł nasze palce, a ja zeskoczyłam na piasek. Ruszyliśmy w stronę słabo widocznej ścieżki.
-A jeżeli tu będą dzikie zwierzęta?- zapytałam pełna obaw, rozglądając się wokół.
-Nie przesadzaj. Obronię cię- przyciągnął mnie do swojego boku. W sumie było ładnie. Księżyc w pełni doskonale rozświetlił dróżkę.
-Pięknie no nie?- zapytał. Jego gorący oddech drażnił skórę na szyi. Poczułam dreszcze na całym ciele. W jednej chwili Kris pociągnął mnie w bok, wchodząc w jakąś boczną ścieżkę. Oparł mnie o jedną z wielu palm kokosowych. Bez wahania złączył nasze usta razem. Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej i chciałam odsunąć. Chociaż, nie byłam pewna czy napewno tego chciałam. Znając Kristiana wymyślił sobie jakiś dziki seks na łonie natury.
-Mówiłem, że chce z tobą spróbować tyle rzeczy- szepnął. Trochę się bałam tych głupich zwierząt. Czemu to mnie kręciło?! Ta adrenalina, że ktoś mógłby nas nakryć. Brunet ułożył dłonie na moich pośladkach i uniósł do góry. Wplotłam palce w jego włosy i pociągnęłam za nie. Kris odsunął się od moich ust i zaczął całować szyję. Odchyliłam głowę do tyłu i jęknęłam cicho.Poprawiłam sukienkę, którą miałam na sobie, po raz kolejny. Weszliśmy z powrotem na plażę. Miałam wrażenie, że każdy na nas patrzyli wie co tam robiliśmy.
-Jasmine wrzuć na luz. Nikt nas nie zna i nawet nie zauważył naszego zniknięcia. - w sumie miał rację. Było tu tyle ludzi, że nikt nas nie zauważy.
-Mam ochotę na jeszcze jeden sok- pociągnęłam go w stronę baru. Barman kiedy nas zobaczył posłał nam znaczące spojrzenie. Moje policzki zapłonęły ogromnym rumieńcem.
-Jesteś tego taki pewny?- warknęłam zła na Krisa. Ten tylko zaśmiał się.
-No i co z tego? Za bardzo się przejmujesz.
-Ostatni raz zgodziłam się na takie coś - odwróciłam się tyłem do Kristiana.
-Weźmy ten twój sok na wynos i wróćmy do domku. - przytulił mnie od tylu i pocałował w głowę. Zauważyłam, że Kris po seksie stawał się jeszcze bardziej potulny. Taki baranek.
-To idźmy tam od razu. Nie muszę mieć tego soku.Kilka chwil później byliśmy już na miejscu. Kris od razu poszedł wziąć prysznic, a ja postanowiłam zrobić sobie coś do zjedzenia. Przygotowałam sobie płatki i wyszłam z miską na taras. Usiadłam na hamaku i spojrzałam na wodę. Znowu świeciła tak pięknie.
-A ty co? Zacięłaś się?- zażartował Kris. Spojrzałam na niego jak na idiotę.
-Sam się zaciąłeś. Twój mózg ma wiecznego laga. - brunet patrzył na mnie przez sekundę, ale po tym wybuchł śmiechem. On mnie czasem tak denerwował.
-Jesteś nie w humorze?- spytał, cały czas śmiejąc się.
-Ostatnio często jestem, jakbyś nie zauważył. - westchnęłam. Ostatnio byłam wkurwiająca, lekko mówiąc.
-Nie było aż tak źle. Dobrze wiesz, że kocham cię, mimo to- pocałował mnie w czubek głowy. Posłałam mu mały uśmiech.
-Też cię kocham.To prawdopodobnie ostatnia scenka w tym fanfiction. Wiecie, zbliżamy się nieubłaganie do końca. Proszę o ⭐️ i komentarze.
Ps, dziękuje za 15 tys wyświetleń.
CZYTASZ
Your Love|| Kristian Kostov [POPRAWA]
FanficKristian budzi się w szpitalu po wypadku z amnezją. Oprócz rodziny pamięta tylko Jasmine, której wyrządził wiele szkód. #63 w Fanfiction-5.12.2017r. #78 w Fanfiction -24."8.2017r #95 w Fanfiction -24.08.2017r. #109 w Fanfiction -21.08.2017 r. #216...