Trzydzieści trzy

3.5K 155 10
                                    

-Daleko jeszcze?

To pytanie zadałam już co najmniej ósmy raz w ciągu dziesięciu minut doprowadzając mojego kochanego braciszka do białej gorączki.

-Już niedaleko. - powiedział przez zęby, na co ja cicho zachichotałam.

Po kilku minutach dojechaliśmy do lasu, a ja zaczęłam się odrobinę niepokoić. Chociaż... Co dziwnego jest w tym, że mój brat wywozi mnie do lasu w niewiadomym celu? W sumie to wszystko jest w tym dziwne. Wyszliśmy z samochodu i Ash podszedł do mnie z czarnym materiałem w ręce. Spojrzałam na niego pytająco.

-Muszę ci teraz zawiązać oczy.- powiedział wyjaśniająco.  Niechętnie się zgodziłam i chłopak zawiązał mi przepaskę. - Teraz będziemy kawałek szli przez las. Bedę cię cały czas prowadził ale ostrzegam, że nie możesz się odzywać.

-Dlaczego?- spytałam zdziwiona.

-Po prostu. Dowiesz się w swoim czasie, a teraz cicho sza.

To powiedziawszy złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić przez las w tylko sobie znanym kierunku. Jedyne co słyszałam to odgłos łamanych gałęzi.  Wydawało mi się, że oprócz mnie i Asha idzie koło nas ktoś jeszcze ale stwierdziłam, że może po prostu jestem przewrażliwiona.

Po chwili przestałam czuć pod butami trawę oraz gałęzi i zamiast tego poczułam, że idziemy po betonie. Szliśmy parę minut w ciszy i weszliśmy do jakiegoś budynku. Następnie do jakiegoś pomieszczenia. Ash puścił moją rękę i gdzieś poszedł. Usłyszałam odgłos zamykanych drzwi i przekręcania klucza.

-Teraz sobie tam posiedzicie. Póki się nie pogodzicie możecie pomarzyć, że was  stamtąd wypuścimy. - powiedział.

Jakie my? Ktoś tu jeszcze jest??

Szybko zdjęłam opaskę i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, które wygląda jak pokój hotelowy. W pewnym momencie natknęłam się na niebieskie tęczówki, których na chwilę obecną w ogóle nie chciałam oglądać.

Pięknie. Kurwa pięknie!!

Zrezygnowana opadłam na łóżko i dokładniej przyjrzałam się pokojowi. Był on duży, w kolorach czerni, bieli i szarości. Dość przytulny. Duże dwuosobowe łóżko zasłane stertą poduszek, aż się prosiło, aby na nim spać. Stół zastawiony kolacją wyglądał pięknie.

Aż poczułam jak zaburczało mi w brzuchu. Podeszłam więc do stołu usiadłam na stołku i zaczęłam pałaszować przygotowane jedzenie.

Kątem oka dostrzegłam, że Luke również zasiadł do stołu i zaczyna jeść. Patrzył na mnie tęsknym wzrokiem jednak ja byłam nieugięta i nie zaszczyciłam go nawet spojrzeniem, a co dopiero słowem.

Po zjedzeniu kolacji wstałam od stołu, wzięłam moją torebkę i wyjęłam z niej telefon. Następnie położyłam się na łóżku plecami do blondyna. Zaczęłam przeglądać moje socjal media i ogólnie bawić się telefonem. 

Moją chwilę spokoju przerwało jednak szarpnięcie za ramie w wyniku którego leżałam na plecach, a nade mną zwisał Luke z groźnym wyrazem twarzy.

-Powiesz mi do cholery o co ci chodzi?- zapytał zły.

###

Przepraszam kochani za tak długą nie obecność, jednak pod ostatnim rozdziałem pisałam że bierze mnie choroba. Następnego dnia tak mnie z kolei ścięło że praktycznie cały czas spałam. W tym tygodniu wróciłam do szkoły i musiałam nadrobić wszystkie zaległości i nie miałam czasu napisać rozdziału.

W ogóle to chcecie aby Luke i Sandra się pogodzili?

Ja osobiście jeszcze nie wiem czy do tego doprowadzić, dlatego pytam się was ;)

Piszcie w komach

Pozdro Misiaczki  ;***

PattisonLoff

Bad girls - Bądźmy razem ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz