Wróciłam do naszego mieszkania na przedmieściach. Popołudnie z Blake'em minęło mi w dobrej, ale w napiętej atmosferze. Gdy przekroczyłam próg czekała na mnie już Emily z założonymi rękami na piersiach.
— Gdzie ty byłaś? — warknęła.
— Z Blake'em.
Szatynka patrzyła na mnie uważnie, a po chwili upuściła ręce w geście poddania się.
— W lodówce masz spaghetti. Odgrzej sobie.
Wyszła z pokoju, a ja ruszyłam do kuchni. Wyjęłam potrawę i nastawiłam kuchenkę mikrofalową.
Gdy urządzenie zapikało usiadłam przy stole i włączyłam wiadomości. Zobaczyłam prezentera i jedząc zachłannie zaczęłam go słuchać.— Nie wiadomo, kim są ani jaki jest ich następny cel — mówił mężczyzna czytając z kartki. — Wiemy, że kierowcą jest kobieta. Wynika to ze sprawozdania na policji pani Elizabeth Portman, która widziała całe zdarzenie z ulicy.
Przerwałam jedzenie i z szeroko otwartymi oczami patrzyłam w telewizor.
— Kobieta ma jasne blond włosy do ramion. Nosi okulary przeciwsłoneczne i ubrana była w czarną kurtkę i czerwony podkoszulek — kontynuował prezenter.
Zobaczyłam rysopis mojej postaci. Poczułam jak w brzuchu zaczyna mi się rozchodzić nieprzyjemne ciepło. Emily podeszła do stołu i uderzyła w nie pięścią. Musiała wszystko słyszeć.
— Ty sobie żartujesz, prawda? — prawie krzyknęła. —Szukają cię wszędzie! Musisz z tym skończyć Baby, inaczej cię zgarną.
— Nie narzekałaś, gdy przyniosłam pieniądze — prychnęłam.
Kobieta spojrzała na mnie z chęcią mordu w oczach. Czułam, że przesadziłam i ciotka zaraz rozsadzi całe mieszkanie.
— Nie waż się tak mówić — wskazała na mnie palcem. — Dobrze wiesz, że nie możesz zostawić Johna. Masz dopiero dwadzieścia lat. Złóż papiery na jakąś uczelnie. Cokolwiek.
Miała rację. John był moją słabością. Ten dziesięciolatek był przy mnie zawsze. Wszystko robiłam dla niego.
— Trzy akcje i jestem czysta Aa powiedziałam i wstałam od stołu.
Wyszłam do swojego pokoju i pogrążyłam się we śnie.
Od wielu miesięcy śniło mi się to samo. Zawsze jechałam autem w samotności z głośną muzyką w głośnikach. Po długiej trasie spotykałam brata, ciotkę i przyjaciela. Wszyscy wystawiali do mnie dłoń i uśmiechali się szczerze w moją stronę.***
Nadszedł dzień akcji. Byliśmy idealnie przygotowani. Darling, Buddy i Skorpion wiedzieli, ile mają czasu, a ja znałam idealną trasę, by uciec przed policją. Stworzyłam idealną playlistę, by móc uciec. Bez muzyki w uszach nie potrafiłam nic.
Wyruszyliśmy z parkingu magazynu do banku na 14. ulicy. Cała trójka pasażerów wysiadła i ruszyła jak wojsko w zwartym szyku do pomieszczenia.
Odpaliłam pierwszą piosenkę i patrzyłam jak gangsterzy rozbrajają ochornę i grożą pracownikom banku. Poczułam dreszcz na szyi i odwróciłam wzrok.Nienawidziłam tej pracy. Po chwili zobaczyłam jak cała trójka wybiega i szybko kieruję się do auta. Odpaliłam silnik i pozwoliłam im wsiąść.
— Baby! Szybko! — krzyknęła Darling, która siedziała obok mnie.
Adrenalina, która we mnie buzowała pozwoliła dać upust. Ruszyliśmy przeróżnymi drogami. Za nami słyszeliśmy policyjne syreny. Po chwili zobaczyłam jak podjeżdża kolejny radiowóz. Skręciłam w boczną uliczkę. Nie zwracałam uwagi na przechodniów. W uszach rozbrzmiewała mi żywa piosenka. Czułam jak wszystko buzuje we mnie. Kochałam prowadzić i kochałam muzykę.
Dźwięk syren był coraz bliżej. Wjechaliśmy na most.
Buddy i Skorpion ciągle patrzyli za siebie i popędzali mnie krzykami. Ignorowałam ich.Zauważyłam dwa identyczne auta jak to, którym jechaliśmy. Skręciłam ostro i wymusiłam pierwszeństwo. Inne auta ostro się zatrzymywały.
— Baby! Szybciej! — usłyszałam głos Skorpiona.
— Zamknij się — warknęłam.
Nikt się nie odzywał. Patrzyli zdenerwowani w każdą stronę. Wjechałam pomiędzy auta i zamieniłam pas z jednym po lewej stronie. Jechaliśmy tak parę metrów, kiedy skręciłam i wyjechałam z mostu.
Udaliśmy się już w spokojnym tempie do magazynu. Nikt nie śmiał się odezwać. Gdy zaparkowaliśmy Darling, Buddy i Skorpion wyszli szybko z auta. Po chwili ja za nimi.
— Dziewczyno! To było coś! — poklepał mnie po plecach Buddy.
— Mówiłam wam chłopcy — odparła roześmiana od ucha do ucha Darling.
Weszliśmy przez drzwi do dobrze znanego nam pomieszczenia. Michael czekał już na nas.
— Ile macie? — zapytał z kamienną twarzą.
Cała trójka wysypała pieniądze z walizek na stół. Michael lekko się uśmiechnął, a ja poczułam wielką satysfakcję.
To co robiłam nie było dobre, ale widok pieniędzy zawsze poprawiał mi humor. Uwielbiałam jeździć autami od szefa. Wszystkie były dostosowane do szybkiej jazdy. Nigdy nie znałam się na markach aut, ale to nie przeszkadzało mi w tym co kochałam.
Powoli z pomieszczenia zaczęli wychodzić najpierw Darling, za nią Skorpion, a na końcu Buddy. Wszyscy mieli wielkie uśmiechy na twarzach z powodu dostania masy dolarów. Popatrzyłam na Michael'a, a on posłał mi ciepły uśmiech.
— No, Baby jeszcze dwie akcję i będziesz czysta — pokiwała głową, a mężczyzna zaczął do mnie podchodzić. — Zauważyłaś zapewne, że nigdy nie pracuję z tymi samymi ekipami — ponownie powtórzyłam gest. — Musisz jednak wiedzieć, że dla mnie jesteś bardzo cenna.
Podszedł do mnie bliżej i założył kosmyk moich włosów za ucho, na co mimowolnie się wzdrygnęłam. Michael był dla mnie dobry, ale nadal był przestępcą i wzbudzał we mnie przerażenie.
— Liczę na to, że nie zrezygnujesz ze współpracy.
Lekko się od niego odsunęłam i oparłam jedną rękę na biodrze, by wzbudzić w nim mylące przekonanie, że jestem bardzo pewna siebie.
— Nie byłabym taka pewna — odpowiedziałam.
-1 A ja tak — ponownie do mnie podszedł, jednak tym razem czekałam na jego kolejny ruch. — Nigdy nie znajdę kogoś jak ty. Musisz zostać. Wiesz ile mam na ciebie haków, prawda?
Przełknęłam głośno ślinę. Michael uśmiechnął się pod nosem i odwrócił w stronę stosu pieniędzy na stole. Wziął jeden związany plik i podał mi go ręki.
— Za dobrze wykonaną robotę.
Popatrzyłam na niego niepewnie, ale po chwili zabrałam plik dolarów i nie patrząc w jego stronę udałam się do wyjścia.
CZYTASZ
Driver {korekta}
Romance- Nie rób tak. - szepnął w moje usta. - Ale jak? - zapytałam kusząco i ponownie przegryzłam dolną wargę. - Tak? - Dokładnie, tak. - nie patrzył już na moje oczy, tylko na usta. Wiedziałam, że nie powinnam, wiedziałam, że nie mogłam, ale to zrobił...