Laski to diablice

9.1K 449 75
                                    

Czułam, że moje serce zaraz wyskoczy z piersi. Znałam tego chłopaka i już doskonale wiedziałam skąd. Moja pierwsza akcja była właśnie z nim. Że też musiałam być tak głupia, żeby nie domyślić się tak oczywistej rzeczy! Brain znał się z wszystkimi, jeśli rzeczywiście był kuzynem Michaela. Mentalnie uderzyłam się w czoło.

- Wyzwanie. - bąknęłam.

Nie chciałam odpowiadać na żadne pytania z jego strony. Jego chytry uśmiech na twarzy zdradzał jego myśli. On mnie pamiętał, pamiętał mnie z tej cholernej akcji, a ja nie mogłam nic zrobić.

- Pocałuj mnie. - uśmiechnął się szeroko.

Poczułam jak dłoń Toby'ego ląduje na moim udzie. Wyzwanie zadane mi przez szatyna było czymś absurdalnym. Rzadko kiedy pozwalałam sobie na tak bliski kontakt z kimś, a co dopiero z nowo poznanym mężczyzną.

- Nie ma mowy. - warknęłam i założyłam ręce pod piersi, by wzbudzić złudną pewność siebie.

- W takim razie musisz coś zdjąć. - zaśmiał się kpiąco.

Wizja mnie siedzącej bez jakiejś części ubrania w gronie ludzi przyprawiała mnie o dreszcze. Nigdy nie uważałam się za piękność. Moja samoocena nie była wysoka, a ja wstydziłam się swojego ciała.

Popatrzyłam po twarzach wszystkich osób, które zniecierpliwione czekały na rozwój wydarzeń. Każdy z nich patrzył na mnie, oprócz niego. Brain mordował wzrokiem Aurelio i nie zamierzał przestać.

Ciężko westchnęłam i podreptałam do szatyna. Lekko się nachyliłam i musnęłam jego wargi najlżej jak potrafiłam. Gdy chciałam się odsunąć poczułam jak wplata swoją dłoń w moje włosy i przyciąga moją twarz bliżej. Językiem próbował dostać się do mojego, ale starałam się temu oprzeć. Po chwili jego druga dłoń wylądowała na moim biodrze i przycisnął mnie do siebie tak, że upadłam na jego kolana i zahaczyłam kolanem o krocze. Wzdrygnęłam się, bo naprawdę nie chciałam tego pocałunku.

Chłopak był przystojny i to bardzo, ale sam fakt, że całował mnie na siłę i pamiętał mnie z akcji był okropnym uczuciem. Momentalnie znienawidziłam tego chłopaka.

- Może już starczy? - warknął za nami Toby.

Aurelio puścił mnie i uśmiechnął się kpiąco w moją stronę, a po chwili w stronę blondyna. Szybko zeszłam z jego kolan i powróciłam na swoje dawne miejsce. Miałam dość i jedyną rzeczą jaką chciałam zrobić to była ucieczka i rozpłakanie się.

- Baby, teraz ty. - odparła niepewnie Kath.

Każdy czuł gęstą atmosferę panującą w pomieszczeniu. Nie potrafiłam na żadnego z nich spojrzeć, ale czułam ich wzrok na sobie. Uniosłam głowę i popatrzyłam w różne tęczówki. Angie i Brain mieli identyczne, ale chłopaka były zdecydowanie piękniejsze. Mogłabym patrzeć na nie godzinami.

Nie, Baby. Nie pomyślałaś, o tym.

- Blake. - westchnęłam.

- Wyzwanie. - uśmiechnął się.

- Pocałuj Angie.

Chłopak szeroko się uśmiechnął i przybliżył czarnowłosą do siebie. Nie miałam lepszego pomysłu jak uszczęśliwić przyjaciela, więc poszłam po najmniejszej linii oporu.

- To może jak schodzimy na całowanie. - odparł Chris. - Może butelka?

- Tak! - zaklaskała w dłonie srebrnowłosa.

Kolejny durny pomysł. Nie mogłam uwierzyć, że wszyscy byli starsi, bo zachowywali się jak dzieci. Nie chciałam grać w samo całowanie, szczególnie, że nie znałam tych osób. Fakt, że między mną, a Toby'm rodziła się pewnego rodzaju więź przytłaczał mnie w tamtym momencie najbardziej. Poczułam jak Brain wstaje i przesiada się na miejsce obok Aurelio. Teraz to Angie znajdowała się obok mnie, a jej uśmiech mnie dobijał.

Driver {korekta}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz