To ty!

5.3K 211 51
                                    

Ethan odwiózł mnie do starego domu. Nie siliłam się nawet na pożegnanie. Weszłam po schodach klatki i odnalazłam ostatni klucz w doniczce przy oknie na półpiętrze. Otworzyłam mieszkanie i poczułam spływające łzy po policzkach.

Tęskniłam za Emily i Johnem, ale wiedziałam, że muszę zamknąć wszystkie sprawy zanim postanowię ich odwiedzić.

Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i ruszyłam w głąb mieszkania. Na ścianach nie było zdjęć, ani obrazów, które Emily uwielbiała kupować. W salonie została jedynie kanapa i koc. Ruszyłam do pokoju Johna i wzięłam głęboki oddech otwierając drzwi, na których zostały pozostałości po plakatach. Weszłam do środka i oparłam się o zamknięte drzwi. Łóżko pozostało w takim samym stanie, pościel w piłkarzy idealni komponowała się z zielonymi ścianami. Na półkach leżały książki. John uwielbiał opowieści jak nasza mama. Zaczerpnęła w nas miłość do literatury i muzyki.

Wyszłam z pokoju i ruszyłam do swojego dawnego azylu. Stanęłam na środku pomieszczenia i z cichym westchnięciem obróciłam się w koło. Czerwone ściany kontrastowały z czarnymi, zakurzonymi meblami. Na łóżku leżała biała pościel, a w rogu miś. Podeszłam do łóżku i spojrzałam ze zmarszczonymi brwiami na zabawkę. Nie była moja. Była Johna. Miś był biały i posiadał czerwoną wstążkę na szyi.

Przytuliłam pluszaka i opadłam na łóżko. Ułożyłam się w pozycji embrionalnej i zalałam się salwami szlochu. Przez ten cały czas nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo byłam samotna i jak bardzo brakowało mi rodziny. Od prawie trzech miesięcy byłam sama. Pojawił się Ethan, który pomógł mi, ale teraz nie byłam pewna, czy to na pewno on.

Jego wybuchy złości były dla mnie męką. Nie bałam się go, ale obawiałam. Był nieobliczalny, gdy się złościł. Kochałam go, ale emocjonalny rollercoaster jaki mi serwował był okropny.

Usłyszałam dźwięk telefonu. Szybko wyciągnęłam urządzenie z torebki, której nie zdjęłam i spojrzałam na wyświetlacz. Z cichym westchnięciem odebrałam połączenie od przyjaciela.

- Czy ciebie pojebało?! - wrzasnął, a ja mimowolnie odsunęłam telefon od ucha.

- Blake, spokojnie.

- Nie! Nie, spokojnie! - krzyknął. - Miałaś być chroniona, Baby. Miałaś siedzieć u Michaela i czekać, aż wszystko się wyjaśni!

- Daj spokój. - starałam się by mój ton był spokojny, chociaż czułam kolejne łzy. - Zostanę tutaj na jakiś czas.

- Angie po ciebie jedzie. - westchnął.

- Co?! - wstałam z łóżka. - Czy wy nie potraficie uszanować, że chcę być sama?!

- Nie! Nie otwieraj nikomu. Angie ma klucz.

- Jasne. - mruknęłam.

Rozłączyłam się i ruszyłam do salonu. Była zła. Ethan nie mia prawa im mówić co między nami zaszło, a Blake nie miał prawa wysyłać po mnie swojej dziewczyny. Zbliżyłam się do niej, ale nadal nie mogłam do końca jej zaufać w stu procentach.

Usłyszałam dzwonek do drzwi i wstałam z kanapy by otworzyć. Nie patrząc w wizjer otworzyłam drzwi. Moje oczy wyskoczyły z orbit, a szczęka opadła na ziemię.

- Witaj, Elissa.

- Toby? - wydusiłam.

Blondyn wszedł do środka odpychając mnie i zamknął za sobą drzwi.

- Czego chcesz? - zapytałam.

- Taka głupiutka. - pchnął mnie na ścianę i złapał mój policzek. - A jednak taka słodka.

Driver {korekta}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz