Obudziłam się rano w jednym z domków. Poczułam ręce oplatające mnie na brzuchu. Odwróciłam głowę i zobaczyłam piękne oczy blondyna. Lekko zsunęłam jego ręce i chciałam wstać, gdy jego ręka zacisnęła się na moim nadgarstku.
- A śliczna pani, gdzie się wybiera? - usłyszałam jego zachrypnięty głos.
Opadłam na poduszkę i popatrzyłam w jego oczy. Wyglądał uroczo, ale nadal to nie był kolor, który chciałabym widzieć. Zielone oczy bruneta były piękne. Mimowolnie przypomniałam sobie sytuację z imprezy. Brain nakrzyczał na Toby'ego, a poźniej się ulotnił.
Razem z blondynem bawiliśmy się jakiś czas, ale ja nie potrafiłam zachowywać się normalnie. Rozmowa i jego wyznanie odbijały się w mojej głowie jak piłeczka. Nie mogłam przestać, o tym myśleć. Wczoraj oznajmiłam Toby'emu, że czuję się źle i chcę iść spać. Chłopak załatwił od Blake'a klucze do domku i zasnęliśmy wtuleni w siebie słysząc donośną muzykę z dworu.- Zrobimy śniadanie? - zapytałam.
- Ale ty gotujesz! - zaśmiał się.
- Liczyłam, że zrobisz mi omlety, o których nie potrafię zapomnieć. - westchnęłam udając smutną.
- Dobra. - uniósł ręce w geście poddania się.
Złożyłam szybki pocałunek na jego poliku i szybko zbiegłam do małej kuchni. Jednym ruchem otworzyłam lodówkę, licząc na to, że rudzi bracia Millerowie zaopatrzyli chociaż część lodówek w domkach. Bardzo się przeliczyłam.
- Toby! - zawołałam. - Lodówka jest pusta! Pójdę do Chrisa, albo Blake'a po jajka i mleko!
- Szybko wracaj, bo mi zimno!
Zaśmiałam się pod nosem na słowa chłopaka. Ubrałam kurtkę na swoja piżamę i związałam włosy w koka na czubku głowy. Po ubraniu butów wyszłam na zewnątrz i od razu uderzyło we mnie zimno. Obejrzałam się za siebie na drzwi i ujrzałam numer domku 42. Z tego, co pamiętałam Chris dzielił domek z Blake'em pod numerem 46.
Ruszyłam w prawą stronę, gdzie numerki się powiększały. Dotarłam do drzwi i lekko zapukałam. Liczyłam na to, że ich nie obudzę. Przez parę chwil nikt mi nie odpowiadał, więc zapukałam mocniej. Stałam tak chwilę, przeskakując z nogi na nogę, gdy usłyszałam jak ktoś wolnym krokiem zbliża się do drzwi. Od razu się uśmiechnęłam, by zobaczyć mojego przyjaciela, ale mina od razu mi zrzedła widząc zielone oczy.
- Co tu robisz? - zapytał przeczesując włosy. - Blondasek cię nie trzyma?
- Daruj sobie. - warknęłam. - Podobno tu miał spać Blake i Chris.
- Śpią.
- Wpuścisz mnie? - zapytałam nie patrząc w jego oczy.
- Mówię śpią i nie będę ich budził. Poza tym wyglądasz jak śmierć. Zrobię ci herbaty. - odparł spokojnie.
Nie zdążyłam zaprzeczyć, gdy brunet wciągnął mnie do domku. Wyglądał identycznie jak ten, w którym spałam z Toby'm, ale tutaj było czuć alkohol i papierosy. Spojrzałam do małego saloniku i zobaczyłam, że na kanapie leży koc, a na podłodze butelki po piwie. Najwyraźniej, tam spał Brain, a rudzi u góry.
Zasiadłam, przy wyspie kuchennej i czekałam na rozwój wydarzeń. Brain szukał czegoś po szafkach. Dopiero zauważyłam, że stoi przede mną bez bluzki w samych bokserkach. Poczułam, że robię się czerwona z zawstydzenia i odwróciłam wzrok. Patrzyłam za okno, gdzie był ogromny bałagan po imprezie. Współczułam ludziom, którzy będą musieli to posprzątać.
- Jak długo ich znasz? - z zamyśleń wyrwał mnie głos bruneta.
Spojrzałam na niego, jednak nie mogłam się skupić. Mój wzrok powędrował na jego nagie ciało. Posiadał kilka tatuaży, ale tylko jedno rzuciło mi się w oczy. Na piersi miał wytatuowany mózg. Może od tatuażu wziął się jego pseudonim?
CZYTASZ
Driver {korekta}
Romance- Nie rób tak. - szepnął w moje usta. - Ale jak? - zapytałam kusząco i ponownie przegryzłam dolną wargę. - Tak? - Dokładnie, tak. - nie patrzył już na moje oczy, tylko na usta. Wiedziałam, że nie powinnam, wiedziałam, że nie mogłam, ale to zrobił...