Solidarność plemników, Brain

9K 355 85
                                    

Patrzyłam przed siebie z zapartym tchem. Michael stał parę metrów przed nami i uśmiechał się kpiąco. W jednej sekundzie zniknął mi z oczu, a zastąpił mi widok pleców Brain. Chłopak wyciągnął rękę do mnie, a ja ją chwyciłam. Od razu poczułam ulgę. Poczułam się bezpieczna. Ostatni raz czułam się tak w objęciach rodziców.

Widziałam jak mięśnie chłopaka się napinają. Ścisnął mocniej moją dłoń. Spojrzałam na Lucasa, który wyglądał na zdezorientowanego całą sytuacją.

Po długim czasie, przynajmniej dla mnie, Brain odwrócił się w moją stronę, spojrzał mi w oczy i złapał za ramiona. Szybko pociągnął mnie w swoją stronę i mocno przytulił. Zszokowana nie potrafiłam oddać uścisku. Za wiele emocji się we mnie kłębiło.

- Ej, co z wami? - usłyszeliśmy głos Lucasa, przez co Brain oderwał się ode mnie.

- Nic. - warknął brunet.

Zebraliśmy swoje zakupy i wróciliśmy do mieszkania. Lucas nadal był pełen energii, jednak teraz nie tylko Brain był nadąsany. Karciłam się w duchu za moje nastawienie.

Przecież nic się nie stało, prawda? To tylko Michael. Głupi szef, który zobaczył mnie ze swoim kuzynem. No właśnie, kuzynem.

Gdy dotarliśmy do domu postanowiłam porozmawiać z Brain, gdy Lucas wyjdzie.

Weszliśmy do kuchni i zaczęliśmy w trójkę rozpakowywać zakupy. Lucas chyba zrozumiał, że nie mamy humoru, bo sam przygasł.

- Dobra, mówcie o co chodzi. - warknął szatyn, a ja upuściłam karton mleka na podłogę, przez jego słowa. - Baby, wszystko w porządku?

- Tak, tak. - mruknęłam i zaczęłam sprzątać podłogę.

- To powiecie, czy mam żyć w tajemnicy? - dopytywał, a ja momentalnie się spięłam.

Czyżby Lucas nie wiedział, o tym kim jest Brain? Mogłam się założyć, że wszyscy doskonale wiedzą, kim on jest, a jednak jego przyjaciel nie miał o niczym pojęcia.

- Odpuść Lucas. - odezwał się słabo Brain.

- Jasne. - mruknął drugi.

Posprzątałam po sobie i zamierzałam wyjść i kolejny raz ukryć się w pokoju, gdy poczułam dłoń na łokciu. Odwróciłam się i spojrzałam w piwne oczy Lucasa.

- A ty, istotko, gdzie uciekasz? - zapytał z chytrym uśmieszkiem.

- Do pokoju. - bąknęłam.

- Po moim trupie. - zaśmiał się. - Robimy pizzę, tak jak chciałem.

Ciężko westchnęłam i uniosłam pytająco brwi. Szatyn wskazał na ser i poinstruował jak mam go zetrzeć. Sam zajął się ciastem, a Brain sosem.

- Nie wiem, czy zjem pizzę z sosem z twoich rąk. - zadrwił Lucas do Brain, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam, co nie uszło ich uwadze.

- Z czego się śmiejesz? - zapytał zielonooki z wielkim uśmiechem.

- J-ja z niczego. - bąknęłam.

Chłopcy wymienili porozumiewawcze spojrzenia, przez co odsunęłam się od nich parę kroków. Oboje się zaśmiali i po chwili na mojej głowie wylądował sos, który zrobił brunet.

- Pojebało cię?! - wrzasnęłam, przez co zaśmiali się jeszcze bardziej. - Zachowujecie się jak dzieci!

Złapałam pierwszą lepszą rzecz, którą okazało się ciasto i rzuciłam w twarz Brain, któremu mina zrzedła. Lucas trzymał się za brzuch i śmiał. Tym razem ja wraz z brunetem wymieniliśmy spojrzenia i po chwili zaczęliśmy rzucać jajkami w Lucasa, który starał się bronić poprzez rzucanie w nas najróżniejszymi rzeczami.

Driver {korekta}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz