Elissa McAndry

6.7K 268 52
                                    

- Nie wrócimy. - warknął Ethan.

- Ale... - zaczęłam zirytowana.

- Nie! Nie teraz. Nie kiedy to świeża sprawa. Muszę zadzwonić. - wyszedł z domku trzaskając drzwiami.

Po porannym telefonie Ethan co chwilę gdzieś dzwonił i nie pozwalał dojść mi do słowa. Chciałam wrócić do Nowego Jorku by dowiedzieć się kim jest osoba od tajemniczego telefonu. Byłam pewna, że coś się dzieje, jednak nie wiedziałam dokładnie co mi grozi. Doprowadzało mnie to do frustracji i złości. Każdy wolałby dowiedzieć się kim jest jego prześladowca, a ja tak naprawdę nie wiedziałam nic.

Brain/Ethan

- Przecież wszystko ci powiedziałem. - warknąłem do słuchawki telefonu i kopnąłem najbliższy kamień. - Rano ktoś do nas zadzwonił, nazwał moją dziewczynę jego, a później powiedział, że zobaczą się jak wróci.

- Nie powinniście teraz wracać. - odparł poważnie Michael.

- Kurwa, wiem! - kopnąłem kolejny kamień, który doleciał do jeziora.

- Słuchaj, zadzwonię do Liv i zrobię wszystko, żeby sprawdziła ten numer. - westchnąłem i przetarłem dłońmi twarz. - Nie wiesz może, czy ma jakiś wrogów? Byłoby prościej.

- Chyba prościej by było gdybyś sprawdził wszystkich swoich pracowników. - burknąłem i nagle doznałem olśnienia. - Jest jeden! Aurelio.

- Ten Aurelio? - mogłem przysiąc, że Michael otworzył szeroko oczy. - Przecież on nie żyje.

- Co? - teraz to ja otworzyłem szeroko oczy. - Jak to nie żyje?

- Zginął pół roku temu. W wypadku samochodowym ze swoim bratem.

Dokładnie wtedy go poznałem. Poznaliśmy się przez jakąś dziewczynę. Oznajmiła wtedy, że jestem jej chłopakiem, a Aurelio najlepszym przyjacielem. Nie mogłem jednak przywołać w myślach jej wyglądu, ani imienia. Była to jedna z tych dziewczyn na jedną noc. Pamiętałem, że wtedy Aurelio ostrzegał mnie przed nią i w taki sposób zaczęliśmy być kumplami od imprez. On zapraszał mnie na każdą, a ja zapraszałem jego.

- Czekaj. - Michael wyraźnie się ożywił. - Wydaje mi się, że to nie Aurelio.

- Nie rozumiem. - pokręciłem głową, chociaż wiedziałem, że tego nie widzi.

- Aurelio zginął, ale Raphael nie.

- Do rzeczy, Michael. - warknąłem rozdrażniony.

- Aurelio może być Raphaelem.

- Nadal nie rozumiem. - fuknąłem.

- Kurwa, idioto. - bąknął, a ja przewróciłem oczami. - Myślę, że Raphael podszywa się pod własnego brata, który zginął.

- Ale ty znasz go jako Raphaela, nie Aurelio. - spojrzałem na zachodzące słońce i domek. Bałem się o Baby i chciałem ją chronić za wszelką cenę.

- Tak, bo wiem jak wyglądał jego brat. Nie podszyłby się, bo wiedziałbym, że to nie on. Jednak zastanawia mnie dlaczego udawał przed tobą.

- Nie mam pojęcia. - wzruszyłem ramionami, chociaż wiedziałem, że Michael tego nie dostrzeże.

- Dowiemy się. Zostańcie tam do odwołania. Dzwoń co jakiś czas, bo wiem, że nie masz w domku zasięgu.

- Jasne. Dzięki, Mike. Narazie.

- Pa, Ethie.

Rozłączyłem się z głośnym westchnięciem. Nazywaliśmy się tak, gdy byliśmy dziećmi. Zawsze mieliśmy dobry kontakt, który z wiekiem stawał się gorszy. Michael pomagał mi gdy czułem się źle, albo gdy nie miałem znajomych. Mimo różnicy wieku, zawsze byliśmy przy sobie. Kochałem go jak brata, którego nigdy nie miałem.

Driver {korekta}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz