Nazywam się [...]

7.2K 280 91
                                    

Następnego ranka Ethan kazał mi się spakować na parę dni. Nie rozumiałam o co mu może chodzić, ale zrobiłam tak jak kazał. Wyszłam z pokoju i popatrzyłam jak chłopak biega po całym domu i przeklina pod nosem. Poszłam za nim do salonu i stanęłam przy framudze. Odchrząknęłam, gdy pakował czerwoną bluzę do sportowej torby. Odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się szeroko.

- Spakowana? - zapytał i podszedł do mnie łapiąc za dłonie.

- Tak, ale nadal nie rozumiem po co. - westchnęłam.

- Jak ci powiem to nie będzie niespodzianki. - zaśmiał się cicho. - Weź swoją torbę przed drzwi i zacznij się ubierać.

Pocałował mnie w czoło i odwrócił od siebie wypychając z pomieszczenia. Westchnęłam i ruszyłam po swoją torbę do sypialni.

***

Jechaliśmy już dobrą godzinę. Ethan nucił pod nosem piosenki z radia i stukał palcami o kierownicę. Po ostatnim numerze z jazdą na imprezę Aarona nie pozwolił mi prowadzić, chociaż bardzo mi tego brakowało.

- Prześpij się. Czeka nas jeszcze godzina jazdy. - odparł ściszając muzykę.

- Nie mam pewności, że nie wywieziesz mnie do lasu i nie zakopiesz w jakimś dole. - uniosłam wyzywająco brew i założyłam ręce na piersi.

- Przechytrzyłaś mnie lisico. - zaśmiał się. - Idź spać, bo będziemy musieli zrobić jeszcze zakupy.

- Jakie zakupy? Nie jedziemy do żadnego hotelu? - zapytałam zdziwiona.

Domyślałam się, że wyjeżdżamy na parę dni do hotelu. Przez myśl nie przeszło mi, że byłby to jakiś biwak, albo domek letniskowy.

- Normalne zakupy. - wzruszył ramionami ze śmiechem. - Więcej ci nie powiem, bo zepsuję niespodziankę.

Nie odezwałam się więcej, tylko przymknęłam powieki. Dałam się ponieść we wspaniałą krainę bez zmartwień.

***

Poczułam rękę na udzie i cicho mruknęłam wiedząc, że to Ethan.

- Wstawaj, kochanie. - wyszeptał i złożył krótki pocałunek na moim policzku.

Otworzyłam powieki i z cichym westchnięciem przeciągnęłam się na niewygodnym fotelu pasażera. Czułam jak mój tyłek boli od nadmiernego siedzenia, a nogi i barki drętwieją.

Ethan wysiadł z auta, a ja rozejrzałam się, przez szyby, po okolicy. Wokół znajdował się las, a dalej jezioro, przy którym stał mały domek z drewna.

Drzwi po mojej prawej otworzyły się szeroko i ujrzałam dłoń szatyna. Złapałam ją i wysiadłam z auta. Kolejny raz przeciągnęłam się i zaczerpnęłam świeżego powietrza.

- Nie mieliśmy jeszcze zrobić zakupów? - zapytałam, a Brain parsknął śmiechem. - No co?

- Nawet nie zapytałaś, gdzie jesteśmy.

- Widzę domek, las i jezioro. Już wiem, że mnie porwałeś. Później mnie utopisz, a na końcu zakopiesz moje zwłoki w lesie. - wzruszyłam ramionami.

Brunet zaśmiał się szczere rozbawiony i ruszył na tył auta. Otworzył bagażnik i spojrzał na mnie wymownie.

- Sam nie zaniosę tych siat i toreb.

Driver {korekta}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz