Całe południe siedziałam w salonie na kanapie i starałam się skupić na książce, którą miałam na kolanach. W sypialni znalazłam cztery powieści. Wszystkie były romansami, więc z chęcią po nią sięgnęłam. Auto zniknęło, więc byłam pewna, że Ethan gdzieś zniknął. W okolicy nie było zasięgu, nawet na zewnątrz, więc nie miałam jak do niego zadzwonić. Kolejny raz zniknął i zostawił mnie samą. Zastanawiałam się, czy chce dać mi czas, czy może zostawił mnie na tym zadupiu na pastwę losu.
Odrzuciłam książkę na ziemię i głośno westchnęłam. Wstałam z kanapy i ruszyłam do kuchni z zamiarem przygotowania herbaty. Miałam nadzieję, że Angie posiadała jakąkolwiek herbatę. Wypiłabym wszystko, tylko by się odrobinę uspokoić.
Nie mogłam nic poradzić na moje drżenie rąk i szybkie bicie serca. Martwiłam się o niego i bałam się, że zapomniał o mnie.
Tak, stawiałam go w nieprzyjemnej sytuacji, ale nie chciałam działać pochopnie. Nie chciałam się w nic angażować, dopóki moje życie nie było ułożone na właściwy tor. W każdej chwili mogłabym zostać aresztowana i zniszczyć to co budowałam przez cały czas.
Nagle usłyszałam ryk silnika, więc podbiegłam z nadzieją do okna. Odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam Ethana, który trzymał jakąś siatkę. Powolnym krokiem ruszył do domu, a ja nie zastanawiając się nad niczym wybiegłam na werandę.
Ethan patrzył na mnie zaskoczony, jednak ja popędziłam w jego kierunku. Chciałam czuć jego bliskość i ramiona na swoim ciele. Pragnęłam go i chciałam mieć go tylko dla siebie. Podbiegłam do niego i rzuciłam się na jego klatkę piersiową oplatając nogami w pasie. Ramiona zarzuciłam na jego szyję i schowałam twarz w jego ramieniu.
- Baby, wszystko w porządku? - zapytał i niepewnie położył dłoń na moich plecach.
- Nigdy więcej tak nie rób. - wyszeptałam. - Nie zostawiaj mnie. Nigdy więcej.
Ethan puścił siatkę na ziemię i objął mnie drugim ramieniem. Przywarłam do niego jeszcze bardziej. Miałam ochotę krzyczeć ze szczęścia i śmiać się z wszystkiego. Wplotłam dłoń w jego włosy i zaczęłam bawić się nimi między palcami. Brunet zacisnął palce na mojej talii. Poczułam jego oddech na szyi i uśmiechnęłam się na fakt, że znowu się pogodziliśmy.
Od początku między nami pojawiały się kłótnie, ale w końcu zawsze się godziliśmy. Zrozumiałam, że gdy go nie ma niszczę siebie sama. Nie zwracałam uwagi na swój żołądek i chorobę. Gdy wracał pijany, czułam, że nie tak powinno być. Czułam, że gdyby nie ja, nigdy nie byłby w takim stanie. Obwiniałam się o to, że nie daję mu tego na co zasługiwał. Chciałam by był szczęśliwy, jednak to wszystko co się między nami działo nie było dla nas odpowiednie. Niszczyło i jego, i mnie.
- Jedzenie wystygnie. - wyszeptał ze śmiechem.
- Nie obchodzi mnie to. - wymamrotałam. - Nie jestem głodna.
- Musisz jeść. - odsunął mnie od siebie i postawił na ziemię. - Lekarz kazał. A teraz chuchnij.
- Co?
- Chuchnij. Chcę mieć pewność, że nie piłaś.
- Chyba żartujesz! - prychnęłam kpiąco.
- Nie! - starał się być poważny, ale widziałam jak jego kąciki ust sięgają ku górze. - Chuchnij.
Wiedziałam, że Ethan tak łatwo się nie podda, więc z dużym westchnięciem stanęłam na palcach i chuchnęłam mu w twarz. Chłopak stworzył grymas obrzydzenia, a ja uderzyłam go w ramię.
- Myłam zęby po obiedzie!
- Jasne. - sięgnął po siatkę. - Odgrzeję nam tą chińszczyznę.
CZYTASZ
Driver {korekta}
Romance- Nie rób tak. - szepnął w moje usta. - Ale jak? - zapytałam kusząco i ponownie przegryzłam dolną wargę. - Tak? - Dokładnie, tak. - nie patrzył już na moje oczy, tylko na usta. Wiedziałam, że nie powinnam, wiedziałam, że nie mogłam, ale to zrobił...