Nie byłam zazdrosna!

5.2K 222 3
                                    

— Dzień dobry, panno McAndry. — kiwnęłam głową do portiera.

Szybkim krokiem weszłam do windy i ruszyłam na upragnione piętro. Po przebraniu się w pokoju socjalnym wyszłam na salę z wymuszonym uśmiechem i stanęłam przy barze, gdzie Matt już przygotowywał napoje.

— Witamy, księżniczko. — zakpił.

— Błagam, nie denerwuj mnie dzisiaj. — złapałam się odruchowo za skronie i przymknęłam powieki.

— Wyglądasz jakbyś nie spała całą noc. — dorzucił do szklanki lodu i niebieską słomkę.

— Bo nie spałam. — westchnęłam. — Dużo jest ludzi?

— Na twoje szczęście, nie. — obszedł bar i postawił szklankę na tacy. — Ale zaraz mogą przyjść na śniadanie. Może wolisz stanąć za barem? O ósmej rano nikt nie będzie chciał drinków, a soki chyba umiesz nalewać.

— Zrobisz to dla mnie? — zapytałam z ulgą, a chłopak pokiwał głową ze śmiechem. — Dziękuję!

Przeszłam za bar i odłożyłam telefon na ukryty blat. Miałam jedynie nadzieję, że Ethan nie mówił na poważnie. Dwa spotkania rano w ciągu dwóch dni byłyby dla mnie ciężkie.

Nadal nie wiedziałam jak powinnam się zachować. Z jednej strony go kochałam i chciałabym wrócić do miasta, w którym tyle przeżyłam, ale z drugiej strony byłam przerażona.

Matt wrócił przed blat i zaczął opowiadać mi o dziewczynie, którą ostatnio poznał, ale ja nie byłam w stanie go słuchać. Cieszyłam się jego szczęściem, ale cały czas nerwowo patrzyłam na szklane drzwi, przez które wchodzili nowi klienci restauracji.

— Elissa! — Matt zaklaskał mi przed twarzą, co skutkowało moim zakłopotaniem. — Dziwnie się zachowujesz. Wszystko w porządku? Chodzi o tego chłopaka z wczoraj?

— Nie... Znaczy tak. — czułam jak moje serce bije coraz mocniej. — Ethan. Ma na imię Ethan i... jest moim byłym.

— Z Nowego Jorku? — uniósł obie brwi w zdziwieniu, a ja pokiwałam niechętnie głową. — Słuchaj, po pracy idę z na próbę z Simonem. Może chciałabyś pooglądać naszą ekipę w akcji?

— Tak, pewnie. — uśmiechnęłam się.

***

Przez następne trzy godziny, lekko się uspokoiłam. Nic nie zapowiadało przyjścia Ethana, Angie czy Blake'a.

Matt stwierdził, że dobrze sobie radzę za barem i postanowił, że sam poradzi sobie na sali. Dzisiaj nie było dużego ruchu, ale gdyby Jackson, kolejny kelner, też przyszedł to byśmy nie musieli mieć tak szybkiego tempa. Niestety Jackson nie raczył się zjawić.

— Podaj mi dwie cole. — odparł szybko Matt i zaczął poklepywać blat.

Schyliłam się w dół by wyciągnąć lód oraz dwie puszki, gdy do moich uszu dotarł bardzo dobrze znany mi głos.

— Cześć, dzień dobry. Wiesz może, czy Elissa McAndry dziś pracuje? — Ethan wydawał się być spokojny, w odróżnieniu ode mnie.

— Nie powinienem udzielać takich informacji. — Matt odpowiedział mu ostro, a ja zakryłam usta dłonią. — Zapraszam do stolika, albo wyjścia.

— Daj spokój. — prychnął brunet. — Jestem jej dobrym znajomym. Przyjechałem z Nowego Jorku i chciałem się od niej dowiedzieć o różnych zabytkach.

— W takim razie, nie. Eli dzisiaj nie ma. — prychnął, a Ethan ucichł.

Wiedziałam, że chodziło o to jak nazwał mnie Matt. Tylko Ethan miał takie prawo. Tylko on lubił mnie tak nazywać. Nikt inny nie mógł. Mogłam się założyć, że rozkręciłby awanturę, gdybym nie wstała na równe nogi z uśmiechem.

Tak jak się spodziewałam Ethan patrzył na Matta wrogim spojrzeniem, a sam Matt zapisywał coś na kartce. Gdy mnie dostrzegli ich role się zamieniły. Matt wyglądał na wkurzonego, natomiast Ethie się rozluźnił, a na jego twarz wpłynął uśmiech.

— Cześć... — zaczęłam niepewnie. — Jak widzisz aktualnie jestem w pracy i nie mogę wyjść. — wzięłam pierwszą lepszą szklankę i zaczęłam ją wycierać z nerwowym śmiechem na ustach. Chłopcy zmarszczyli brwi, jednak żaden z nich nic nie powiedział. — Wiesz, John ma urodziny za dwa tygodnie i muszę zarobić na odjechany prezent dla jedenastolatka.

— Rozmawiałem z twoim szefem, Angie i Blake pomogą twojemu przyjacielowi. — z uśmiechem poklepał Matta po ramieniu, jednak szybko zabrał dłoń jakby brunet był trędowaty. — Więc mamy cały dzień dla siebie.

— Chwila — odłożyłam naczynie z hukiem na blat. — Rozmawiałeś z Georgem?

— Tak. — pokiwał głową. — Teraz weźmiesz swój zgrabny tyłeczek na zaplecze, przebierzesz się i spędzisz ze mną cały dzień, a wieczorem odwiozę cię pod dom Cassidy.

Byłam w szoku i nawet nie czułam jak Ethan złapał mnie za dłoń i wyciągnął zza baru oraz wprowadził do pokoju socjalnego. W transie przebrałam się w sukienkę, którą ubrałam rano, zabrałam swoją torbę i wyszłam z pomieszczenia. Kątem oka dostrzegłam jak Matt tłumaczył wszystko Angie i Blake'owi, jednak szybko zostałam odciągnięta.

Ethan trzymał mój nadgarstek i wyprowadził z hotelu na pobliski parking. Weszliśmy do jednego z aut, a do mnie powoli zaczynało wszystko docierać. Miałam spędzić cały dzień z byłym, którego nie widziałam pół roku i, z którym łączyła mnie nietypowa przeszłość.

— Nic nie powiesz? — zapytał, włączając się do ruchu.

— Nie mam o czym mówić. — warknęłam i odwróciłam się w stronę szyby.

— Pamiętasz? Prawie rok temu też byłaś taka niemiła. Zamykałaś się w mojej sypialni i głodowałaś. — prychnął, a ja walczyłam ze sobą by się nie uśmiechnąć. — Pamiętam, jak byłaś zazdrosna o tą dziewczynę, z którą rozmawiałem przed cmentarzem.

— Nie byłam zazdrosna! — wyprostowałam się. — Nic nas nie łączyło i nie chciałam, żeby cokolwiek się między nami stało.

— Czyli to co przeżyliśmy było nic nie warte? — zjechał na pobocze i odwrócił się w moją stronę ze zdenerwowaną miną.

— Nie o to mi chodziło. — westchnęłam. — Powinniśmy ruszyć do przodu, a nie o sobie pamiętać. To co było już minęło, Ethan.

— Nie chcesz mnie widzieć? — zacisnął dłoń na kierownicy i przymknął oczy. — Nie kochasz mnie? Nigdy nie kochałaś, prawda?

— Kurwa, Ethan! — krzyknęłam i odpięłam pasy. — Kochałam cię! Najbardziej na świecie! Nie wiem czy dalej to czuję! Nie jesteś mi obojętny!

Brunet się nie odzywał, tylko patrzył na mnie z wyraźnym zaskoczeniem. Warknęłam pod nosem i wyszłam z auta. Nie obchodziło mnie, czego ode mnie oczekiwał, więc ruszyłam przed siebie. Po paru sekundach mogłam usłyszeć trzask drzwi, a jeszcze chwilę później zostałam pociągnięta w tył.

Uniosłam głowę i poczułam jego dłonie na swojej talii. Patrzyłam w jego oczy i przypomniałam sobie jak piękne dla mnie zawsze były. Intensywna zieleń mieniła się w blasku słońca.

Ethan powoli zaczął się nachylać, jednak wiedziałam, że już przepadłam. Wplotłam swoje palce w jego włosy i przyciągnęłam go bliżej siebie.

Nasze wargi spotkały się po długiej przerwie. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz, a moje serce zaczęło bić szybciej. Nie mogłam dłużej czekać. Przycisnęłam swoje usta bardziej, a brunet zaczął nimi poruszać.

Po chwili zaczęliśmy całować się jak opętani. Brakowało mi go jak nigdy. Tęskniłam za nim i pragnęłam jego bliskości. Ethan zdecydowanie nie odszedł z mojego życia.

— Kocham cię, Eli. — wymruczał między pocałunkami.

— Zamknij się. — warknęłam i złapałam go za dłoń. — Emily i Cassidy są w pracy, a John w szkole.

— Jedziemy do ciebie? — uniósł brew z cwanym uśmiechem.

— Celibat chyba nie jest dla ciebie. — westchnęłam.

Driver {korekta}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz