Siedziałam z Ethanem przed gabinetem lekarskim. Nadeszła pora na kolejną wizytę w sprawie mojego żołądka.
Moje relacje z brunetem były obojętne. Starałam się go nie urazić i chciałam pokazać, że jego słowa nie wywarły na mnie wrażenia i wszystko jest dobrze.
Jak bardzo chciałam udawać.
Nic nie było w porządku, a ja czułam się z dnia na dzień coraz gorzej. Jego wyznanie doprowadziło mnie do wielkich wyrzutów sumienia, bo tak naprawdę, co mogłam mu dać? Nigdy nawet nie byłam w żadnym związku i nigdy nawet nie okazywałam nikomu większych emocji. Można by powiedzieć, że zamknęłam się w sobie i nie chciałam nikogo dopuścić.
- Amanda Mills. - usłyszałam głos lekarza.
Ethan ścisnął moją dłoń, a ja głośno westchnęłam i wstałam z miejsca. Weszłam do gabinetu i wiedziałam, że zaraz nie wytrzymam i wybuchnę. Wzrok lekarza nie zwiastował nic dobrego.
Zasiadłam na miejscu, a moje nogi zaczęły poruszać się w górę i w dół. Splątałam palce obu dłoni wbiłam paznokcie w skórę.
- Panno Mills, nie mam dla pani dobrych wieści. - odparł. - Z badań, które pani zrobiła wynika, że piła pani alkohol. Wiadomo, że pogarsza on sprawę wątroby, ale pogarsza, także wydolność żołądka.
Przełknęłam głośno ślinę i spuściłam wzrok. Prawda była taka, że zapomniałam o swoim stanie zdrowia i starałam się wyprzeć to z pamięci.
- Musimy podnieść dawkę leków oraz je zmienić. - odparł spokojnie wpisując coś na klawiaturze komputera. - Przez pierwszy tydzień może pani czuć się gorzej, ponieważ organizm nie będzie na to gotowy, ale myślę, że będzie tylko lepiej.
Posłał mi słaby uśmiech, a ja milczałam. Podał mi świstek z receptą, a ja wyszłam mówiąc ciche pożegnanie.
Wyszłam i od razu podszedł do mnie Ethan. Spuściłam wzrok na swoje stopy i głośno westchnęłam. Brunet złapał mnie za ramiona i lekko ścisnął.
- Powiedz coś. - szepnął.
- Jedźmy gdzieś. - odparłam jeszcze ciszej niż on.
- Gdzie chcesz jechać?
- Jest jedno takie miejsce.
***
Po paru minutach jazdy znaleźliśmy się na polanie, na której zawsze byłam z Blake'em. Zdecydowałam, że to najlepsze miejsce na przemyślenia i zwierzenia.
Bałam się. Cholernie się bałam. Nadchodził czas na powrót do Michaela. Wiedziałam, że to wszystko będzie bardziej skomplikowane, niż mogłoby mi się wydawać.
Poprowadziłam Brain na pomost, przy jeziorze i usiadłam spuszczając nogi w dół. Patrzyłam w przestrzeń, jednak czułam jak siada obok mnie. Milczał i czekał, aż zacznę mówić.
- Od zawsze przyjeżdżałam tu z Blake'em. - uśmiechnęłam się na samo wspomnienie. - Zawsze rozmawialiśmy tutaj o wszystkich złych rzeczach naokoło. Przed śmiercią moich rodziców nawet odbywały się tu małe imprezy, przy ognisku. Wszystko się zmieniło i bałam się tu wracać. Czułam, że nie powinnam.
Ethan niespokojnie poruszył się w miejscu, a ja zaczęłam coraz bardziej czuć się pewniej, przy nim. Nie zadawał pytań, tylko słuchał. Pasowało mi to.
- Teraz wszystko jest inaczej. Wiesz, czuję się jakbym zdradziła przyjaciela. Jedynego przyjaciela. Na całym tym cholernym świecie wiem, że tylko on się o mnie martwi, a ja zrobiłam mu takie świństwo. - pokręciłam głową. - Przecież on będzie policjantem. Gdy dojdzie, co do czego, będzie musiał mnie albo kryć, albo wsadzić do więzienia. Ciągnę go na dół, rozumiesz?
CZYTASZ
Driver {korekta}
Romance- Nie rób tak. - szepnął w moje usta. - Ale jak? - zapytałam kusząco i ponownie przegryzłam dolną wargę. - Tak? - Dokładnie, tak. - nie patrzył już na moje oczy, tylko na usta. Wiedziałam, że nie powinnam, wiedziałam, że nie mogłam, ale to zrobił...