- Blake! Jestem!
Obudził mnie krzyk i zamykanie drzwi wejściowych. Szybko wstałam i szarpnęłam przyjaciela za ramiona.
- Co jest? - zapytał przecierając oczy dłońmi.
- Ktoś tu jest. - szepnęłam.
Blake popatrzył na mnie rozbawiony, gdy ja bałam się wykonać jakikolwiek ruch.
- To Toby. - zaśmiał się. - Często tu przychodzi. Można powiedzieć, że pomieszkuje.
Rudowłosy nadal miał rozbawiony wyraz twarzy, a ja lekko uderzyłam go w ramię i po chwili sama się zaśmiałam.
Wstałam i ruszyłam do drzwi. Lekko je otworzyłam i zaczęłam iść do kuchni. Zobaczyłam blondyna, który rozbijał jajka do miski. Uśmiechnęłam się, oparłam o framugę i odchrząknęłam. Blondyn odwrócił się w moją stronę i szeroko otworzył oczy.
Po chwili poczułam jak mnie przytula i podnosi do góry. Mimowolnie się zaśmiałam.- Baby! - prawie krzyknął. - Tęskniłem za tobą!
- Ja za tobą też. - zaśmiałam się i zmierzwiłam mu włosy, gdy odstawił mnie na ziemię.
Po chwili w kuchni pojawił się Blake i popatrzył na nas znacząco na co prychnęłam.
Toby zrobił dla nas omlety i zasiedliśmy wszyscy przy stole w kuchni.- Stary, jakie to dobre! - złapał się za brzuch Blake.
- Zdaję sobie z tego sprawę rudzielcu. - odpowiedział Toby, a my się zaśmialiśmy.
Po śniadaniu poszłam się umyć i ubrać w rzeczy z wczoraj, gdyż nie miałam nic ze sobą, a chciałam wrócić do domu i zabrać Johna na spacer do pobliskiego parku.
Wyszłam z łazienki i zobaczyłam dwóch uśmiechniętych chłopców. Przyjrzałam się Toby'emu i zauważyłam, że bardzo zmężniał, a jego muskularne ciało stało się jeszcze większe. Włosy w uroczy sposób opadały na jego szare oczy. Naprawdę był przystojny.- Będę lecieć. - odparłam. - Stęskniłam się za bratem.
- Odwiozę cię. - powiedział Toby, a ja pokiwałam głową z uśmiechem.
Już chcieliśmy wychodzić, gdy usłyszeliśmy za sobą krzyk Blake'a.
- Ej! Czekajcie! - podbiegł do nas, a my popatrzyliśmy na siebie zdziwieni. - Chris wraca za dwa dni, robimy imprezę!
- Jasne. - odparłam z uśmiechem.
Po paru minutach znalazłam się w aucie z Toby'm. Widziałam jak lekko na mnie zerka, ale bał się przerwać uciążliwą ciszę. Nie czułam się dobrze, bo tak naprawdę go nie znałam. Widywaliśmy się na imprezach i rozmawialiśmy na jakieś błahe tematy. Raz, a może dwa Toby odwiózł mnie po imprezie do domu. Wiedział, że mam brata i mieszkam z ciotką, ale nie wiedział, dlaczego nagle mieliśmy pieniądze.
- Może chcesz, żebym poszedł z tobą i Johnem? - zapytał, gdy wjeżdżaliśmy w moją dzielnicę.
Jego propozycja mnie zaskoczyła. Toby był miły, ale czy chciałam spędzić z nim czas? Nie byłam pewna, jednak nie znalazłam żadnych przeciwwskazań.
- Czemu nie. - uśmiechnęłam się, co odwzajemnił.
- Tutaj, dobrze pamiętam? - zapytał parkując pod moją klatką, a ja pokiwałam głową. - Poczekam tutaj, a wy się ogarnijcie.
- Dzięki. - rzuciłam wychodząc z auta.
Ruszyłam na drugie piętro i wparowałam do domu bez pukania. Zastałam uśmiechniętą Emily, co było niecodziennym widokiem. Uniosłam jedną brew do góry, a ona cicho zachichotała patrząc w telefon.
Wyminęłam ją i udałam się do swojego pokoju. Zasiadłam przy biurku i przyciągnęłam lusterko.
CZYTASZ
Driver {korekta}
Romance- Nie rób tak. - szepnął w moje usta. - Ale jak? - zapytałam kusząco i ponownie przegryzłam dolną wargę. - Tak? - Dokładnie, tak. - nie patrzył już na moje oczy, tylko na usta. Wiedziałam, że nie powinnam, wiedziałam, że nie mogłam, ale to zrobił...