Przeczytaj notkę pod rozdziałem ;)
========
W pełnym składzie wpakowaliśmy się do windy i ruszyliśmy na ostatnie piętro. To, że Bella i Aaron mieli bogatych rodziców było wiadome, ale fakt, że dostali od rodziców własny apartamentowiec był przegięciem.
Nigdy nie uważałam ich za snobów, wręcz przeciwnie. Znali wartość pieniądza i nigdy nie pokładali w nich większej nadziei. Bella nie chwaliła się markowymi torebkami od Michaela Korsa, czy Gucci, a Aaron nie chwalił się sportowymi autami i majtkami od Calvina Kleina. Byli normalni, tak jak każdy z nas.
Kath i Angie pisnęły na widok wielkiego mieszkania z wyjściem na basen. Romeo przewrócił oczami, a Lucas już biegł w stronę basenu po drodze rozbierając się z wszystkich ubrań.
Skanowałam wszystkie twarze i mogłam dostrzec parę osób z liceum, jednak reszta była mi zupełnie obca. Lustrowałam wzrokiem całe pomieszczenie, gdy mój widok przysłonił męski tors. Zdezorientowana odepchnęłam od siebie napastnika i z ulgą zauważyłam, że to Aaron.
- Baby! Co wy tak stoicie? Chodźcie się napić! - krzyknął do mnie, Ethana i Blake'a.
Pociągnął mnie za rękę do barku, który obsługiwał starszy od nas chłopak. Na oko mógł mieć około trzydziestu lat. Aaron nadal nie puszczał mojej dłoni, a ja patrzyłam na niego zdezorientowana.
- Max! To co najlepsze, dla mojego wyjątkowego gościa. - puścił mi oczko, a ja się zaczerwieniłam.
Spojrzałam ukradkiem na Brain, który patrzył pusto przed siebie. Nie mogłam wyczytać z niego żadnych emocji. Po prostu stał i patrzył na widok za oknem.
***
Impreza trwała w najlepsze. Aaron nie odstępował mnie na krok i co chwilę prowadził do baru, by prosić Maxa o kolejne drinki. Co jakiś czas pojawiali się, przy nas inni towarzysze, którzy bawili się równie dobrze, co my.
Brain zniknął mi z oczu ponad godzinę temu. Z jednej strony wiedziałam, że nie powinno mnie to obchodzić, ale z drugiej martwiłam się brakiem jego obecności. Był przy mnie cały czas i nagle wyparował. Nie rozumiałam nic z jego zachowania. Był zagadką, a mnie do rozwiązania dzieliły długie godziny męczarni i cierpień.
- Baby, zatańczysz? - ujrzałam nad sobą Romea z wyciągniętą dłonią w moją stronę.
Posłałam przepraszające spojrzenie Aaronowi i złapałam rękę Romea. Jego skóra była szorstka, ale nadal przyjemna w dotyku. Nie tak przyjemna jak Ethana.
Co?! Stop!
Romeo poprowadził mnie na prowizoryczny parkiet i złapał za biodra. Zawiesiłam swoje ręce na jego szyi i zaczęłam się kołysać, nie spuszczając wzroku z jego oczu. Ich szarość przeszywała mnie w każdym ruchu, jakby czytał ze mnie jak z otwartej księgi.
- Co cię łączy z Ethanem? - zapytał nachylając się nad moim uchem.
Po jego słowach przeszedł mnie dreszcz. Jego głos był niski i opanowany, co bardzo mi się podobało. Był taki inny. Delikatny, a zarazem brutalny i szorstki. Zupełnie jak prawdziwy Romeo.
- Nic. Mieszkam u niego. - odpowiedziałam nad jego uchem.
Romeo nic więcej nie powiedział. Jego dłonie zaczęły błądzić po moim ciele, aż poczułam jak ściska moje pośladki. Skołowana jego ruchem odskoczyłam do tyłu. Posłał mi pytające spojrzenie, a ja ze łzami w oczach odeszłam z parkietu i skierowałam się na balkon, na którym nikogo nie było.
CZYTASZ
Driver {korekta}
Romance- Nie rób tak. - szepnął w moje usta. - Ale jak? - zapytałam kusząco i ponownie przegryzłam dolną wargę. - Tak? - Dokładnie, tak. - nie patrzył już na moje oczy, tylko na usta. Wiedziałam, że nie powinnam, wiedziałam, że nie mogłam, ale to zrobił...