Szantaż

1.3K 90 4
                                        

Steve

- Co chcesz z tym zrobić?- zapytałem cicho.
Brunet uśmiechnął się niepokojąco.
- Tony, nikomu nie powiedziałem! Przysięgam!- powiedziałem patrząc mu prosto w oczy.
- Chcesz żebym to usunął, co? -powiedział drwiąco.
- Błagam usuń to!- powiedziałem i nagle poczułem jak dotknął dłonią moich spodni.
- A zrobisz za to wszystko?- zapytał patrząc mi prosto w oczy. Popatrzyłem na niego wystraszony, a on tylko się zaśmiał.
- Oj, nie bój się Rogers. Nie o to mi chodzi...- pogłaskał mnie pogłowie i dodał cicho- Może...
Wziąłem głęboki wdech i spojrzałem na niego.
- Przyjdź do mnie o 17:00.- powiedział i pocałował mnie w policzek.
Nagle auto zatrzymało się i wyszedłem z niego.
- Będę czekał.- dodał gdy wysiadałem.
Przeszły mnie ciarki, ale nie mogłem nic zrobić.

Tony

Tak, wiem, jestem podłym dupkiem, ale halo! Przecież jestem Anthony Stark i to nazwisko zobowiązuje do czegoś. Zawsze dostaję to co chcę, a ja chcę jego i mam gdzieś czy on też. Brak poczucia winy i sumienia to lata praktyki, a olewania go uczono mnie od dziecka. Taki przykład dawał mi ojciec i mam gdzieś czy komuś się to podoba czy nie.

Później...

Steve

Dochodziła godzina 17:00 kiedy stałem już pod budynkiem. Jarvis zaprosił mnie do środka, wszedłem po schodach na górę.
- Nareszcie jesteś.- powiedział Tony.
Zaprowadził mnie na do salonu. Szedłem dość spięty, co brunet szybko zauważył.
- Co się tak spinasz Rogers?- zapytał i klepną mnie w tyłek. Poczułem że się rumienię, brunet uśmiechnął się pod nosem. Ten wyraz twarzy nie wróży nic dobrego...

Tony
Zobaczyłem rumieniec na twarzy blondyna. Uśmiechnąłem się i szedłem dalej. Niebieskooki widząc mój uśmiech lekko spanikował. Usiedliśmy w salonie przy barku. Podałem mu kieliszek, ale nie napił się. Wiedziałem dlaczego, chodziło mu o tamtą sytuację. Podałem mu pigułki i wodę... i zapewniałem że to zwyczajna kranówka i tabletki na ból głowy. To było naturalne że nie chciał znów się nabrać. Siedziałem na przeciwko i obserwowałem go.
- Nie piję.- wyjaśnił widząc, że na niego paczę.
- Dobra Rogers, przejdźmy do interesów.- powiedziałem odkładając kieliszek.
- Słucham.- powiedział uroczo.
- A więc... Ty chcesz żebym skasował twoje kompromitujące fotki, a ja chcę żebyś nie wygadał tamtej sytuacji... Więc mam propozycję. Będziesz musiał służyć mi bez gadania i być na każde skinienie. Przez okrągłe 3 miesiące.- zobaczyłem na twarzy blondyna przerażenie zmieszane z zaskoczeniem. Nie odzywał się chwilę, siedział zamyślony.
- i skasujesz wszystkie zdjęcia?- zapytał się.
- Przysięgam że co do ostatniego. Wszystkie zdjęcia, filmy, fotki, nagrania. Wszystko usunę.- powiedziałem uroczyście.
- Chyba nie mam wyboru...- westchnął wstając.
- Wyśmienicie!- powiedziałem i podszedłem do niego. Na mojej twarzy pojawił się szyderczy uśmiech, co trochę speszyło blondyna. Oblał się rumieńcem i cofnął o krok. Popchnąłem go na kanapę i usiadłem obok. Niebieskooki próbował zachować dystans, ale mu na to nie pozwoliłem. Kilka sekund później już leżał na plecach, a ja pochylony między jego nogami. Blondyn patrzył na mnie swoimi oczkami. Miał nienaturalnie błękitne oczy. Wzrok zaciekawiony, ale wyraz twarzy uroczo nieśmiały. Bał się czegoś. Domyśliłem się czego... Mojego dotyku. Czułem jak za każdym moim ruchem lekko drży. Delikatnie dotknąłem dłonią jego policzka. Potem powoli położyłem palec na jego ustach. Tak słodko patrzył na mnie tymi oczkami. Na chwilkę zatopiłem się w ich błękicie.
- T- Tony...- szepnął cicho i wybudził mnie z transu.
- Tak...?- spojrzałem na niego z troską w głosie. Cofnąłem się delikatnie i usiadłem obok. Wiedziałem o co mu chodzi. Cały czas wpatrywałem się w niego. Blondyn usiadł obok mnie nic nie mówiąc. Siedzieliśmy w ciszy kilka minut. Nie wiedziałem co robić. Chciałem żeby on też tego chciał, a nie musiał. Żeby też to poczuł, co ja. Nagle stało się coś dziwnego. Rogers obrócił się do mnie i mnie przytulił. Zatkało mnie. Poczułem rumieniec na twarzy. Chwila... Ja się rumienię?! Co ja mam teraz zrobić?!
Steve
Nie wiem czemu tak wyszło, ale kiedy Tony wpatrywał się we mnie poczułem się przez chwilę bezpiecznie. Cały strach zniknął, przestałem drżeć za każdym jego dotykiem. Poczułem jakąś dziwną przyjemność... uczucie... Kiedy Tony się odsunął i usiadł obok po prostu... Musiałem do przytulić, żeby nie był smutny. Nie wiem dlaczego....

- Rogers, uderzyłeś się ostatnio mocno w głowę? A może wciągałeś jakiś biały proszek, co?- zapytał zdziwony.

A ja tylko go przytulałem bez słowa. Potem wstałem i wyszedłem z uśmiechem. Mina Tone'go była bezcenna, patrzył na mnie jak na idiotę.

Uczucia [Stony]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz