W Potrzebie

157 9 1
                                        

Steve

Podszedłem pewnym krokiem do Bucky'ego, stojącego przy drzwiach. Opierał się o framugę i był dziwnie zaniepokojony.

- Co się dzieje, Buck? - zapytałem patrząc na niego zdziwiony.

Spojrzał na mnie spanikowany i łapiąc mnie za rękaw zaciągnął do pustej łazienki.

- Powiesz mi o co chodzi?- zapytałem opierając się o ścianę.

Brunet rozejrzał się dookoła i zamknął szczelnie drzwi za nami. Potem odwrócił się do mnie i spojrzał zakłopotany przebierając palcami.

- Tak... Tylko... Bo... No wiesz... Mam taką sprawę... W sumie prośbę... Chociaż...?- zaczął coś mącić.

- Bucky, stop. Od początku.- przerwałem mu podchodząc.- O co chodzi?

- No bo... Taka jedna... mi się... podoba... i... - wydukał w końcu.

- Czekaj. Czy ty chcesz MNIE poprosić o pomoc w TYCH sprawach?- zdziwiłem się całkowicie.

- Tak...?

- Buck, ja jestem do niczego!- zaśmiałem się.

- Nie pomagasz Rogers...- burknął niby obrażony.

- No już dobrze. Kto to jest? Znam ją?- zapytałem poważniejąc.

- No... Znasz... Lubicie się... Podejrzewałem nawet, że się w tobie zauroczyła...- wymienił na co zastygłem w miejscu.

Tylko jedna osoba przyszła mi na myśl.

- Chyba nie masz na myśli...?! - spojrzałem na niego natychmiast.

- Wiedziałem, że tak zareagujesz!- spanikował i zaczął cicho płakać.

- Nie! Bucky, nie płacz!- przytuliłem go natychmiast.- Nie chciałem, przepraszam! Po prostu... To takie niesamowite!

- Niesamowite...? - spojrzał na mnie pytająco.

- Pasujecie do siebie. Nie wiem czemu wcześniej tego nie zauważyłem! - przyznałem z uśmiechem.

- To pomożesz mi...?

- Oczywiście, że tak! Co mam zrobić? - zapytałem zaciekawiony.

- Jesteś jej przyjacielem... Może mógłbyś ją trochę o mnie wypytać...?

- Nie ma sprawy, Bucky! - powiedziałem uśmiechnięty i ruszyłem do drzwi.

Chwilę później był dzwonek. Wszedłem do klasy gdzie już czekał na mnie Tony. Kiedy lekcja dobiegła końca Tony podszedł do mnie i dyskretnie chwycił za rękę.

- Tony...?

Spojrzałem na niego pytająco, na co lekko się uśmiechnął.

- Nie martw się, wszyscy już wyszli z klasy.

- A co jeśli ktoś stoi na korytarzu?- powiedziałem zabierając dłoń.- To za duże ryzyko.

Tony lekko posmutniał, ale kiwnął głową i podając mi plecak ruszył do drzwi. Kilka minut później byliśmy już w domu. Siedziałem na kanapie w salonie i czytałem książkę. Tony usiadł przy barku i patrzył na mnie bez przerwy.

Tony

Siedziałem nad szklanką Whisky i myślałem jak zacząć rozmowę ze Steve'm.

O czym?

O naszym związku.

Jesteśmy razem, ale tak jakbyśmy nie byli... To mi zaczyna przeszkadzać. Mam tego dość! Kocham go i chce żeby wszyscy o tym wiedzieli.

Kręciłem się na krześle i piłem powoli Whisky, ale nic nie przychodziło mi do głowy. W końcu Steve zerknął na mnie i usiadł na kanapie.

- Tony, co się dzieje?- zapytał zmartwiony.- Chodź do mnie...

Westchnąłem ciężko i podszedłem do niego. Patrzył na mnie pytająco i odłożył książkę. Usiadłem mu na kolanach bokiem i oparłem się ramieniem o jego tors.

- Co cię gryzie...?- zapytał łagodnie.

- Bo... Chodzi o to... No że my... - próbowałem jakoś to obrać w słowa.

- Nie jesteśmy oficjalnie razem...? Nie sypiamy ze sobą...? - zaproponował Steve na co odwróciłem się do niego i spojrzałem trochę zakłopotany.

- Rozumiem... - kiwnął głową z udawanym uśmiechem, ale mu nie wyszło.

- Steve... Ja nie chciałem żeby to tak zabrzmiało...- powiedziałem siadając obok niego na kanapie.

- Wiem, Tony.- odpowiedział wstając.

- Nie idź. Chcę pogadać...! - złapałem go za dłoń. - Ja naprawdę cię kocham!

- Ja też... Ale sam wiesz jaką mamy sytuację!- powiedział odwracając się do mnie.

- Sam powiedziałeś że nie mogą decydować o twoim życiu!

- To nie byłem ja!- krzyknął zabierając swoją dłoń.

- Jesteś tchórzem i wcale mnie nie kochasz! - krzyknąłem zdenerwowany.

- To nie prawda! - zaprzeczył odwrając się do mnie plecami.

- Nie? To udowodnij! Pokaż w końcu jak bardzo mnie kochasz! Pokaż jak ci zależy! - krzyknąłem wściekły do niego i się zatrzymał.

Zacisnął dłonie w pięści wściekły i zadrżał zamykając oczy. Wystraszyłem się, że go za bardzo zdenerwowałem.

- Steve...? - niepewnie do niego poszedłem.

Nagle odwrócił się z niesamowitą prędkością łapiąc mnie za obie ręce przy ramionach i unieruchomił. Chciałem go odepchnąć, ale był silniejszy.

- Co ty wypra...?! - zdziwiłem się, ale przerwał mi.

Wpił się mocno w moje usta zamykając oczy i rozluźniając uścisk. Otworzyłem szeroko oczy ze zdumienia. Blondyn nie wykonywał żadnych ruchów, tylko czekał na moją reakcje. Powoli zsunąłem dłonie niżej i przybliżyłem się do niego. Zamknąłem oczy i pozwoliłem mu na dostęp. Delikatnie wsunął język w moje usta i przejechał dłońmi po moich biodrach. Dotknąłem jego torsu i powoli wsunąłem dłonie pod jego koszulę. Wzdrygnął się lekko i odsunął żeby nabrać powietrze. Spojrzałem na niego natychmiast i lekko się uśmiechnąłem. Cały się rumienił i patrzył w dół jakby obawiając mojego wzroku. Przybliżyłem się jeszcze bardziej i delikatnie dłońmi chwyciłem Go za pierś. Syknął cicho i westchnął prawie niedosłyszalnie.

- Bardzo cię kocham... - jęknął cicho i spojrzał na mnie.

Zamurowało mnie. Patrzyłem mu prosto w oczy i zamarłem. Te słowa były tak cudowne jak pocałunek, który chwilę później złożył na moich ustach.

- Naprawdę... - szepnął delikatnie całując mnie w usta.

Rzuciłem się na niego przewracając nas na kanapę i pocałowałem go najmocniej jak tylko mogłem. Uśmiechnął się zadowolony i oddał pocałunek. Przytuliłem go i usnąłem w jego ramionach na kilka godzin.

~~~
Ja tylko podrzucę tutaj i znikam 😘

Niestety ani insta ani tt nie cieszą się popularnością 🥺 Przykro ale cóż, staram się dalej 🤗 Pracuje ciężko nad tą, poprawioną i nową opowieścią. Mam nadzieję, że niedługo ktoś zauważy i doceni moją pracę, tak jak wy, komentujący ❤️
Ironicznie do nazwy rozdziału, też jestem w potrzebie 😂

Uczucia [Stony]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz