Tony
Walka była zacięta. Po dwóch godzinach poddałem się.
- Poddaje się!- powiedziałem.
- Naprawdę...?- zapytał uroczo Steve.
- Tak...- mruknąłem z grymasem.
- Okey...- blondyn podpłynął do mnie.
- Pomóż mi wyjść! - rozkazałem.
Po chwili stałem już okryty ręcznikiem. Rzuciłem biały ręcznik w blondyna, który właśnie wyszedł. Dostał nim w twarz, przez co się zaśmiałem. Kiedy go ściągnął zobaczyłem lekko zmieszane włosy, twarz po której spływa kilka kropel wody. Zarumieniłem się i poczułem małą erekcję. Oby Rogers nie zauważył... Szlag!
Blondyn spojrzał na mnie i się zarumienił. Założył ręcznik na jedno ramię i drugą dłonią dotknął swojego karku. Uśmiechnął się zakłopotany z zamkniętymi oczami. Po chwili podszedł do mnie i spojrzał tymi swoimi patrzałkami. Kiedy zagłębiłem się w jego oczach poczułem jeszcze większą erekcję. Potem spojrzałem przed siebie i zobaczyłem...Jego tors. Był taki... wręcz kusił moje ręce. Powoli zbliżyłem dłonie do jego torsu i delikatnie dotknąłem go. Blondyn wydał z siebie cichy dźwięk. Powoli przejechałem palcami po jego klatce piersiowej od góry do dołu.
- T- Tony...- usłyszałem jego głos, który wybudził mnie z transu.
Spojrzałem na niego natychmiast. Niebieskooki miał wyraźny rumieniec na twarzy. Odsunąłem ręce i już miałem odejść kiedy poczułem czyjąś dłoń. Od wróciłem się zdziwiony i spojrzałem na niego. Zastygłem w miejscu. Delikatnie chwycił mnie za podbródek i podniósł głowę, przez co patrzyłem mu prosto w oczy. Drugą dłoń powoli położył na moim czole.
- Chyba masz gorączkę...- oznajmił.
- To przez ciebie.- powiedziałem i od wróciłem się do niego bokiem.
Patrzył na mnie zdziwiony, lekko się zmieszał, ale ciągnął dalej.
- Wydaje mi się że...- zaczął nieśmiało, ale przejrwałem mu.
- To źle ci się wydaje.- Steve westchnął zrezygnowany.
- Na pewno?- dopytywał.
- Tak. Jestem w 100% zdro...!- przerwało mi kichnięcie.
- Na zdrowie.- powiedział Steve.
- Dzięki...- mruknąłem.
- A jednak.- blondyn podszedł do mnie.
- Co się tak cieszysz?- zapytałem na co on tylko przewrócił oczami.
- Oh Tony!- westchnął i nagle poczułem jego dłonie.
- Co ty...?!- podniósł mnie i zaniósł do salonu.
- Siadaj.- wskazał mi miejsce, po czym wyszedł z pokoju.
Usiadłem na miejscu i zadrżałem z zimna. Po chwili wrócił z kocami, poduszkami i kołdrami. Dokładnie mnie przykrył i kilka sekund później zrobił herbatę. Opiekował się mną cały wieczór, przez co strasznie się rumieniłem, ale mam nadzieję, że wziął to za gorączkę.
Steve
Biegałem z pokoju do pokoju, potem do łazienki po okład, a potem do kuchni po leki, herbatę, wodę i tak w kółko. W końcu padłem zmęczony na kanapę obok bruneta.
- Steve...?- usłyszałem głos Tony'ego.
- Słucham?- zapytałem zdyszany.
- Siądz obok mnie.- rozkazał uroczo ciemnooki.
Po drugiej stronie kanapy siedział dokładnie opatulony brunet z okładem na czole, a na stoliku obok stała herbata i tabletki.
- Słyszysz?- dopytał i spojrzał na mnie.
Westchnąłem ciężko i przysiadłem się do niego bliżej. Siedzieliśmy w cieszy, telewizor był włączony na jakimś kanale dla dzieci. Akurat leciała dobranocka i jakaś piosenka dla dzieci. Tony siedział lekko spięty po czym zbliżył się do mnie i oparł bokiem o mój tors. Objąłem go ramieniem i wtedy brunet spojrzał na mnie i powiedział.
- Zimno mi.- jego wzrok był tak uroczy, że nie mogłem się oprzeć i westchnąłem.
- No choć.- na te słowa natychmiast się uśmiechnął i położył na moim torsie.
Przykryłem go dokładnie i podłożyłem poduszkę, żeby mu było wygodnie. Tak, jemu nie trzeba dwa razy powtarzać. Ułożył się jak kot na moich kolanach i usnął. Jako iż było już późno też powoli zasnąłem.
**********************************************************
Dziękuję tym, co są i dają gwiazdki. Naprawdę bardzo to pomaga w pisaniu.
12 gwiazdek = nowy rozdział
PS: Czy Tony nie jest uroczy...?
Jak chce to potrafi... 😺😻

CZYTASZ
Uczucia [Stony]
FanfictionKażdy zna Steven'a Rogers'a jako osobę spokojną, miłą, jako wzór do naśladowania. Wiadomo, że Tony Stark jest jego przeciwieństwem. Ale czy to ich nie łączy? Rogers przez przypadek znajduje się w nieodpowiednim czasie i miejscu. Od tamtego dnia za...