"Brat"

645 70 12
                                    

Tony

Następnego dnia rano Steve ponownie zabrał mnie na trening. Mimo wszystko upewnił się, czy nic mi nie jest, ale okazało się, że poza kilkoma siniakami było okey. Musiałem go trochę przekonywać, ale w końcu się zgodził.

Tak, chciałem iść na trening. Czemu?

Bo najlepszym punktem programu był nasz poranny pocałunek!

Zawsze rano wchodził do mnie do pokoju, cwaniak dorobił sobie klucze... i zabierał mnie pod zimny prysznic. Potem zawsze nie mogłem się zemścić bo łapał mnie w ręcznik i dokładnie obwijał, aż nie przestałem się rzucać. Następnie śniadanie, jak zwykle ZDROWE. Co oznacza zero kawy, żelków, czipsów, hamburgerów, frytek, hot dogów, nuggetsów, a co najgorsze...

ZERO DONUTÓW!

Tak, zawsze mi je zabierał. No jak tak można!?

Steve

Poszliśmy do szkoły. Tak, poszliśmy. Auto Tony'ego się zepsuło i musiał iść ze mną pieszo.

- Steeeeeeevvvveeeee! Ja już nie mooooogę!- jęczał gdy szliśmy przez park.

- Tony, przecież nawet nie jesteśmy w połowie drogi.- zaśmiałem się odwracając.

- Czekaj na mnie! Zwolnij!- powiedział prawie się czołgając.

- Daj plecak. Pomogę ci.- powiedziałem podchodząc i biorąc od niego plecak.

- Wielkie dzięki...- burknął kiedy zabrałem mu torbę.

- Przecież cię nie zaniosę...- westchnąłem na co się szyderczo uśmiechnął.

- Naprawdę...?

- Nawet nie ma mowy! Nie, Tony! Nie, słyszysz?! Powiedziałem nie!

Chwilę później doszliśmy do szkoły. Niosłem go na plecach od parku pod same drzwi.

- Ale wygodnie!

- Złaź wreszcie.

- Dobra, dobra...- zaśmiał się zeskakując.

- No chłopaki...- usłyszeliśmy nagle czyjś głos.

Tony

- Nie ukrywacie się wcale.- powiedział Clint stojąc obok Nataszy i Sama.

- O co wam chodzi?- zdziwił się Steve.

- Wszyscy już wiedzą, że jesteście razem.- powiedziała Natasza.

- Nie jesteśmy ra...- zacząłem, ale Rogers mi przerwał.

- No i co z tego?- oburzył się wzruszając ramionami.

Wszyscy spojrzeliśmy na niego zdziwieni.

- Macie jakiś problem?

- Nie, ale...

- To przestańcie się tak zachowywać.- powiedział po czym ruszył w stronę szkoły.

- Co mu się stało?- zdziwiła się Natasza.

- Lepiej za nim pójdę...- powiedziałem i pobiegłem do szkoły.

Steve

Dlaczego oni mnie tak denerwują...? Czy oni wszyscy nie mogą zrozumieć, że chcę być SOBĄ, a nie Panem Ideałem? Czemu tak trudno to zrozumieć?

- Cześć Steve!- usłyszałem głos Bucky'ego.

- Cześć Bucky...- burknąłem odwracając się do niego.

Uczucia [Stony]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz