Steve
Jeszcze tego samego dnia poszedłem do Stark Tower.
- Cześć Tony...- powiedziałem wchodząc do salonu.
Brunet siedział przy barku i trzymał w ręce butelkę i pełny kieliszek.
- Cze, Steve.- powiedział ledwo podnosząc butelkę.
Był kompletnie pijany, ledwo trzymał się na krześle. Ledwo podszedł do mnie, już miał upaść, kiedy podbiegłem do niego i złapałem go.
- Steve...- przytulił się do mnie, właściwie wtulił się we mnie jak w pluszowego misia.
- Tony, chyba już ci wystarczy picia.- powiedziałem pomagając mu wstać.
- Nie... ja chcę... nie...- mruknął i odepchnął mnie.
Znowu usiadł przy barku i wziął kieliszek do ręki.
- Jestem skończony...- mruknął.
- Dlaczego?- zapytałem siadając na przeciwko niego.
- Ja się chyba w tobie zadłużyłem, ale ty jesteś hetero...- mamrotał pod nosem.
Ledwo co udało mi się wychwycić kilka słów.
- Oj... Tony.- westchnąłem.
- Wiesz jak ja się czuję...?- mamrotał z trudem i zaczął płakać.
Po prostu mnie zatkało, nie wiedziałem co powiedzieć. Zarumieniłem się. Co ja mam powiedzieć? Co ja mam MU powiedzieć? Sam przed sobą nie byłem szczery co do swojej orientacji. Czy ja jestem hetero? Czy homo? Z jednej strony, homo nie przystoi, ale z drugiej... Tony był uroczy... Baki słodki... obaj. Nie wiedziałem co powiedzieć, bo...
Nie wiem jakie uczucia są prawdziwe. Co ja czuję?
Wziąłem Tony'ego na ręce i zaniosłem do pokoju. Położyłem go na łóżku, ale brunet mnie pociągnął.
Upadłem obok, a brunet wlazł na mnie i spojrzał prosto w oczy. Coś w nich błysnęło, a na jego twarzy pojawił się niepokojący uśmiech.
- Tony... co ty...?- zacząłem się rumienić.
Przerwałem, kiedy ręka bruneta powędrowała na moje krocze.
- Oj Steve...- mruknął patrząc na mnie wygłodniałym wzrokiem.
Zsunął się niżej i zabrał się za pasek od moich spodni.
- Tony...- jęknąłem i złapałem go za włosy.
Ściągnął mi spodnie i spojrzał pytająco.
- Nie, Tony.- powiedziałem i odciągnąłem go.
Brunet posmutniał lekko, ale zostawił mnie i położył obok. Poprawiłem spodnie i zerknąłem na niego.
- Chcesz żebym został?- zapytałem.
- Jak chcesz...- mruknął i odwrócił się do mnie plecami.
Postanowiłem zostać na wszelki wypadek, gdyby Tony znowu zaczął po moim wyjściu pić i zrobił coś głupiego. Następnego dnia była sobota, więc postanowiłem zostać.
Tony
Pamiętam tylko, że wróciłem do Tower i usiadłem przy barku w salonie. Kilka drinków... kieliszków... no może pełnych butelek. Potem pamiętam jak przez mgłę, że przyszedł chyba... Steve i coś mu gadałem... zaniósł mnie do pokoju... a potem nic.
Otworzyłem oczy z trudem, głowa mnie bolała jak cholera. Światło raziło mnie w oczy i jedną ręką zasłoniłem oczy. Drugą dotknąłem coś dziwnego, odwróciłem się i spadłem z łóżka przerażony.
To był Steve! A ja trzymałem rękę na jego kroczu. Spadłem z łóżka z głośnym hukiem.
- T-Tony ?- mruknął blondyn budząc się.
- Steve...? Dlaczego ty...- zapytałem powoli siadając na łóżku.
- Schlałeś się tak mocno, że postanowiłem zostać i cię popilnować.- wyjaśnił z uśmiechem.
- Ale...! Ty... Ja... jedno łóżko....- zacząłem rumieniąc się.
- Jeśli chodzi ci o leżenie na jednym łóżku obok siebie... To tak, ale nic więcej.- powiedział siadając na łóżku.
- Panie Stark, przyszli do Pana goście.- otworzyłem oczy, a Steve odsunął się ode mnie.
- Kto śmie odwiedzać mnie tak wcześnie? - zapytałem zdziwiony.
- Przyszli:
Natasza Romanoff;
Clint Burton;
Sam Wilson;
- wymienił SI ( SI- Sztuczna Inteligencja ).
Steve na wspomnienie Nat głośno westchnął.
- Nie mów jej, że byłem z tobą w nocy... Ok?- poprosił.
- Ale jesteś mi coś winien.- powiedziałem i spojrzałem na niego z tym uśmiechem co zwykle.
Po jego minie wywnioskowałem, co myśli.
- Nie musisz dziękować, odwdzięczysz się w nocy.- powiedziałem i się uśmiechnąłem jeszcze bardziej.
Czułem jego przerażony wzrok na sobie, ale ominąłem go i wyszedłem.

CZYTASZ
Uczucia [Stony]
FanfictionKażdy zna Steven'a Rogers'a jako osobę spokojną, miłą, jako wzór do naśladowania. Wiadomo, że Tony Stark jest jego przeciwieństwem. Ale czy to ich nie łączy? Rogers przez przypadek znajduje się w nieodpowiednim czasie i miejscu. Od tamtego dnia za...