XVII.

766 73 2
                                    

- Pewnie, gdybyś teraz wiedziała kto jest z Tobą, kazałabyś temu karaluchowi spieprzać. - Raven rzuciła rozbawiona.

- Ten karaluch nie jest jednak taki zły. - dodał Bellamy.

- Przepraszam, ale wciąż tu jestem. - odezwał się, udając urażonego Murphy. 

Dzisiejszego dnia wszyscy, którym Clarke tamtego dnia uratowała życie, postanowili ją odwiedzić. Od ponad godziny siedzieli przy niej i wspominali pierwsze dni, kiedy jako wybrana setka wylądowali na Ziemi. 

Dopiero teraz uświadomili sobie o głupocie niektórych poczynań i ich konsekwencjach. Mimo, że dla niektórych wtedy było to niebywale bolesne, to teraz potrafili o tym swobodnie konwersować. 

Wspólnie doszli do wniosku, że żadne ich początki nie należały do łatwych. Tak samo było na Wanhedzie. Przez tygodnie budowali między sobą relację, która pozwoliła im w późniejszym czasie stworzyć "mała rodzinę", która za kilka miesięcy miała się powiększyć. 

Emori doszła do siebie po kilku dniach pod skrzydłami doktor Griffin. Tak jak i pozostali. Wiedzieli, że najlepszym widokiem jaki Clarke może zobaczyć po wybudzeniu się, będą oni wszyscy. Cali i zdrowi. 

Ożywioną rozmowę przerwało im pikanie jednego z urządzeń, do którego przyłączona była dziewczyna. 

- Chyba siedziałem na tym kablu. - John z lekkim wyrzutem na twarzy, trzymał przed sobą długi przewód. 

- I Ty masz zostać ojcem? - parsknęła Echo. 

- To nie jego wina, jej tętno przyspiesza. - Raven zbliżyła się do ekranu, analizując każda krzywą. - Bellamy! Przyprowadź Abby! Natychmiast! - Reyes jeszcze raz przeskanowała wyświetlające się obrazy. 

W żadnym wypadku nie było to złym znakiem. Jej parametry jakby się stabilizowały, lecz do określenia jej stanu potrzebowali specjalisty. Bacznie obserwowali każdy fragment jej ciała, jednak Clarke w dalszym ciągu nie poruszyła nawet palcem. 

- Co się dzieję?! - pani Griffin wpadła do sali. - Za szybę! Już!

Spojrzała na monitor i uniosła wysoko powieki. Wyciągnęła stetoskop i przyłożyła jego głowice do klatki piersiowej córki. Następnie sprawdziła reakcję jej źrenic na światło. Wszystko wydawało się być w porządku. 

- Clarke? - wydusiła ledwo słyszalnym głosem. 

Nie dostrzegając żadnej reakcji, postanowiła czegoś spróbować. Wyjęła z półki na ścianie małą buteleczkę i po jej otwarciu przyłożyła jej gwint do nozdrzy dziewczyny. 

Dostrzegła jak ta marszy powieki i spina mięśnie twarzy. Tętno kobiety momentalnie podskoczyło, do oczu po raz kolejny od kilku dni napłynęły łzy. Tym razem spowodowane uderzeniem pozytywnych emocji. 

- Clarke, kochanie. - gładziła dłonią jej włosy. 

Blondynka zaczęła kręcić głową mając wciąż zamknięte oczy. Zaczęła ciężej oddychać. 

- Już dobrze, nie śpiesz się. - jej głos się łamał. 

- Co z nią? - usłyszała za sobą Bellamy'ego. 

- Prawdopodobnie się budzi. - przez łzy uśmiechnęła się do chłopaka. 

- Clarke? - podszedł bliżej i chwycił jej dłoń. 

Poczuł lekki ucisk, który spowodował spłynięcie słonej cieczy po jego policzku, którą momentalnie wytarł. 

Otwarła oczy, które od razu za sprawą ostrego światła zamknęła. Zaczęła mamrotać coś niezrozumiale, kręcąc głową. 

- Clarke? - Abby szeroko się uśmiechnęła. 

- G-gd...

- Spokojnie, powoli. - brunet wzmocnił uścisk. 

- Jesteś bezpieczna, kochanie. - przyłożyła wewnętrzną stronę dłoni do jej oblicza. 

- M-ma... - wydusiła. 

- Tak, kochanie. - wybuchnęła płaczem. - Nic Ci nie będzie. 

- M-mad- jej ciało wygięło się w łuk, w momencie gdy próbowała wypowiedzieć kolejne słowa. Wydała z siebie jedynie stłumiony krzyk. 

- Odsuń się Bellamy!

Pani Griffin podała do jej kroplówki środki przeciwbólowe, kiedy jej ciało ponownie upadło na materac. 

- Bellamy? - zmarszczyła delikatnie brwi.

- Cześć, Clarke. - ze spokojem podszedł do łóżka. 

- Udało się wam. - wysiliła się na drobne uniesienie kącików ust. 

- Tobie się udało. - poprawił. 

- Musisz odpoczywać. - wtrąciła Abby. - Przyjdzie jeszcze czas na tę rozmowę. Teraz Cię zbadam. - położyła rękę na jej ramieniu. - Dasz rady usiąść? 

- W ogóle się nie zmieniłaś. - lekko się zaśmiała. 


For humanity | ClexaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz